EN

Wystawa Jesteśmy w Europie, przygotowana przez Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego oraz Fundację Mosty, zaprezentowana została teraz w Miejskim Domu Kultury w Sulejówku. Wernisaż inaugurujący wystawę miał miejsce 24 lutego, a więc dokładnie w drugą rocznicę inwazji Rosji na Ukrainę, choć – jak podkreślali organizatorzy – należałoby mówić o 10. rocznicy, gdyż to w 2014 r. Rosja zaatakowała Donbas i Krym, a klasycznym działaniom militarnym towarzyszyła wojna hybrydowa. Prezentacji wystawy towarzyszył pokaz filmów dokumentalnych Polacy z Donbasu oraz Wiara. Nadzieja. Miłość w reż. Magdaleny Juszczyk.

Wystawę otworzyli przedstawiciele Mt 5,14, dr Justyna Chrabka i dr Edgar Sukiennik, którzy opowiedzieli o przygotowaniu wystawy podejmując przy tym dwie zasadnicze kwestie: dlaczego Ukraina była ważna dla Jana Pawła II i dlaczego dzisiaj jest szczególnie ważna dla nas. Podkreślali, że papież wspierał Ukrainę wierny jej europejskiej tożsamości. Akcentował jej chrześcijańską tradycję zapoczątkowaną chrztem Rusi Kijowskiej w 988 r. oraz dziękował jej, że broniła Europy w heroicznej walce przeciwko najeźdźcom.

Drugą część obchodów wypełniła projekcja produkcji Polacy z Donbasu oraz Wiara. Nadzieja. Miłość – filmowych opowieści o tożsamości Polaków powracających ze wschodniej Ukrainy. W pokazie uczestniczyła reżyser obu filmów, Magdalena Juszczyk. Głos zabrał także Arkadiusz Śliwa, prezydent Sulejówka, który podziękował organizatorom za możliwość obejrzenia wystawy, a mieszkańcom swego miasta za wsparcie, jakiego od dwóch lat udzielają ludności ukraińskiej.

Przygotowana przez Mt 5,14 wystawa plenerowa Jesteśmy w Europie ukazuje zdjęcia współczesnej Ukrainy na tle cytatów Jana Pawła II o historii, kulturze i tożsamości tego kraju. Można ją oglądać przed Miejskim Domem Kultury w Sulejówku do 7 kwietnia 2024 r.

Ukazała się nowa książka x. Jerzego Jastrzębskiego, znanego katechety i popularyzatora myśli prymasa Stefana Wyszyńskiego. Tym razem autor pochylił się nad nauczaniem Prymasa Tysiąclecia związanym z modlitwą Ojcze nasz. Książka została objęta patronatem Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

My na ogół mechanicznie i z przyzwyczajenia odmawiamy «Ojcze nasz», właściwie nie zastanawiając się nad konsekwencjami i wymaganiami Chrystusa. Trzeba nauczyć się tej modlitwy, bo my jej jeszcze na ogół nie umiemy.

Stefan Kard. Wyszyński, Prymas Polski

Modlitwa Ojcze nasz była wielokrotnie poddawana analizie. Przez wieki święci i teologowie zastanawiali się, co tak naprawdę oznaczają słowa pozostawione nam przez Jezusa. Właściwym przewodnikiem w odkrywaniu tej modlitwy jest z pewnością prymas Stefan Wyszyński, który w swoich rozważaniach niejednokrotnie się do niej odnosił.

Ksiądz Jerzy Jastrzębski, który od lat zgłębia pisma bł. Stefana Wyszyńskiego, postanowił uporządkować jego myśli na temat Modlitwy Pańskiej i przeanalizować każde z jej wezwań. W swojej najnowszej książce szuka odpowiedzi na pytania:

Publikacja zawiera również wybrane homilie wygłoszone przez autora podczas uroczystości związanych z bł. Stefanem Wyszyńskim oraz krótkie opowiadanie. Patronem wydanej książki jest Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

x. Jerzy Jastrzębski, Modlitwa doskonała. «Ojcze nasz» oczami prymasa Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2023

X. DR JERZY JASTRZĘBSKI – kapłan archidiecezji warszawskiej. Ukończył studia z homiletyki na Uniwersytecie Jana Pawła II oraz z retoryki na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obronił doktorat poświęcony nauczaniu Prymasa Tysiąclecia. Praca ta została wydana pt. Paragraf w sercu. Kardynał Stefan Wyszyński o miłości i sprawiedliwości społecznej. Jest także autorem m.in. Bł. Stefan Wyszyński. Prymas do odkrycia (wyróżnionej Feniksem 2022), Ukryta w Ranie Serca Jezusa. S. Wanda Boniszewska oraz Dialog serc. Rozważania wezwań Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa (napisanej razem z s. Anną M. Pudełko AP). Prowadzi podcast Miłość zawsze podnosi oraz stronę internetową skarbnicajerzego.pl.

„O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna, kiedy z pączka zamienia się w kwiat?” – śpiewał kard. Karol Wojtyła chorym, podopiecznym bł. Hanny Chrzanowskiej. Współpracę metropolity krakowskiego z Hanną Chrzanowską w zakresie duszpasterstwa chorych wspomina x. prof. Łukasz Kamykowski, wówczas wolontariusz przyszłej Błogosławionej.

Panią Alinę Rumun, przyjaciółkę mojej Mamy, znałem odkąd sięga moja pamięć. Była naszą (moją i moich dwóch braci) nieformalną „ciotką”. A ona z kolei żyła nieformalnym dziełem stworzonym przez „cioteczkę” – Hannę Chrzanowską. Wobec tego, w miarę naszego dorastania, zaczęła nas wciągać w to, czym żyła: w pomoc przewlekle chorym po domach, suterenach, oficynach starego Krakowa…

W tworzeniu tego dzieła pani Chrzanowska znalazła oparcie w księdzu profesorze, potem biskupie, arcybiskupie, wreszcie kardynale Karolu Wojtyle. Z dziejów ich wzajemnych relacji w moją pamięć zapadło kilka obrazków, szczególnie dwa, które tu postaram się odmalować (z pamięci).

Odrobinę szczęścia w miłości

Późną wiosną 1967 r. u księży salwatorianów w Trzebini trwały właśnie rekolekcje dla chorych. Były one okazją, by ludzie od lat uwięzieni w swoich mieszkaniach mogli przeżyć parę dni w oderwaniu od ponurej codzienności, mieć szansę na odnowę duchową, psychiczną, na trochę święta. Posługiwałem tam (chłopak na rok przed maturą) głównie przy noszeniu chorych z piętra na piętro, gdyż dom rekolekcyjny nie miał windy. Właśnie wtedy nowo kreowany kardynał wracał z Rzymu po odebraniu purpurowego biretu (kapeluszy już wtedy chyba nie rozdawano). Wracał pociągiem przez Wiedeń i Zebrzydowice. Z drogi dał znać pani Hannie, że wysiądzie z pociągu w Trzebini, żeby się spotkać z chorymi. Więc najpierw Msza Święta. Trzeba zgromadzić możliwie wszystkich chorych na pierwszym piętrze domu, gdzie da się zaimprowizować kaplicę. (Jednym z zadań pomocników takich jak ja jest przenieść na ten poziom z góry i z dołu takich, co sami nie przejdą po schodach. Jest w tym celu odpowiednia „lektyka” z krzesła i dwóch drągów). Po Mszy – spotkanie kardynała z chorymi. Spotkania indywidualne, rozmowy dłuższe lub krótsze pewnie nie rzadko połączone ze spowiedzią. Na koniec tych spotkań Karol Wojtyła rzuca: „to teraz pośpiewamy”. Ktoś z opiekunów proponuje tytuł jakiejś pieśni pobożnej, ale odpowiedź jest zdecydowanie negatywna: dość już było pobożności. I nowo kreowany kardynał intonuje: „O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna, kiedy z pączka zamienia się w kwiat?”. Natychmiast obecna wśród opiekunów gitara próbuje się dostroić, chwycić odpowiedni akord, a coraz śmielszy i liczniejszy chórek podchwytuje i ciągnie dalej: „Kiedy śpi, gdy się ocknie, za czym tęskni najmocniej, czego chce, aby dał jej świat? Odrobinę szczęścia w miłości, odrobinę serca czyjegoś, jedną małą chwilę radości, przy boku kochanego”. Rozglądam się i (wstyd powiedzieć) mam łzy w oczach. Widzę, jak to o czym śpiewają zgodnie purpurat, zespół prowadzący łącznie z siostrami zakonnymi, a przede wszystkim chore na wózkach, krzesłach i łóżkach wypełnia się treścią i ich życia, ich wspomnień i marzeń, często pewnie boleśnie niespełnionych: „Stanąć z nim na ślubnym kobiercu, nawet łzami zalać się…”. Dla mnie wówczas to absolutna nowość. Łowię okiem panią Hannę. Widać, że się cieszy, że oczekiwała od kardynała Karola czegoś w tym stylu właśnie. Wtedy nie umiałbym tak tego nazwać, ale poczułem, że to właśnie jest Boży Kościół. Ten, którego Głową jest Chrystus.

