AKTUALNOŚCI
DOM. OKUPACJA
25 kwietnia 2020
Trudno w to uwierzyć, ale okres okupacji, gdy jeden człowiek upadlał drugiego, dopuszczając się niewyobrażalnych okrucieństw, był dla młodego Karola Wojtyły czasem duchowego wzrastania.
Za oknami straszliwy terror, godzina policyjna, łapanki, wywózki do obozów, uliczne egzekucje, bestialstwo na każdym kroku… a dwóch pięknoduchów w ciasnawym mieszkanku na krakowskich Dębnikach dyskutowało zawzięcie o teatrze, roli sztuki, o tym, jaka będzie przyszła Polska. Karol Wojtyła i starszy odeń o 12 lat jego rodak z Wadowic Mieczysław Kotlarczyk w ponurej rzeczywistości wojennej stworzyli sobie inny świat – świat nieśmiertelnych idei.
Nośnikiem tych idei był powołany do życia przez nich Teatr Rapsodyczny, gdzie w centrum było słowo. To teatr w pełni ukształtował Karola Wojtyłę jako człowieka słowa, a słowo podtrzymywało nadzieję w ludziach, którzy mimo strachu tłoczyli się na konspiracyjnych spektaklach.
Mieczysław Kotlarczyk uważał, że moim powołaniem jest żywe słowo i teatr…
[Jan Paweł II, Przemówienie do profesorów uczelni Krakowa, Skałka, 8 czerwca 1979 r.]
Karol podczas okupacji rozwijał się jako poeta. Jego wiersze, jak zauważy po latach poeta Tadeusz Nowak, „każdą linijką potwierdzają późniejsze przemyślenia Karola Wojtyły i działalność papieża Jana Pawła II”. Niezwykle przydatne po latach okaże się również doświadczenie, które zdobył jako robotnik w kamieniołomach i pozwoli mu uniknąć wywózki na przymusowe roboty do Niemiec, a później, gdy zostanie pasterzem, być blisko zwykłych ludzi.
Odpowiedzialni za kamieniołom, którzy byli Polakami, starali się nas, studentów, ochraniać od najcięższych prac. Tak więc, na przykład, przydzielono mnie do pomocy tak zwanemu strzałowemu. Nazywał się on Franciszek Łabuś. Wspominam go dlatego, że nieraz tak się do mnie odzywał: „Karolu, wy to byście poszli na księdza. Dobrze byście śpiewali, bo macie ładny głos, i byłoby wam dobrze…”.
[Jan Paweł II, Dar i Tajemnica]
Słuchaj, kiedy stuk młotów miarowy i tak bardzo swój
przenoszę wewnątrz ludzi, by badać siłę uderzeń –
słuchaj, prąd elektryczny kamienistą rozcina rzekę –
a we mnie narasta myśl, narasta dzień po dniu,
że cała wielkość tej pracy znajduje się wewnątrz człowieka.
Twarda, pęknięta dłoń inaczej młotem wzbiera,
inaczej się rozwiązuje w kamieniu ludzka myśl –
kiedy energie ludzkie oddzielisz od sił kamienia
i przetniesz w właściwym miejscu – tętnicę pełną krwi.
[Karol Wojtyła, Kamieniołom]
Podczas wojny Karol podjął także decyzję, która zaważyła na jego życiu. Porzucił Panią Sztukę i wstąpił do tajnego seminarium duchownego w Krakowie, aby całkowicie oddać się Bogu.
Czy można mieć pretensje, że nie chwycił za broń i nie poszedł przelewać krwi za ojczyznę? Nie wszyscy mogli to zrobić, trzeba było myśleć o zachowaniu pierwiastka narodowego. Karol Wojtyła tak tłumaczył swoją postawę Mieczysławowi Kotlarczykowi: „Taka jest we mnie chęć do pracy w przyszłej Ojczyźnie. Mieczowy to ja nie jestem kawaler, jak to artysta, ale Jej teatr budować i poezję, choćby za pół darmo, entuzjazmem i ekstazą, całą słowiańską duszą, całym zapałem i miłością z zakasanymi rękawy”.