To pierwszy obrazek. Drugi – po odejściu „Cioteczki” z tej ziemi.

Jeśli ona by nie miała być świętą, to nie rozumiem, czym jest świętość

Dzień jest wyjątkowo brzydki, jak na tę porę roku (2 maja 1973 r.). Zimno, mżawka. Niewielki kościół sióstr karmelitanek naprzeciw domu przy Łobzowskiej, gdzie mieszkała Pani Chrzanowska, gdzie też parę razy w ostatnich latach wpadłem prosić o pomoc, bo nie umiałem sobie poradzić z problemami chorych, którym służyłem pomocą, i gdzie zostałem za każdym razem wysłuchany z uwagą, gdzie otrzymałem potem krótkie, ale trafne wskazówki. Ten kościółek w momencie, gdy się zjawiłem, był już nabity po brzegi tymi chorymi, którym najbardziej deszcz mógłby zaszkodzić. Wypełniony po brzegi był też niewielki skwer przed kościołem… Wszyscyśmy trwali w oczekiwaniu na księdza kardynała, który, jak się to często zdarzało, spóźniał się. Opóźnienie początku ceremonii pogrzebowych jeszcze wzrosło, kiedy nadjechał, bo szedł ku zakrystii co chwilę przystając przy którymś lub którejś z chorych, błogosławiąc lub zamieniając także parę słów. Trwało to i trwało, ale tymczasem deszcz (prawie) ustał, niebo pojaśniało, słońce dawało poznać, że chce się przebić przez chmury.

Zaczęła się Msza pogrzebowa. Na zewnątrz można było złowić tylko niektóre frazy. Chyba dotarł do mojej świadomości początek kazania: „Dziękujemy Ci, Pani Anno, za to, że byłaś wśród nas, że byłaś taka, jaka byłaś. Dziękują Ci za to chorzy, dziękują Ci za to opiekunki chorych, siostry zakonne, pielęgniarki, młodzież akademicka – cały Kościół krakowski. Dziękuję Ci za to jako biskup Kościoła krakowskiego. Byłaś dla mnie ogromną pomocą i oparciem”. Od tego momentu moje myśli poszybowały w przeszłość. Krążyły wokół wspomnień o niej. Resztę kazania doczytałem chyba potem w „Tygodniku Powszechnym”. Ale myśli miałem – jak się okazuje – zbieżne z tym, co w kazaniu było istotne, a co było przytoczeniem jej przesłania do stworzonego przez nią zespołu: „Niech Ksiądz Arcybiskup powie im, że fakt mojego odejścia w niczym nie może umniejszyć ich zapału, że ja im tylko pomogłam, a teraz muszą się trzymać same naszej linii pielęgnowania ludzi w ich psychofizycznym całokształcie, służenia prostą obsługą, umiejętną, mądrą, ale właśnie prostą. Niech się trzymają razem, niech stanowią jedno, niech się cieszą radością z miłosierdzia – jak mówi św. Paweł; ale niech też – jak On zaleca – płaczą z płaczącymi”. W trakcie Eucharystii słońce – na chwilę tylko, ale wyraźnie – przebiło się przez wszystkie mgły i mroki i rzuciło swe światło na Hostię uniesioną nad głowę celebransa. Dźwięczały mi tymczasem wciąż w uszach ostatnie słowa kaznodziei. Po wyrażeniu nadziei na pomyślną przyszłość jej dzieła wśród nas, powiedział: „nade wszystko myślimy z ufnością, z nadzieją o tej Twojej teraźniejszości, która się zaczęła razem ze śmiercią i poprzez śmierć, do której weszłaś tak przygotowana, tak właściwie bardzo pragnąca już odejść […]. Modlimy się za Ciebie, ażeby światłość wiekuista świeciła Ci, ażebyś znalazła wieczny odpoczynek, ażeby się wypełniło do końca Twoje powołanie; ażebyś spotkała Tego, którego tak bardzo pragnęła Twoja dusza poprzez wszystkie pragnienia życia na ziemi”. Zelektryzowało mnie, że właściwie mówił o Cioteczce tak, jak się mówi o świętych, ale jednocześnie jakby z pewnym wahaniem w głosie. Wtedy westchnąłem patrząc ku niebu: „Panie Boże, jeśli ona by nie miała być świętą, to nie rozumiem, czym jest świętość”.

x. Łukasz Kamykowski

Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego przygotowuje na swoją ekspozycji stałej strefę wystawienniczą «Innowator», poświęconą krakowskiemu okresowi Karola Wojtyły (1946-1978), począwszy od jego święceń kapłańskich aż do konklawe, które wybrało go na papieża. W związku z tym publikujemy cykl artykułów, związanych z tym okresem. Powyższy artykuł został napisany na naszą prośbę przez x. prof. Łukasza Kamykowskiego – wybitnego teologa z Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie, jednego z wolontariuszy Hanny Chrzanowskiej, wówczas studenta matematyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W poniedziałek 6 listopada zapraszamy na konferencję Dziedzictwo wolności. Jan Paweł II. Partnerem konferencji jest Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

W spotkaniu udział wezmą m.in. prof. Selim Chazbijewicz (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski), Robert Kostro (dyrektor Muzeum Historii Polski), x. prof. Piotr Mazurkiewicz (Uniwersytet Stefana Kardynała Wyszyńskiego), prof. Tomasz Panfil (Katolicki Uniwersytet Lubelski) oraz prof. Zbigniew Stawrowski (Uniwersytet Stefana Kardynała Wyszyńskiego).

Konferencja ma przypomnieć, jak wolność religijna i otwartość szlacheckich elit wpływała na rozwój dawnej Rzeczypospolitej. Co oznacza tradycja wielokulturowości obecnie i przed jakimi wyzwaniami stoimy? Jak dziedzictwo wolności, z którego wyrósł fenomen Karola Wojtyły, jest dziś widoczne w jego myśli, czynach i przesłaniu do współczesnych?

Wydarzenie będzie transmitowane na żywo:

[wystąpienie prof. George’a Weigela, jednego z czołowych amerykańskich intelektualistów i biografa Jana Pawła II, wygłoszony podczas konferencji «Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II», organizowanej 17 października 2023 r. w Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego]

Dziękuję za zaproszenie do udziału w tej konferencji. Żałuję, że moja praca w Rzymie w tych dniach uniemożliwia mi osobiste dołączenie do was. Moje wystąpienie na zakończenie konferencji daje mi możliwość podsumowania pontyfikatu Jana Pawła II, odnosząc się do wielu kwestii, które dzisiaj zostały już omówione bardziej szczegółowo.

Kościół katolicki w 1978 r.

Aby zrozumieć niezwykłe osiągnięcia papieża Jana Pawła II podczas jego imponującego pontyfikatu trwającego ponad ćwierć wieku, należy cofnąć się o krok i przypomnieć sobie obraz Kościoła katolickiego w 1978 r.

Sobór Watykański II nie został „przetrawiony”. Dwie sprzeczne interpretacje Soboru podzieliły Kościół: jedna interpretacja (którą Joseph Ratzinger nazwał później „hermeneutyką nieciągłości”) „odczytała” Sobór jako zaproszenie do ponownego wymyślenia Kościoła zarówno doktrynalnie, jak i duszpastersko, podczas gdy druga interpretacja („hermeneutyka reformy w ciągłości z tradycją” Ratzingera) starała się znaleźć skuteczny wyraz duszpasterski. Ta fundamentalna niezgoda co do celów Soboru Watykańskiego II doprowadziła do teologicznej i dyscyplinarnej wojny domowej, która z kolei doprowadziła do rozpadu wspólnoty kościelnej, czego najbardziej skrajnym przykładem był powszechny sprzeciw wobec autorytatywnego nauczania i sprzeciw wobec władzy kościelnej, który nastąpił po opublikowaniu encykliki Humanae Vitae papieża Pawła VI z 1968 r.

Przyjęcie Soboru dodatkowo utrudniły dwa kulturowe tsunami: rewolucja seksualna, którą częściowo umożliwiła pigułka antykoncepcyjna, oraz atak na wszelkie ugruntowane autorytety, który w Europie Zachodniej zapamiętano po prostu jako „rok 1968”. Wydawało się, że w następstwie tych ogromnych wstrząsów kulturowych Kościół ma niewiele lub nic do powiedzenia na temat rozpadu rodziny, nowego feminizmu, ataku zradykalizowanej lewicy na porządek cywilny i demokrację, a także gwałtownego przyspieszenia sekularyzacji w historycznie chrześcijańskich krajach.

W międzyczasie watykańska Ostpolitik nie zdołała złagodzić intensywnej presji politycznej wywieranej na Kościół za żelazną kurtyną; w niektórych przypadkach Ostpolitik tylko pogorszyła sytuację, demoralizując katolickich duchownych i świeckich, którzy chcieli stanowczo bronić wolności religijnej i innych podstawowych swobód obywatelskich. Jednocześnie sama Stolica Apostolska znalazła się pod silną infiltracją tajnych służb wywiadowczych Układu Warszawskiego, co jeszcze bardziej skomplikowało wysiłki zmierzające do osiągnięcia tego, co architekt Ostpolitik, abp Agostino Casaroli, określił jako modus non moriendi dla Kościoła w Europie Środkowej.

Lata bezpośrednio po Soborze Watykańskim II upłynęły pod znakiem ogromnych odejść z kapłaństwa – największych od czasów XVI-wiecznej reformacji; szybkiej sekularyzacji samorozumienia i sposobu życia wielu instytutów życia konsekrowanego; teologicznej i politycznej radykalizacji Towarzystwa Jezusowego i innych katolickich elit instytucjonalnych; oraz nasilenia się nadużyć seksualnych ze strony duchowieństwa (zjawisko nieudokumentowane w tamtym czasie, ale wyraźnie widoczne w badaniach statystycznych przeprowadzonych po 2002 r.).

Wszystko to doprowadziło do licznych form kościelnej demoralizacji. Brakowało ewangelicznej energii płynącej ze światowego Kościoła w wielu jego sektorach. Katolicyzm wydawał się mieć niewielką lub żadną zdolność do kształtowania stosunków światowych w tym delikatnym momencie historii ludzkości.

Kościół przemieniony

W ciągu 9 665 dni, od 16 października 1978 r. do 2 kwietnia 2005 r., Jan Paweł II zmierzył się, a w wielu przypadkach odwrócił, ten posoborowy dryf w kierunku kościelnej niespójności i katolickiej nieistotności na arenie światowej.

Proces ten rozpoczął się 22 października 1978 r., podczas mszy publicznie inaugurującej pontyfikat. Znaczenie tego dnia i zawarte w nim wezwanie do wiary i chrześcijańskiego świadectwa – „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” – najlepiej uchwycił francuski dziennikarz André Frossard, który napisał: „To nie jest papież z Polski. To jest papież z Galilei”.

Przez następne dwadzieścia sześć i pół roku ten „papież z Galilei”, ten apostoł XXI wieku, który przyjął wielkie posłannictwo Mateusza: „Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody” – i wezwał 1,2 miliarda katolików do stania się uczniami-misjonarzami, zapoczątkował Kościół trzeciego tysiąclecia: Kościół tego, co nazwał „Nową Ewangelizacją”, w którym instytucje kościelne chronione i strzeżone przez Kościół kontrreformacyjny zostaną przekształcone w platformy misyjne. W ten sposób Jan Paweł II zakończył przemianę, która rozpoczęła się, gdy papież Leon XIII (1878-1903) wzywał Kościół do zaangażowania się we współczesny świat po to, by go nawrócić.

Magna Carta tej ” Nowej Ewangelizacji” była encyklika Redemptoris Missio z 1990 r., w której Jan Paweł II przypomniał nam, że Kościół nie sprawuje misji, tak jakby „misja” była jedną z wielu rzeczy, które Kościół robi. Nie, Kościół jest misją; a każdy ochrzczony jest misjonarzem; zaś „terytorium misyjne” jest wszędzie.

Ta „Wielka Strategia” Nowej Ewangelizacji informowała praktycznie o każdej teologicznej i duszpasterskiej inicjatywie tego pontyfikatu.

Jan Paweł II rozumiał, że okrucieństwa XX wieku – dwie wojny światowe, trzy systemy totalitarne, oceany krwi, całe sterty trupów, Holokaust, GUŁAG, ukraiński Hołodomor i największe prześladowania Kościoła w historii – zniszczyły moralną i duchową tkankę ludzkości. Modląc się do Bożego Miłosierdzia, Jan Paweł II zaoferował światu lekarstwo na jego ból.

Jan Paweł II rozumiał, że rewolucja seksualna nie doprowadziła do zwiększenia ludzkiego szczęścia, ale do większego cierpienia, ponieważ rewolucja seksualna była bezpośrednim atakiem na biblijne rozumienie osoby ludzkiej. Jego Teologia Ciała była pomysłową i skuteczną odpowiedzią na to wyzwanie. A tam, gdzie teologia ciała weszła w duszpasterską strukturę życia katolickiego, przekształciła katechetykę, przygotowanie do małżeństwa i posługę Kościoła wobec osób doświadczających pociągu do osób tej samej płci i dysforii płciowej.

Ustanowienie Instytutu Jana Pawła II ds. Małżeństwa i Rodziny na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim – i powiązanych z nim ośrodków na całym świecie – było kolejną inicjatywą mającą na celu odnowienie zdolności Kościoła do reagowania na ogromne przemiany kulturowe zachodzące na świecie i ich wpływ na najbardziej podstawowe relacje międzyludzkie. Instytuty te, a także encyklika Veritatis Splendor z 1993 r., doprowadziły w ciągu ostatnich czterech dekad do renesansu katolickiej teologii moralnej, która ożywia praktykę duszpasterską żywych części Kościoła na całym świecie.

W 1978 r., w momencie wyboru Jana Pawła II, wielu ludzi Kościoła uważało, że młodzi ludzie doby późnej nowoczesności nie są w stanie usłyszeć ewangelicznego wezwania do nawrócenia. Jan Paweł II nie zgadzał się z tym i pomimo znacznego sceptycyzmu zainicjował Światowe Dni Młodzieży, które stały się ważnym wydarzeniem w globalnym życiu katolickim i inspiracją dla wielu nowych i żywych inicjatyw duszpasterskich.

Jan Paweł II był wielkim reformatorem katolickiego kapłaństwa. Heroiczny model posługi kapłańskiej, którym sam żył, inspirowany przykładami kard. Adama Stefana Sapiehy i o. Maksymiliana Marii Kolbego, z kolei zainspirował dwa pokolenia kapłanów w Kościele na całym świecie – i, jak to ujął jeden z amerykańskich kardynałów, uczynił z Jana Pawła II największego „reżysera powołań” w historii. Adhortacja apostolska Pastores dabo vobis z 1992 r. dała Kościołowi światowemu plan reformy seminariów; a tam, gdzie jej nauczanie potraktowano naprawdę poważnie, seminaria rozkwitają. Reformy kanonicznych procedur postępowania z księżmi molestującymi seksualnie, które ustanowił Jan Paweł II, pozostają istotną częścią trwającej reformy kapłaństwa.