Karol Wojtyła często zadawał sobie pytanie, dlaczego on ocalał, dlaczego inni cierpieli katowani przez Niemców. To pytanie: „Dlaczego nie ja?” pojawia się na naszej ekspozycji. Odpowiedź Karol Wojtyła usłyszał 16 października 1978 r.
Fabryka stała się dla mnie, na pewnym etapie, prawdziwym seminarium duchownym, choć zakonspirowanym. Pracowałem w kamieniołomie od września 1940 roku, a w rok później przeszedłem do oczyszczalni wody do fabryki. Tak więc lata związane z kształtowaniem się ostatniej decyzji pójścia do seminarium, wiążą się właśnie z tym okresem.
[Jan Paweł II, Dar i Tajemnica]
Starszy o pokolenie x. Stefan Wyszyński podczas wojny był już człowiekiem ukształtowanym intelektualnie i moralnie, cenionym duszpasterzem, działaczem społecznym i redaktorem. We wszystkich opracowaniach jemu poświęconych za mało podkreśla się to, że w okresie okupacji śmierć nieraz zaglądała mu w oczy. To wtedy – po raz pierwszy – ujawniła się heroiczna postawa x. Wyszyńskiego, kiedy we wrześniu 1939 r. zdecydowanie odmówił słynnemu ministrowi Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu, który zaproponował mu ewakuację z rządem za granicę. Kościół musi cierpieć razem z narodem – argumentował przyszły prymas.
Kolegom moim należy się tu choćby krótkie wspomnienie. Otrzymali święcenia kapłańskie z rąk biskupa Stanisława Zdzitowieckiego, w Bazylice Katedralnej Włocławskiej, 29 czerwca 1924 roku. Było nas razem 17… Z tej gromadki zginęli w Dachau: ksiądz Stanisław Michniewski, ksiądz Julian Konieczny, ksiądz Jan Mikusiński, ksiądz Jan Fijałkowski, ksiądz Zygmunt Lankiewicz, ksiądz Bronisław Placek, ksiądz Stanisław Ogłaza.
[Stefan Wyszyński, Zapiski więzienne, 25 września 1953 r.]
Ukrywając się, pełnił posługę duszpasterza niewidomych w Żułowie, gdzie ze swoimi podopiecznymi znalazły się siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża. Tam też pomagał w ratowaniu Żydów.
Kościół Wszystkich Świętych znalazł się w zasięgu okrutnej instytucji, którą hitlerowcy stworzyli dla ludności żydowskiej. Nazywam to instytucją okrutną, bo sama myśl stworzenia getta – zamknięcia murami części miasta, gdzie zgromadzono kilkaset tysięcy ludzi pochodzenia żydowskiego, aby ich tam stopniowo wyniszczyć – była myślą iście szatańską! Widziałem to na własne oczy. Mury getta ciągnęły się wzdłuż ulicy Elektoralnej. Umysłowość człowieka normalnego nie mogła nad tym przejść spokojnie. Trudno było zgodzić nawet z samą myślą, że jest to możliwe.
[Stefan Wyszyński, Homilia w kościele pw. Wszystkich Świętych, 18 stycznia 1976 r.]
W tle losów naszych bohaterów pokazujemy nieznane w takim rozmiarze w dziejach kraju prześladowanie Kościoła katolickiego i męczeństwo księży oraz sióstr zakonnych katowanych w obozach śmierci, jak w KL Dachau, gdzie zginęło wielu kolegów x. Wyszyńskiego, albo rozstrzeliwanych w publicznych egzekucjach.
Symbolami niezłomnej postawy polskiego duchowieństwa podczas drugiej wojny światowej są: o. Maksymilian Maria Kolbe, franciszkanin, który oddał życie za współwięźnia w Auschwitz, 11 sióstr nazaretanek z Nowogródka, które złożyły ofiarę z życia za uratowanie kapłana i bp Michał Kozal, który nakazał ściganemu przez gestapo x. Wyszyńskiemu opuścić Włocławek, a sam, zostawszy z mieszkańcami miasta, został aresztowany przez Niemców, a potem zamęczony w Dachau.
Nienawiść to straszna siła…
[Stefan Wyszyński, Kazanie w katedrze warszawskiej, 8 września 1969 r.]