Konsekrowane życie zakonne zaoferowało światu alternatywę dla materialistycznych koncepcji ludzkiego szczęścia i dobrobytu. Adhortacja apostolska Vita Consecrata z 1996 r. przyspieszyła proces tworzenia autentycznej formy instytutów życia konsekrowanego, a te, które postępowały zgodnie z jej nauczaniem, nadal się rozwijają; ich przykład stanowi kolejny ważny wkład w Nową Ewangelizację.

W Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium Sobór Watykański II nauczał, że świętość nie jest sprawą wyłącznie sanktuarium Kościoła; wręcz przeciwnie, każda ochrzczona osoba jest powołana do świętości, której częścią jest uświęcanie świata. Adhortacja apostolska Jana Pawła II z 1987 r., Christifideles laici, pozostaje wzorem dla prężnie rozwijających się świeckich apostolatów, które dziś pracują nad realizacją wezwania papieża w Redemptoris Missio, aby świeccy katolicy byli głównymi agentami ewangelizacji w świecie polityki, ekonomii i kultury.

Jest też Kościół w Afryce. Jan Paweł II zwracał baczną uwagę na Kościół afrykański, pielęgnował go podczas dziesięciu wizyt duszpasterskich oraz wprowadził afrykańskich duchownych na wysokie stanowiska w centralnej administracji Kościoła. To, że Afryka jest dziś największym obszarem wzrostu Kościoła na świecie, jest w dużej mierze zasługą Jana Pawła II.

Wielki Jubileusz Roku 2000 należy również rozumieć w kategoriach odnowy Kościoła przez Jana Pawła II. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do pielgrzymki Jana Pawła II do Ziemi Świętej w marcu 2000 r. Spędzając tydzień na wędrówce tam, gdzie chodził Jezus i pierwsi chrześcijańscy uczniowie, Jan Paweł II przypominał Kościołowi, że chrześcijaństwo nie jest ani bajką, ani świętym mitem. Chrześcijaństwo zaczęło się, gdy prawdziwi mężczyźni i kobiety – którzy żyli w prawdziwych miejscach, które można dziś zobaczyć i dotknąć – zostali tak przemienieni przez spotkanie z tym, którego po raz pierwszy poznali jako wędrownego rabina Jezusa z Nazaretu, i którego, po tym, co początkowo uznali za absolutną porażkę, spotkali na nowo jako Zmartwychwstałego Pana Jezusa Chrystusa, że oni i ich następcy wyruszyli i nawracali (przez następne dwa i pół wieku) świat, który historycy szacują obecnie na około jedną trzecią do połowy całego basenu Morza Śródziemnego.

Przypominając o tym Kościołowi podczas Wielkiego Jubileuszu, ale przede wszystkim krocząc tam, gdzie kroczył Pan Jezus, Jan Paweł II w pewnym sensie dopełnił swojej autorytatywnej interpretacji Soboru Watykańskiego II: Soboru, podczas którego Jan XXIII chciał ponownie skierować uwagę Kościoła na Chrystusa. Przez dwie dekady po Soborze Kościół często skupiał się na sobie. Transformacja Kościoła, nad którą tak ciężko pracował Jan Paweł II poprzez różne inicjatywy, o których tutaj wspomniano, miała w swoim sercu ponowne skoncentrowanie się na Chrystusie – i głoszenie, że Jezus Chrystus jest Światłem Narodów.

Zmiana biegu historii

Jeżeli 22 października 1978 r. był początkiem chrystocentrycznej odnowy Kościoła katolickiego przez Jana Pawła II, to jego pierwsza pielgrzymka do Polski w dniach 2-10 czerwca 1979 r. oznaczała powrót Kościoła katolickiego jako głównego aktora w dramacie współczesnej historii.

Moja książka z 1992 r. The Final Revolution. The Resistance Church & the Collapse of Communism, jako pierwsza w języku angielskim – a być może także w innych językach – dowodziła, że papież i Kościół byli kluczowymi postaciami w tym, co znamy jako rewolucję 1989 r. i upadek europejskiego komunizmu. Analiza zawarta w książce spotkała się wówczas z pewnym sceptycyzmem. Ale w ciągu półtorej dekady od jej publikacji, czołowy amerykański historyk zimnej wojny, John Lewis Gaddis z Uniwersytetu Yale, napisał, że początek końca europejskiego komunizmu nastąpił, gdy Jan Paweł II wysiadł z samolotu na lotnisku w Warszawie 2 czerwca 1979 r. To, że Jan Paweł II był kluczową postacią w dramacie rewolucji 1989 r. – a być może nawet kluczową postacią – jest obecnie powszechnie uznane.

To, co być może nie jest tak dobrze rozumiane, to sposób, w jaki Jan Paweł II zrobił to, co zrobił, i co to oznacza dla naszego zrozumienia dynamiki historii.

W ciągu tych Dziewięciu-Dni-Czerwca-1979, Papież wzniecił rewolucję sumienia, która umożliwiła późniejszą rewolucję polityczną bez użycia przemocy. A rozpalił tę rewolucję sumienia, przekazując Polakom prawdę o nich samych, o ich historii, a przede wszystkim o ich kulturze. Posiądźcie tę kulturę – mówił – posiądźcie prawdę o sobie jako narodzie ukształtowanym przez odrębną historię, w której wiara chrześcijańska odegrała znaczącą rolę – a w końcu znajdziecie narzędzia kulturowego i duchowego oporu, z którymi tępa materialna siła komunizmu nie może się równać.

Zasiewając to, co x. Józef Tischner nazwał później „lasem rozbudzonych sumień”, Jan Paweł II dokonał szczególnego rodzaju transformacji społecznej i politycznej, która nie tylko zrzuciła z Polski jarzmo komunistycznych rządów; obalił on zarówno jakobiński pogląd na historię (historia jest rywalizacją o władzę, rozumianą jako moja zdolność do narzucenia wam mojej woli), jak i marksistowski pogląd na historię (historia jest produktem ubocznym bezosobowych sił ekonomicznych). Jakobiński sposób postrzegania historii w połączeniu z marksistowskim doprowadził do powstania leninowskiego totalitaryzmu, który jednak został pokonany przez kulturowe spojrzenie Jana Pawła II na historię: to kultura jest siłą napędową historii w długim okresie.

W Centesimus Annus, najbardziej dojrzałej encyklice społecznej Jana Pawła II, wydanej w 1991 r., autor zastosował to zorientowane na kulturę spojrzenie na historię w odniesieniu do przyszłych perspektyw wolnego społeczeństwa w postzimnowojennym świecie, nauczając, że instytucje i mechanizmy wolności politycznej i gospodarczej będą funkcjonować prawidłowo tylko wtedy, gdy będą wspierane przez żywą publiczną kulturę moralną zakorzenioną w prawdzie o osobie ludzkiej i zdolną do rozwijania cnoty solidarności: cnoty współodczuwania i wzajemnej odpowiedzialności pośród wszystkich członków społeczeństwa.

A zatem „światowy” wpływ Jana Pawła II należy rozumieć jako heroiczną próbę wypracowania szlachetniejszego humanizmu w XXI wieku i w trzecim tysiącleciu.

Na skutek swoich studiów filozoficznych (które pokazały mu, że projekt humanistyczny rozpada się w formy zsekularyzowanego i autoreferencyjnego solipsyzmu) oraz doświadczenia duszpasterskiego (które pokazało mu, jak to zaabsorbowanie sobą ma szkodliwy wpływ na indywidualne życie, intymne relacje międzyludzkie i samo społeczeństwo), Karol Wojtyła był od dawna zaniepokojony tym, w jakim stanie znajduje się wielki projekt zachodniego humanizmu.

Tak więc młody biskup Wojtyła w swoim wystąpieniu przed watykańską komisją przygotowującą program Soboru Watykańskiego II zasugerował, aby Sobór zajął się wspomnianym kryzysem humanizmu, koncentrując się na Chrystusie jako tym, który objawia zarówno prawdę o Bogu, jak i prawdę o naszym człowieczeństwie. Podobnie w swoim głównym dziele filozoficznym, Osoba i czyn, Wojtyła pragnął wyrwać ów humanistyczny projekt z pułapki samouwielbienia, wykazując, że istnieją w nas obiektywne prawdy moralne, prawdy, które ujawniają się poprzez uważną analizę i które, przeżywane, przyczyniają się do indywidualnego rozkwitu człowieka i solidarności społecznej.

Wojtyła wniósł do papiestwa tę nieustającą troskę o zachodni projekt humanistyczny, co było w pełni widoczne podczas jego całego pontyfikatu.

Tak więc w encyklice z 1998 r. na temat wiary i rozumu, Fides & Ratio, Jan Paweł wykazał wzajemną współzależność tych dwóch atrybutów w pełni ludzkiej osoby, nauczając, że wiara utrzymuje rozum otwarty na szersze horyzonty doświadczenia a docelowo na poznanie i wiedzę, podczas gdy rozum pomaga oczyścić wiarę z przesądów. Albo, jak ujął to w encyklice, wiara i rozum są dwoma skrzydłami, na których duch ludzki wznosi się do kontemplacji prawdy – i tylko w prawdzie jesteśmy prawdziwie wolni.

Zrewitalizowany i uszlachetniony humanizm wymagał również nowego dialogu między religią a nauką: kolejny aspekt jego determinacji, by uleczyć wyrwę między wiarą a rozumem. Ponowne zbadanie przez Papieża sprawy Galileusza było jednym z przykładów jego wysiłków, aby przenieść religię i naukę poza dawne antypatie; podobnie jak jego ciągły osobisty dialog z naukowcami, z którymi wielokrotnie spotykał się w letniej rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo.

Starania Jana Pawła II, aby otworzyć nowy poziom dialogu między chrześcijanami i Żydami, odzwierciedlały również tę determinację w budowaniu szlachetniejszego humanizmu: świat potrzebował świadectwa dwóch narodów Biblii o prawdach dotyczących niezbywalnej godności osoby ludzkiej objawionej przez Boga Abrahama, Izaaka, Jakuba i Jezusa. Świadectwo to może być wspólnym świadectwem tylko wtedy, gdy te dwa narody zademonstrują możliwość prawdziwego dialogu międzyreligijnego, który wykracza poza bolączki historii.

W obu tych inicjatywach Jan Paweł II starał się pokazać prawdziwe znaczenie „tolerancji”, która nie polega na ignorowaniu różnic, ale raczej na angażowaniu różnic poprzez więź uprzejmości opartą na wzajemnym szacunku dla „innego” jako współposzukiwacza prawdy.

Pisząc Osobę i czyn, Karol Wojtyła przedstawił swój projekt francuskiemu teologowi Henriemu de Lubac jako odpowiedź na „miażdżenie” osoby ludzkiej w czasach późnej nowoczesności. Jego wysiłki na rzecz budowania globalnej kultury życia i jego opór wobec ingerencji tego, co nazwalibyśmy „kulturą śmierci”, która znalazła wyraz w aborcji i eutanazji, były odpowiedzią na owo „miażdżenie”, podobnie jak jego wyzwanie rzucone komunizmowi. Encyklika Evangelium Vitae z 1995 r. może być zatem rozumiana jako inna forma „encykliki społecznej”, uzupełniająca analizę wolnego społeczeństwa w Centesimus Annus poprzez nauczanie, że demokracje, które definiują obiektywne krzywdy moralne jako „prawa”, ryzykują niespójność, która ostatecznie podważy demokratyczną samorządność. Tak więc globalny ruch pro-life, tak jak go rozumiał, był zarówno ruchem społecznym w obronie najsłabszych i najbardziej bezbronnych ludzkich stworzeń, jak i niezbędnym czynnikiem odnawiającym moralne i kulturowe podstawy demokratycznej polityki. Wspieranie pro-life w imieniu nienarodzonych, ciężko upośledzonych i ciężko chorych było kwestią „rozszerzonej solidarności” – i kolejną deską ratunku na platformie odnowionego i uszlachetnionego humanizmu.

Trudne decyzje

 Byłem oficjalnym świadkiem w sprawie beatyfikacji/kanonizacji Jana Pawła II i nie sądzę, jakobym naruszył „papieską tajemnicę”, którą przysięgałem uszanować, mówiąc, że podobnie jak inni świadkowie, zostałem poproszony o ocenę życia Jana Pawła II przez pryzmat cnót: cnót teologicznych wiary, nadziei i miłości oraz cnót kardynalnych roztropności, sprawiedliwości, odwagi i umiarkowania.

To postawiło mnie przed niezwykle interesującym pytaniem: Co to znaczy żyć heroicznie cnotą roztropności (ponieważ heroiczne praktykowanie cnót jest jedną z miar świętości w rozumieniu Kościoła)? Gdy się nad tym zastanawiałem, wydawało mi się, że heroiczna praktyka roztropności nie może oznaczać, że każda decyzja papieża była słuszna. To niemożliwe. Papieże popełniają błędy, nawet święci papieże. Dlatego doszedłem do wniosku, że heroiczne praktykowanie cnoty roztropności przez papieża oznacza, że podejmował on swoje decyzje po odpowiedniej refleksji, zasięgając rady innych, ale przede wszystkim „bez strachu i bez faworyzowania” – decyzje były podejmowane bez obawy o to, co mogą oznaczać z punktu widzenia krytyki (lub gorzej); decyzje były podejmowane w oparciu o meritum sprawy, a nie po to, by komuś się przypodobać z jakiegoś ukrytego powodu.

W ten sposób, jak ja to rozumiem, Jan Paweł II stawiał czoła najtrudniejszym wyzwaniom stojącym przed Kościołem w jego czasach i tak też podejmował decyzje dotyczące tych wyzwań.

Często mówi się, że Jan Paweł II nie był zdolnym, praktycznym menedżerem ani dobrym administratorem. Myślę, że nie jest to do końca słuszne. Prawdą jest, że nie był „mikrozarządcą”, jak jego poprzednik, Paweł VI. Ale jeśli znakiem rozpoznawczym dobrego administratora jest wyznaczanie dużych celów i cierpliwa praca nad ich osiągnięciem, to zapis osiągnięć, który właśnie nakreśliłem i który ta konferencja szczegółowo przeanalizowała, sugeruje, że Jan Paweł II był doskonałym administratorem spraw Kościoła.

Nie wymuszał decyzji, zanim nadszedł odpowiedni czas. Był cierpliwy i skupiał się na długoterminowych celach. Ufał własnemu osądowi, ale był otwarty na opinie innych. Miał wystarczającą samoświadomość, by wiedzieć, że są mężczyźni i kobiety, którzy wiedzą więcej o niektórych sprawach niż on, i korzystał z ich rad. Nie myślał o papiestwie na wzór carskiej autokracji; wiedział, że jest sługą katolickiej tradycji, a nie jej panem.

Jeśli chodzi o tych, którzy „czytają” jego pontyfikat przez pryzmat tego, co teraz wiemy o takich ludziach jak Marcial Maciel i Theodore McCarrick, powiedzmy to: Maciel i McCarrick byli psychopatami; psychopaci oszukują ludzi, nawet świętych. Sugerowanie, że Jan Paweł II wiedział o ciężkich grzechach i przestępstwach tych ludzi i zignorował je, jest niczym innym jak oszczerstwem. Jest również nie do pomyślenia dla każdego, kto znał Karola Wojtyłę, że kiedykolwiek tolerowałby wykorzystywanie seksualne kogokolwiek, a zwłaszcza młodych ludzi. Kiedy Jan Paweł II powiedział do amerykańskiego episkopatu podczas amerykańskiego kryzysu nadużyć w 2002 r.: „Nie ma miejsca w kapłaństwie i w życiu zakonnym dla tych, którzy krzywdzą młodych”, wyrażał przekonanie, którym żył przez całe życie, zarówno jako arcybiskup Krakowa, jak i biskup Rzymu.

Nie ma czegoś takiego jak „doskonały papież”. Doskonałość nie jest standardem, według którego mierzymy papieską wielkość: standardem jest wierność Chrystusowi i niestrudzone świadectwo Chrystusowej prawdy. I z powodu tego standardu wielu z nas mówi, nie bez powodu, o „Papieżu Świętym Janie Pawle Wielkim”.

George Weigel

Referat został wygłoszony podczas międzynarodowej konferencji Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II, która 17 października 2023 r. odbyła się w Warszawie. Organizatorem było Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

„Myślałem, że mam więcej czasu…”. Tymi tajemniczymi słowy pożegnał się kard. Karol Wojtyła, wychodząc z mieszkania małżeństwa Wandy i Andrzeja Półtawskich we wrześniu 1978 roku. Wkrótce, jako nowo wybrany papież, 16 października przyjął imię Jana Pawła II. Ekspozycja w Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego wizualizuje tę przemianę poprzez cykl obrazów Aldony Mickiewicz, gdzie zmiana nakrycia głowy z biretu kardynalskiego na papieskie zucchetto wykracza daleko poza ich użyteczną czy symboliczną rolę. Te należące do Jana Pawła II przedmioty odsyłają do pamięci o tym, jakie idee po sobie zostawił, ale także do pytania, czy to spotkanie z przedmiotem lub dziełem artystycznym może mieć wymiar osobisty, przełamując barierę między artefaktem a odbiorcą?  

Gdyby ograniczyć się do trzech faktów opisujących pontyfikat Jana Pawła II, wskazać można, że:

– to on przypominał o granicach, których ze względu na godność człowieka nie wolno przekroczyć;

– stał na straży porządku społecznego, wzywając do przestrzegania praw człowieka, od wolności religijnej, przez prawo do suwerenności narodów i wolności słowa, po prawo do życia;

– był głosem mniejszości kulturowych, etnicznych i społecznych z całego świata. Górnicy z Oruro w Boliwii, Indianie Guaraní w Paragwaju, Aborygeni z Australii, Polacy czy Słoweńcy w czasach „żelaznej kurtyny” widzieli w nim papieża nadziei.

A gdyby tak wskazać tylko trzy fakty charakteryzujące Karola Wojtyłę jako człowieka, to powiedzieć można, że:

– wierzył, iż, aby poznać Boga, należy zgłębiać człowieka w jego doświadczeniu tego wszystkiego, co przynależy do osoby ludzkiej, a więc miłości, cierpienia czy lęku;

– patrzył na ludzkość jako kompozycję indywidualnych i niepowtarzalnych mężczyzn i kobiet;

– zaangażował się i całe życie poświęcił budowaniu idei pokoju oraz pojednania dokładnie dla tych wszystkich indywidualnych i niepowtarzalnych mężczyzn i kobiet – czyli każdego z nas!

Dominika Żukowska-Gardzińska, Mt 5,14

W poniedziałek 16 października br. mija 45 lat od chwili wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. W ramach obchodów, Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego organizuje międzynarodową konferencję Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II. Wśród prelegentów będą m.in. Juan Manuel Burgos, Rocco Buttiglione, Piotr Czauderna, Jarosław Sellin oraz George Weigel. Honorowy patronat nad konferencją objął Prezydent RP.

 

[Esej prof. Chantal Delsol, dyrektor Ośrodka Studiów Europejskich na Uniwersytecie Marne-la-Vallée w Paryżu, przygotowany został z okazji konferencji «Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II», organizowanej 17 października 2023 r. w Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego]

 

Pojęciem, które posiada szczególne znaczenie w kontekście niniejszych rozważań jest pojęcie „wyboru”. W celu zdefiniowania „autentycznego bytu” możemy odwoływać się do „pierwotnych decyzji” i „wyborów ontologicznych”. Można w związku z tym zapytać o to, czy status autentycznego bytu powinien zostać przyznany zaprojektowanemu krzesłu, czy może atomom drewna? Czy jest nim ukonstytuowana pojedyncza istota, czy niezróżnicowana substancja, z której się ona składa? W drugim przypadku pojedyncza istota pozostaje iluzją: na tym opiera się właśnie buddyzmu. Natomiast w pierwszym przypadku pojedyncza istota ludzka, rozumiana jako osoba, zyskuje status – będącego przedmiotem szczególnej uwagi – podmiotu – oto istota podejścia chrześcijańskiego. Zdumiewające implikacje płynące z rozróżnienia między tymi dwiema ścieżkami nie ulegają wątpliwości.

W każdym razie chodzi tutaj o kwestię związaną z naszymi preferencjami antropologicznymi. Innymi słowy, o naszą zdolność do tego, by zmienić swoje życie! To właśnie człowiek kultury Zachodu jako jedyny postanowił przyznać istocie ludzkiej status osoby. Odtąd nie wyobrażamy sobie, by móc myśleć o innych ludziach jako o barbarzyńcach, nieszczęśnikach czy łajdakach.

Człowiek jako osoba

Charles Péguy napisał w Dialogue de l’histoire & de l’âme charnelle: „Jest to pierwsza katastrofa, katastrofa kosmiczna, geograficzna i historyczna, by tak rzec, ogromna katastrofa, polegająca na tym, że chrześcijaństwo nie wgryzło się w (całą) katolicką ziemię, w całą ekumeniczną ziemię, i co więcej, że wgryzło się tylko w niektóre jej części, i to nie te najbardziej znaczące pod względem zasięgu, objętości, wagi, ludzi, masy, objętej powierzchni. Fakt, że istniało tak wiele ludów, tak wiele dusz, w które chrześcijaństwo się nie wgryzło, których nie objęło; tak wiele ludów i tak wiele dusz, które żyły opuszczone i które na tym nie tracą, nie traciły – w tym, przyjacielu, w tym właśnie tkwi sekret, otchłań tajemnicy”.

Nie oznacza to jednak tego, iż tylko nam przysługuje status istot szczęśliwych czy humanistów. My dokonaliśmy wyboru. Analiza tego fenomenu polega zatem na opisaniu, o jakim humanizmie w tym przypadku mówimy, i jakie doniosłe konsekwencje wiążą się z tym faktem: świat kultury, zakładający obecność osoby, zmienia się bowiem całkowicie. Ponieważ pojęcie „wyboru” zakłada, że nie możemy zasadnie stwierdzić: „albo my albo chaos” (niczym u Dostojewskiego: „jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno”).

Zatem pojęcie osoby jest tym, co znajduje wyraz w pewnej interpretacji człowieka. Innymi słowy: myśl chrześcijańska i zachodnia uznaje człowieka za osobę i w ten sposób go postrzega. Nie istnieje żadna obiektywna antropologia. Zarówno na gruncie antropologii, jak i innych dziedzin, jesteśmy ograniczeni przez metodę interpretacji.

Poszanowanie godności

Istotne jest jednak to, że idea, zgodnie z którą człowiek jest osobą, angażuje całą wizję świata (w ten sam sposób buddyjska idea, zgodnie z którą człowiek jest nietrwałą wiązką wrażeń, angażuje całą wizję świata). To właśnie osoba jest fundamentem umożliwiającym istnienie całej naszej kultury. Pozwolę sobie przytoczyć kilka przykładów.

Z punktu widzenia tej koncepcji osoba (nie zaś jej oderwane elementy) pozostaje „autentyczną istotą” o tyle, o ile jest kochana przez Boga. Zatem zyskuje ona swoją niezbywalną godność wraz z faktem zaistnienia właśnie jako osoba. Istnieją trzy aspekty tego, kim jest osoba, wraz z ich implikacjami, i odpowiednio, tego, czym staje się społeczeństwo bez pojęcia „osoby”:

Poszanowanie godności – każda cywilizacja ma charakter humanistyczny w tym sensie, że zapewnia ochronę słabszym, jednakże każda z cywilizacji proponuje swój indywidualny wymiar humanizmu. Proponowany przez nas humanizm posiada dwie zasadnicze cechy: nie ustanawia hierarchii między ludźmi, szanuje ludzki dystans tak samo, jak szanuje ludzką obecność.

Dla św. Pawła bowiem wszyscy, bez względu na to, kim jesteśmy, pozostajemy równi wobec Boga (w Koranie, przeciwnie, „Bóg preferuje mężczyzn” – w przeciwieństwie do kobiet). To jednak nie wszystko.

Pod tym względem humanizm zakłada zarówno nieobecność, jak i obecność, odrębność, jak i zjednoczenie. Nie jest to jednak tylko i wyłącznie kwestia troski, współczucia i niesienia pomocy: ale także umiejętność pozostawienia innych ludzi samym sobie. Szanujemy wolność drugiej osoby, jej własne myśli i tajemnice. Nie otwieramy cudzej korespondencji… Osoba ludzka pozostaje wolną istotą, zdolną do podjęcia inicjatywy, do sprzeciwienia się swojemu Stwórcy (nie wzbrania się przed tym, jak wiadomo, od czasów Adama cała historia jest pełna tego rodzaju buntów).

Przeciw systemowi

Według Hannah Arendt: wspólny świat zarówno łączy, jak i oddziela istoty ludzkie (one również muszą zostać oddzielone, jeśli mają zaistnieć jako osoby). Ponadto wszyscy jesteśmy sobie równi, jeśli chodzi o zdolność do niezależnego podążania przez życie (kobiety są w tym względzie bardziej dojrzałe, co osiągnęły w wyniku długiej ewolucji). Poszanowanie oznacza tutaj również przyznanie bliźniemu prawa do bycia pozostawionym samemu sobie, przy czym, należy pamiętać, kobiety przez długi czas były objęte szczególną ochroną, jednakże nigdy nie były pozostawione samym sobie.

To dlatego oświecone despotyzmy i państwa opiekuńcze nie traktują ludzi w kategorii osoby (od czasów starożytnego Egiptu czy Chin po współczesne państwo opiekuńcze). Porzucenie idei osoby prowadzi do powstania społeczeństw opiekuńczych, w których jednostka staje się przedmiotem (z tak daleko posuniętą formą opieki, że inicjatywa staje się wręcz niemożliwa, a regulacje państwowe kontrolują niemal najdrobniejsze aspekty życia).

To właśnie idea osoby zakłada istnienie indywidualnego sumienia moralnego, podobnego do tego reprezentowanego przez Antygonę, zdolnego do podjęcia ryzyka przeciwstawienia się systemom instytucjonalnym. Wykorzenienie idei osoby prowadzi do powstania pozytywizmu prawnego, który podnosi znaczenie rozumu państwowego do roli ostatecznego autorytetu. Istotnie, pozytywizm prawny, który pojawił się wraz z zanikiem chrześcijaństwa, bezpośrednio przyczynił się do powstania totalitaryzmów XX wieku.

Idea osoby zakłada bowiem istnienie osobistej odpowiedzialności i odrzuca jakąkolwiek ideę odpowiedzialności zbiorowej. Nikt z nas nie może podlegać karze w imieniu innej osoby. Podobnie, nikt z nas nie może być niczyją własnością, dotyczy to również najbliższych krewnych. To właśnie w okresie średniowiecza wczesnemu Kościołowi udało się znieść wywodzące się z Rzymu prawo ojca rodziny do zabijania swoich dzieci według własnego uznania.

Wolność człowieka

Idea osoby zakłada zatem posiadanie przez jednostkę kontroli nad swoim osobistym przeznaczeniem: to dlatego historia Europy jest świadectwem bezprecedensowego rozwoju własności osobistej i bezprecedensowego rozwoju instytucji późnego małżeństwa, zarówno w przypadku dziewcząt, jak i chłopców. Półwysep europejski rozwinął wszystkie formy demokracji, począwszy od „demokracji” panującej we wspólnotach klasztornych, a skończywszy na demokracji obowiązującej we włoskich miastach. Obecnie idee sprawowania rządów i demokracji uczestniczącej (w miejsce demokracji przedstawicielskiej) wyznaczają koniec obrony demokracji jako osobistego wyboru wspólnego losu.

Wolność człowieka jest zakorzeniona w czasie i przestrzeni – tj. w nich ugruntowana.

Stanowi ona zwierzę społeczne w rozumieniu Arystotelesa: w pojedynkę nie potrafiłaby egzystować, stałaby się  bowiem bogiem lub bestią. Chociaż osoba ludzka posiada charakter autonomiczny, to nigdy nie jest samowystarczalna. Aby osiągnąć szczęście, konieczna staje się współpraca ze społecznością; człowiek bowiem nigdy nie jest w stanie osiągnąć go samodzielnie.

Środowisko, w którym funkcjonuje człowiek, obejmuje zarówno potomków, jak i przodków, bliższych i dalszych krewnych, od których jest on zależny. Ponadto, jest on obciążony zobowiązaniami wobec swoich przodków, chociaż nigdy nie zawierał z nimi żadnej umowy (narzucone długi!). To właśnie Simone Weil nazywa zakorzenieniem.

Innymi słowy, człowiek jako osoba, bierze na siebie odpowiedzialność, odpowiadając: „oto ja”.

Natomiast w przypadku braku w danej kulturze koncepcji osoby mamy do czynienia albo z indywidualizmem, albo z holizmem.

Jednostka (która nie jest osobą) jest oderwana od swoich społeczności i nie akceptuje tych narzuconych długów. Nie poczuwa się do odpowiedzialności. Domagając się równości za wszelką cenę, surfuje po sieciach, które natychmiast opuszcza w sytuacji, kiedy tylko zostanie pociągnięta do odpowiedzialności. Nawołuje ona do stworzenia wszechmocnego państwa, które zadba o zaspokojenie jej potrzeb (ponieważ nie może po prostu żyć z dnia na dzień). Tego rodzaju beztroską, dziecinną jednostkę można znaleźć we wszystkich starożytnych systemach despotyzmu, nowoczesnych totalitaryzmach oraz we współczesnym państwie opiekuńczym.

Z drugiej strony mamy holizm, i to właśnie w holistycznych społeczeństwach, obecnych powszechnie w starożytności, a nawet współcześnie w krajach spoza Europy Zachodniej, doszło do zakorzenienia się idei osoby. Tutaj pojedyncza jednostka staje się członkiem organicznego społeczeństwa, niczym liść drzewa jego myśli i wola mieszają się z myślami i wolą jego ojca. W tym przypadku nie mamy już do czynienia z równością, ale z narzuconą formą współuczestnictwa (społeczeństwa afrykańskie).

Na obraz i podobieństwo

Wreszcie, z naszego punktu widzenia, o wyjątkowym statusie ludzkiej istoty świadczy fakt, iż została stworzona „na obraz i podobieństwo” Stwórcy. Z tego powodu ma ona charakter świętej. Posiada ona również wyjątkowy charakter w porównaniu z innymi gatunkami. Otóż, wszystkie istoty ludzkie są osobami, podczas gdy żadne inne stworzenie nie posiada tego statusu.

Niestety, wymazanie świętości osoby prowadzi do jej strywializowania w świecie żywych: istnieją, jak pisze Peter Singer, bezosobowe istoty ludzkie. W tym miejscu nasuwa się pytanie o to: jak daleko możemy się posunąć, uznając niektóre istoty ludzkie za „bezosobowe”?

Dlatego dziś powinniśmy z namysłem przyjrzeć się całemu kulturowemu światu, utratę którego ryzykujemy, jeśli nie podejmiemy się obrony idei osoby.

Chantal Delsol

Tekst powstał z myślą o międzynarodowej konferencji Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II, która 17 października 2023 r. odbędzie się w Warszawie. Organizatorem jest Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

W konferencji Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II udział weźmie m.in. dr Eduard Habsburg-Lothringen, ambasador Republiki Węgier przy Stolicy Apostolskiej i Zakonie Maltańskim, potomek cesarskiego rodu Habsburgów, pra-pra-prawnuk cesarza Austro-Węgier Franciszka Józefa i Elżbiety Bawarskiej zwanej Sisi. Przypominamy jego osobiste wspomnienie związane z patronem Muzeum:

Może nie wszyscy wiedzą, że pierwszy wizerunek Świętego Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra został umieszczony w Kaplicy węgierskiej w Grotach Watykańskich. W setną rocznicę urodzin Papieża pragnę uczcić jego pamięć zaczynając od kaplicy, drogiej sercu wiernych przybywających z Węgier ad limina Petri.

Czterdzieści lat temu, 8 października 1980 r., to właśnie Jan Paweł II poświęcił kaplicę dedykowaną Magna Domina Hungarorum. To doniosłe wydarzenie zostało uwiecznione w jedynym z fragmentów dużego panelu z brązu, który znajduje się w głębi kaplicy; autorem płaskorzeźby jest węgiersko-włoski rzeźbiarz Amerigo Tota.

Dzieje kaplicy węgierskiej, nad którą prace zostały rozpoczęte za czasów Pawła VI i ukończone podczas pontyfikatu Jana Pawła II, plasują się między wielkimi wydarzeniami w tysiącletniej historii stosunków między Stolicą Apostolską a Węgrami. W homilii wygłoszonej z okazji inauguracji kaplicy, papież Polak podkreślił, że „inauguracja kaplicy jest przypieczętowaniem i staje się trwałym świadectwem, które, przemienione przez sugestywną siłę sztuki, wskazuje obecnym i przyszłym pokoleniom ciągłe wyzwanie historycznych chwil, stale żywych w historii narodowej świadomości i połączonych z głęboko zakorzenionymi ideałami narodu, którego nawrócenie w Chrystusie zbiegło się w czasie z początkiem nowej cywilizacji”.

Przywołując przykład wielu świętych przedstawionych na ścianach Kaplicy, św. Jan Paweł II w dobitny sposób wygłosił europejskie przesłanie: “Z dzieła świętych, których pamięć uczciliśmy, narodziła się europejska cywilizacja opierająca się na Ewangelii Chrystusa,  powstało poruszenie, którego celem był autentyczny humanizm, przeniknięty ponadczasowymi wartościami. Zakorzeniło się dzieło promocji obywatelskiego społeczeństwa, przy poszanowaniu i uznaniu duchowego prymatu. Perspektywa otwarta przez nieugiętość świadków wiary nie straciła na aktualności i jest drogowskazem, aby  kontynuować budowę Europy pokojowej, solidarnej, naprawdę ludzkiej i aby pokonywać opory i sprzeciwy, które grożą zachwianiem spokoju ludzi i poszczególnych narodów. Myślę, że ta cenna i już tak bardzo kochana kaplica, może stać się wieczernikiem modlitwy i natchnieniem dla chrześcijan i ludzi dobrej woli, którzy pragną być skutecznymi budowniczymi pokoju w zjednoczonej Europie”.

Przesyłając z tej okazji błogosławieństwo Węgrom – a działo się to jeszcze w czasach żelaznej kurtyny i komunistycznego reżimu! – św. Jan Paweł II wezwał ich do “wiernego zachowania i stałego zwiększania duchowego bogactwa przeszłości, cennego religijnego dziedzictwa i szczodrej miłości do ojczyzny”.

Stanowi to ciągle aktualny cel, które dzisiejsze Węgry pragną osiągnąć powołując się również na wstawiennictwo tego wielkiego świętego papieża, który, kiedy przybył pierwszy raz na Węgry 16 sierpnia 1991 r. powiedział: “Podzielam wasze tradycje i wasz obecny wysiłek, aby zbudować bardziej szczęśliwą i ludzką przyszłość, dlatego, że jestem synem polskiego Narodu, który wiele ma wspólnego z węgierską historią i sam pochodzę z tego samego regionu Europy, który znajduje się teraz na progu nowej ery, w której ma nadzieję, że przyczyni się do utworzenia pokojowej wspólnoty Narodów, które będą między sobą solidarne”.

źródło: Ambasada RP przy Stolicy Apostolskiej

fot. Ambasada Węgier przy Stolicy Apostolskiej

 

Podczas konferencji Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II, zostaną zaprezentowane trzy prace z cyklu Papież Święty Jan Paweł II. Ich autorką jest Anetta Küchler-Mocny, polska malarka mieszkająca i tworząca w Niemczech.

Papież Święty Jan Paweł II to monumentalny zespół prac, składający się z 26 obrazów o łącznej długości prawie 40 metrów. Na płótnach została ukazania historii Polski przez pryzmat pontyfikatu Jana Pawła II. Prace te, to barwna gra, przenikanie się pigmentów, a także urozmaicone, wyrafinowane łączenie faktur warstwy malarskiej. Z jednej strony bardzo cienko malowane tło przypominające delikatną akwarelę a z drugiej nakładane szpachlą masywne impastowo w ręcz rzeźbiarsko ukazanie figury Ojca Świętego, kojarzące się z malarstwem materii.

Anetta Küchler-Mocny, Papież Święty Jan Paweł II – obraz nr 3, 2008

olej, płótno, 120 x 250 cm

Anetta Küchler-Mocny, Papież Święty Jan Paweł II – obraz nr 4, 2008

olej, płótno, 200 x 250 cm

Anetta Küchler-Mocny, Papież Święty Jan Paweł II – obraz nr 5, 2008

olej, płótno, 150 x 250 cm

 

ANETTA KÜCHLER-MOCNY urodziła się w Polsce, ale od lat 90. mieszka i tworzy w Niemczech. Studiowała malarstwo na akademii sztuki w Münster, kończąc studia w 2004 r. z dyplomem akademii, następnie klasę mistrzowską. W swej twórczości odnosi się do historii Polski i Europy, czego exemplum są np. obrazy poświęcone zbrodni katyńskiej 1940 r.. Poczesne miejsce w jej sztuce zajmują także postacie wielkich Polaków, obok papieża Jana Pawła II m.in. Bolesław Chrobry, Józef Piłsudski czy Fryderyk Chopin – tak powstały obrazy Grenzknoten/Węzły Graniczne, Verblassen/Blaknięcie, Verdecktes Paradies/Ukryty Raj, Unter vier Augen/W Cztery Oczy, die, das, der. versetzt/ta, to, ten. przeniesienie oraz cykl Portrety. Dzieła te ukazują artystkę, która wypracowała własny, absolutnie niepowtarzalny styl swej twórczości, wprowadzając odbiorcę jej sztuki w świat zadumy i głębokiej refleksji.

16 października br., w 45. rocznicę wyboru Jana Pawła II odbędzie się w Toruniu konferencja naukową Karol Wojtyła w świetle archiwów kościelnych i państwowych. Patronem wydarzenia jest Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

Obrady rozpoczną się o godz. 9.30 w gmachu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Toruniu. Referaty zaprezentują znani teolodzy, politolodzy i historycy, w tym dr Edgar Sukiennik z Mt 5,4 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

W programie:

9.30-10.00 otwarcie konferencji oraz przemówienia organizatorów

10.00-10.20 x. dr hab. Robert Skrzypczak, prof. Akademii Katolickiej w Warszawie

Dlaczego warto badać biografię Karola Wojtyły?

10.20-10.40 dr hab. Michał Białkowski, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika

Znaczenie zasobów Archiwum Kurii Metropolitalnego w Krakowie dla badań nad biografią Karola Wojtyły

10.40-11.00 dr hab. Paweł Skibiński, prof. Uniwersytetu Warszawskiego

Karol Wojtyła w materiałach Archiwum Archidiecezjalnego Warszawskiego

11.00-11.20 x. dr hab. Bogdan Giemza SDS, prof. Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu

Karol Wojtyła w świetle archiwów salwatoriańskich w Polsce

11.20-12.00 przerwa kawowa

12.00-12.20 dr Edgar Sukiennik, Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie

Metropolita krakowski Karol Wojtyła w zasobach Archiwum Akt Nowych w Warszawie

12.20-12.40 dr hab. Łucja Marek, Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie

Dokumentacja komunistycznego aparatu bezpieczeństwa z zasobu Oddziałowego Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie jako źródło do badań biografii Karola Wojtyły

12.40-13.00 dr hab. Jarosław Durka, Uniwersytet Kaliski im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego

Pielgrzymki arcybiskupa Karola Wojtyły do Częstochowy i Piekar Śląskich w dokumentach Służby Bezpieczeństwa z zasobów Oddziałowego Archiwum IPN w Katowicach

13.00-13.30 dyskusja, podsumowanie obrad i zakończenie konferencji

Obrady będą transmitowane na kanale YouTube Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego.