Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego sukcesywnie dokumentuje powstańcze losy Stefana Wyszyńskiego i innych kapelanów Powstania Warszawskiego. Jak co roku, 1 sierpnia rusza kolejna edycja wolontariackiego projektu Będziesz miłował. Inspirację stanowią powstańcze losy późniejszego Prymasa Tysiąclecia.
Celem projektu jest przybliżanie i upamiętnienie sylwetek kolejnych kapelanów Powstania Warszawskiego. Inicjatywa sięga roku 2019, kiedy to na ulicach Warszawy wolontariusze Mt 5,14 we współpracy z harcerzami opowiadali historię prymasa Stefana Wyszyńskiego, patrona Muzeum, który był kapelanem Zgrupowania AK Kampinos. Dla Muzeum jest niezwykle istotne, aby wolontariusze mogli poszerzyć swoją wiedzę historyczną i rozwinąć umiejętności cenione na rynku pracy, takie jak praca w zespole, wyszukiwanie informacji oraz praca projektowa.
W trakcie minionych edycji projektu wolontariusze opracowali kilkadziesiąt powstańczych biogramów, także w języku angielskim, przygotowano również wirtualne spacery po warszawskich miejscach związanych z działalnością kapelanów.
Wolontariusze Muzeum właściwe prace rozpoczną tradycyjnie 1 sierpnia. Pierwszym etapem będzie udział w szkoleniu na temat pracy historyka, następnie ochotnicy przystąpią do zbierania i weryfikowania materiałów. Ostatnim etapem prac będzie pisanie biogramów. W trakcie całego projektu wolontariusze będą mogli liczyć na opiekę mentorów.
Efekty dotychczasowej pracy wolontariuszy Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego można znaleźć na stronie internetowej Muzeum.
Ja, osobiście byłem przeciwny Powstaniu; gdy jednak otrzymałem nominację na kapelana AK okręgu Laski-Izabelin, Wawrzyszew, Boernerowo, Kampinos – poddałem się bez zastrzeżeń decyzjom Dowództwa. Dążyłem tylko do tego, by z Zakładu nie czynić ośrodka koncentracji, intendentury, zaopatrzenia, piekarni i kuchni polowych, a nadto radio i formacji wileńskich. Uważałem, że to daje sposobność do ataków WM, GSP i formacji własowców. Jakoś później tak się stało. Czyniło mnie to podejrzanym w oczach dowództwa AK.
Prymas Stefan Wyszyński, 1 sierpnia 1978 r.
Powstanie warszawskie zastało x. prof. Stefana Wyszyńskiego w podstołecznych Laskach, w Puszczy Kampinoskiej, gdzie od 1942 r. był kapelanem miejscowego zakładu dla niewidomych.
Jeszcze przed wybuchem powstania zgłosił się do niego x. Jerzy Baszkiewicz, ps. Radwan II, naczelny kapelan Zgrupowania AK „Kampinos”, z taką wiadomością: „Księże Profesorze, przychodzę z dość trudną misją. To jest dobra wola, propozycja, a nie konieczność. Jestem kapelanem Puszczy Kampinoskiej i mam zorganizować służbę duszpasterską. Czy Ksiądz Profesor mógłby wziąć udział w tej akcji?”. Wyszyński odparł bez wahania: „Jestem do dyspozycji”, a następnie złożył przysięgę wojskową na ręce młodszego o 13 lat – ale starszego rangą – księdza Baszkiewicza i przyjął pseudonim Radwan III.
Ksiądz Wyszyński był jednym z organizatorów szpitala powstańczego w Laskach. Pracował tam tylko jeden lekarz – dr Kazimierz Cebertowicz, wspomagany przez pielęgniarki – siostry ze Zgromadzenia Franciszkanek Służebnic Krzyża oraz personel świecki.
Obecność księdza Wyszyńskiego przynosiła rannym spokój. Zapamiętano go jako tego, który gotów jest ryzykować własne życie dla bliźnich. Codziennie obchodził wszystkich chorych, był księdzem „od termometru”, bowiem to jemu powierzono ten jedyny w Laskach instrument. Można sobie wyobrazić jego smutek, kiedy zgubił termometr! Po modlitwie do św. Antoniego bezcenny skarb znalazł się… w rosnących nasturcjach, ulubionych kwiatach x. Stefana Wyszyńskiego.
Nie ograniczał się tylko do pełnienia funkcji duszpasterskich. Kapelan włączał się we wszystkie prace, np. pranie bandaży oraz żołnierskich mundurów. Cały czas brakowało środków opatrunkowych, więc trzeba było je prać, suszyć i prasować. Przyszły prymas zajmował się też przenoszeniem rannych, bardzo często zdarzało się, że na własnych barkach przynosił rannych do szpitala. Zaangażował do pomocy niewidomych chłopców, którzy znosili rannych do szpitala pod kierunkiem osób widzących.
Był poszukiwany przez gestapo. Któregoś dnia natknął się na Niemców, którzy spytali go, czy wie, gdzie mieszka Wyszyński. Zgodnie z prawdą podał dokładnie swoje miejsce zamieszkania, a gdy Niemcy tam się udali, on zdążył uciec i się skryć.
Częstym obrazem z tamtych czasów był widok x. Wyszyńskiego błogosławiącego oddziałom powstańczym wyruszającym do lasu. Mimo permanentnego zagrożenia myślał o przyszłości. Prowadził regularne spotkania formacyjne i kształceniowe dla młodzieży i sióstr. Dla niewidomych miał cykl wykładów o spółdzielczości. Uważał, że powinni oni tworzyć spółdzielnie, dzięki czemu będą aktywni społecznie i będą mogli godnie egzystować. Jak się później okazało – miał rację. Po wojnie zaczęto rozwijać spółdzielnie dla niewidomych.
Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, fot. P. Prusik-Gawryszewska
POWSTANIE OCZAMI X. STEFANA WYSZYŃSKIEGO
Ja, osobiście byłem przeciwny Powstaniu; gdy jednak otrzymałem nominację na kapelana AK okręgu Laski-Izabelin, Wawrzyszew, Boernerowo, Kampinos – poddałem się bez zastrzeżeń decyzjom Dowództwa. Dążyłem tylko do tego, by z Zakładu nie czynić ośrodka koncentracji, intendentury, zaopatrzenia, piekarni i kuchni polowych, a nadto radio i formacji wileńskich. Uważałem, że to daje sposobność do ataków WM, GSP i formacji własowców. Jakoś później tak się stało. Czyniło mnie to podejrzanym w oczach dowództwa AK.
Stefan Wyszyński, 1 sierpnia 1978 r.
Pierwszego sierpnia wybuchło Powstanie Warszawskie. Ostatniego lipca zebraliśmy się tutaj, w sąsiedniej sali i poświęciliśmy szpital powstańczy.
Stefan Wyszyński, Laski, 3 sierpnia 1960 r.
Szpital zapełniał się bardzo szybko. Wkrótce stał się za mały. Musieliśmy rannych żołnierzy kłaść, gdzie tylko się dało. Zajęliśmy cały dom rekolekcyjny i domek obok. Spowiadało się zazwyczaj tych, który czekali na operację tutaj, w tej kaplicy. Przynoszeni byli na noszach albo na jakimś kocu. Tutaj czekali, potem przenosiło się ich na stół operacyjny. Prześcieradła i koce, na których leżeli, były przesiąknięte krwią.
Stefan Wyszyński, Droga życia, Warszawa 2001
Pamiętam, jak byłem zmęczony, znużony tą ciągłą krwią, amputacjami, koszami wynoszonych rąk i nóg, tą męką żołnierzy, którzy byli bohaterscy na froncie, a jak dzieci na stole operacyjnym. Patrzyłem na to wszystko , przeżywałem strasznie. Wydawało mi się, że nie dla mnie ten obraz, ale dzisiaj rozumiem, jak wiele mi to dało.
Stefan Wyszyński, Warszawa, 31 stycznia 1965 r.
…ten szesnastoletni chłopaczek służył ze swoim starszym bratem w armii powstańczej w formacji kawalerii wileńskiej. Padł zaraz w pierwszych dniach. Przeniesiono go do szpitala, położono na niewielkiej sali w zakładzie franciszkanek w Laskach. Tam się z nimi spotkałem, spowiadałem go i przygotowałem na śmierć. Był bardzo poszarpany od kul, bo gdy został ranny, przez trzy dni leżał na deszczu i chłodzie pod kulami. Nikt nie mógł się do niego dostać, aby go stamtąd zabrać. Więc gdy wreszcie został przeniesiony do szpitala wojennego, był już prawie bez sił i trudno go było uratować. […] Pochowałem go na cmentarzu pod Izabelinem na górce, w piasku, bez trumny, bo już trumien nie było.
Stefan Wyszyński, Stryszawa, 1 sierpnia 1963 r.
Pamiętam operację bardzo dzielnego żołnierza, któremu trzeba było odjąć nogę. Powiedział, że zgodzi się na operację pod tym warunkiem, że przez cały czas będę przy nim stał. Złapał mnie za rękę i trzymał ją, dopóki nie zaczął działać środek usypiający. Byłem wtedy strasznie nieuczciwy, bo gdy poczułem, że jego ręka opadła, pobiegłem do innych, których trzeba było spowiadać lub przygotować do następnych operacji. Aby zdążyć na czas, umówiłem się tylko z lekarzem, że mnie natychmiast wezwie, gdy mój żołnierz zacznie się budzić. W tym wypadku nie było innego wyjścia. Przyszedłem w porę, gdy on budził się już po operacji.
Stefan Wyszyński, Droga życia, Warszawa 2001
Już pod koniec powstania, idąc przez las, zobaczyłem stertę spopielonych kart przyniesionych przez wiatr. Na jednej z nich został niedopalony środek, a na nim słowa: «Będziesz miłował…». Nic droższego nie mogła nam przynieść ginąca Stolica. To najświętszy apel walczącej Warszawy do nas i do całego świata. Apel i testament… «Będziesz miłował…».
Stefan Wyszyński, Droga życia, Warszawa 2001
Mam w tej chwili w pamięci zdarzenie, które przeżywałem wkrótce po upadku Powstania Warszawskiego. Do wojskowego szpitala frontowego koło Izabelina, wróciła grupa oficerów niemieckich – lekarzy, którzy tam pracowali. Jeden z nich zatrzymał mnie, gdy biegłem od jednego chorego do drugiego. Wyciągnąwszy z kieszeni jakąś fotografię, gwałtem niemal kazał mi ją oglądać. Rzuciłem okiem. Niezwykłe wydało mi się wydawało mi się to spotkanie i swoisty przymus żołnierza niemieckiego. Spieszyło mi się bardzo, mnóstwo chorych i cierpiących czekało. A on swoje: zobacz – powiada – zobacz. Przyglądam się więc i cóż widzę? Chrystus z frontonu kościoła św. Krzyża w Warszawie, leżący na bruku ulicznym. Zdjęcie zrobione od strony Kopernika. Chrystus, leżący na bruku warszawskim, dłonią – przedziwnym zbiegiem okoliczności zachowaną – pokazywał w kierunku kościoła. Dłoń ta kierowała się na napis, który pozostał nietknięty na cokole: Sursum corda… W pewnym momencie z ust jego wyrywają się słowa, od których niemal odzwyczaiło się nasze ucho, dawno już nie słyszeliśmy: Ist noch Polen nicht verloren. Zdumiałem się. Po chwili podeszło bliżej jeszcze kilku oficerów. Spojrzałem na nich pytającym wzrokiem… Jeden z nich zawołał: Sursum corda! Sursum corda! Było to na kilka miesięcy przed wyjściem z Warszawy «zwycięskiej armii» z powalonej Warszawy.
Stefan Wyszyński, Warszawa, 17 czerwca 1962 r.
Fot. Archiwum Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Narodowe Archiwum Cyfrowe, Archiwum Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, Muzeum Powstania Warszawskiego
Zjednoczona Europa jutra winna na nowo objąć rolę przewodniczki cywilizacji światowej…
Jan Paweł II, Parlament Europejski w Strasburgu, 11 października 1988 r.
Jan Paweł II udał się helikopterem na Mont Blanc 7 września 1986 r., aby modlić się za Europę i z jej najwyższego szczytu wygłosić apel do mieszkańców Starego Kontynentu. Do Europy apelował, aby „porzuciwszy anachroniczne napięcia i przestarzałe uprzedzenia, odkryła podstawy swojej jedności i odnalazła te wartości, które na przestrzeni dziejów nadawały wielkość jej historii”.
Na początku pontyfikatu, podczas swej pierwszej pielgrzymki do Polski, 3 czerwca 1979 r., w Gnieźnie, Jan Paweł II odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Wschodu i Zachodu. Znalazło to później wyraz w pięknej metaforze o „dwóch płucach” Europy – wschodnim i zachodnim, powtarzanej za rosyjskim poetą i myślicielem Wiaczesławem Iwanowem, konwertytą z prawosławia na katolicyzm.
Papież postrzegał Stary Kontynent postrzegał jako wspólnotę ducha, którego cywilizacyjny dorobek nie jest zrozumiały bez treści chrześcijańskiego orędzia. Nie negując bynajmniej struktur politycznych i gospodarczych, był przekonany, że najważniejszym i najtrwalszym spoiwem Europy są wartości duchowe.
Antologia Europejskie wizje polskich pisarzy w XX wieku, Warszawa 2011
W czasie, kiedy Europa była podzielona, wydawało się na trwale, żelazną kurtyną, Jan Paweł II głęboko wierzył, że sprzeczności i podziały pomiędzy państwami i narodami zostaną przełamane, co pozwoli zbudować nową, zjednoczoną Europę – od Atlantyku aż po Ural. Byli i tacy, którzy tę wizję traktowali jako mrzonkę, wykwit wyobraźni pięknoducha, jednak ta wizja się sprawdziła w tym sensie, że upadł system totalitarny w Europie środkowo-wschodniej, a Unia Europejska otworzyła się na nowe państwa członkowskie.
Jan Paweł II dostrzegał słabnące znaczenie Europy, niemniej jednak w Akcie Europejskim w Santiago de Compostela 9 listopada 1982 r. wyraził nadzieję, że może być ona jeszcze „latarnią cywilizacji i bodźcem postępu dla świata”. Podobną opinię wyraził sześć lat później przemawiając w Parlamencie Europejskim w Strasbourgu.
Dzisiaj Europa traci jeszcze bardziej na politycznym, ekonomicznym i kulturowym znaczeniu. Zauważają to nawet poeci. Adam Zagajewski w swoim wierszu Europa zasypia pisał: „Kiedy Europa wreszcie twardo zaśnie, Ameryka będzie czuwała” . Nie chodzi tu o różnicę czasu dzieląca oba kontynenty, lecz przecież coś znaczenie więcej.
Jan Matejko, Ameryka i Europa połączone drutem telegraficznym, Politechnika Lwowska
Niespełna 30 lat po wspomnianym przemówieniu Jana Pawła II w Parlamencie Europejskim, papież Franciszek w tym samym miejscu mówił o Starym Kontynencie jako zmęczonym i bezsilnym niczym „bezpłodna babka”. Dlatego warto wracać do optymistycznego przesłania Jana Pawła II, który nigdy nie stracił wiary w Europę, zachęcając jej mieszkańców do wskrzeszenia awnego dynamizmu i odnalezienia w jej dziedzictwie tego, co jest najbardziej ludzkie i najszlachetniejsze. Cały czas pamiętając o chrześcijańskiej tożsamości Europy, w której także na równych prawach jest miejsce dla każdego człowieka, apelował o budowanie Europy ducha.
Na rok przed śmiercią Jan Paweł II, 24 marca 2004 r., otrzymując Nagrodę Karola Wielkiego, powiedział: „Europa, o jakiej marzę, to polityczna, a przede wszystkim duchowa jedność, w której chrześcijańscy politycy wszystkich krajów są świadomi bogactw, jakie daje człowiekowi wiara: jako zaangażowani mężczyźni i kobiety starają się owe bogactwa wykorzystać w służbie wszystkich, aby powstawała Europa ludzi, nad którą jaśnieje oblicze Boga. Oto marzenie, które noszę w sercu i które chciałbym przy tej okazji powierzyć państwu i przyszłym pokoleniom”.
* * *
Podczas międzynarodowej konferencji Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II, która odbędzie się 17 października 2023 r. w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, zaproszeni goście będą rozmawiać także o wizji Europy. Wykład na ten temat wygłosi wybitny włoski watykanista Andrea Gagliarducci.
Nasz Benedykt czyli kwiatki Josepha Ratzingera. Recenzja najnowszej książki Grzegorza Polaka.
Był jednym z najbliższych współpracowników św. Jana Pawła II i długoletnim prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Przez jednych uznawany za jednego z najwybitniejszych teologów katolickich XX wieku, przez innych zaś stygmatyzowany określeniem Panzerkardinal i oskarżany o brak otwartości na coraz szybciej zmieniający się świat. W dniu wyboru na papieża kard. Joseph Ratzinger miał 78 lat. Spodziewano się, że po wielkim i dynamicznym pontyfikacie papieża Polaka rządy jego następcy będą miały charakter przejściowy. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Benedykt XVI okazał się człowiekiem opatrznościowym, który w żadnej mierze nie był kalką swego poprzednika. W czasie trwającego osiem lat pontyfikatu Benedykt XVI napisał trzy encykliki, dziesięć konstytucji apostolskich i cztery adhortacje, odbył 24 pielgrzymki zagraniczne i 33 podróże duszpasterskie na terenie Włoch, ogłosił też 44 nowych świętych i 289 błogosławionych. Dość powiedzieć, że pozostawił po sobie imponujący dorobek naukowy z zakresu teologii dogmatycznej i fundamentalnej, ze szczególnym uwzględnieniem osoby Jezusa Chrystusa, o czym świadczy choćby monumentalna trylogia Jezus z Nazaretu – książka, nad którą potrafili zadumać się nie tylko chrześcijanie, lecz także osoby niewierzące bądź wątpiące.
Patrząc na imponujący dorobek Benedykta XVI, jak również na wysyp publikacji poświęconych jego osobie, mogłoby się wydawać, że wiemy już o nim absolutnie wszystko. Okazuje się, że jednak tak nie jest. W życiu i posłudze niemieckiego papieża są jeszcze obszary nieoczywiste, nieznane albo prawie nieznane, o czym świadczy najnowsza książka Grzegorza Polaka pt. Nasz Benedykt czyli kwiatki Josepha Ratzingera, która ukazała się ostatnio nakładem Wydawnictwa WAM. Już sama potrzeba zaistnienia publikacji o tak nieoczywistym tytule pokazuje, że w temacie Benedykta XVI nie postawiono jeszcze przysłowiowej „kropki nad i”, a historia jego życia może stać się tematem wzruszających wspomnień, nieznanych faktów i zabawnych anegdot. Z tym zadaniem zmierzył się Grzegorz Polak – publicysta katolicki, znawca pontyfikatu Jana Pawła II, a od 2020 roku również wicedyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w warszawskim Wilanowie, który ma w swoim dorobku wiele publikacji poświęconych polskiemu papieżowi.
Książka nie jest pracą naukową, ani nawet popularno-naukową. Jest to opracowanie popularne, które ukazuje Benedykta XVI w niecodziennych sytuacjach – opracowanie, które umiejętnie łączy wątki poważne z zabawnymi historiami, lecz nie trywializuje osoby papieża. Pokazuje Josepha Ratzingera jako człowieka znakomicie odnajdującego się w zabawnych sytuacjach, obdarzonego wyrafinowanym poczuciem humoru, a jednocześnie wybitnego teologa i pasterza dzielącego się dojrzałymi przemyśleniami na temat kondycji moralnej współczesnego świata, pojedynczego człowieka i Kościoła. Zaprezentowany przez Autora materiał zdecydowanie zaprzecza upowszechnionemu przez wielu publicystów, zwłaszcza niemieckich, stereotypowi Ratzingera jako „pancernego kardynała”, bezdusznego inkwizytora czy twardogłowego konserwatystę o nieprzejednanym światopoglądzie moralno-obyczajowym. Grzegorz Polak z charakterystyczną dla siebie swadą i lekkością języka rozprawia się z tymi mitami i spod wyimaginowanego pancerza wydobywa historie ukazujące niemieckiego hierarchę jako człowieka ciepłego, serdecznego, dobrego, radosnego, pokornego i lubiącego żartować. Dzięki temu czytelnik widzi portret człowieka w całej jego złożoności – człowieka spójnego, który żył zgodnie z wyznawanymi zasadami, zachowując harmonijną jedność w myślach, słowach i czynach, a przy tym wyróżniał się głęboką pokorą i niesłychaną dobrocią dla innych.
Zachowując chronologiczny układ wydarzeń, Autor rozpoczyna od prezentacji dziecinnego raju Josepha Ratzingera, czyli życia rodzinnego w bawarskiej miejscowości Marktl am Inn, położonej w cieniu słynnego sanktuarium maryjnego Altötting. W tej części książki czytelnik przypomina sobie znane z literatury wydarzenia z życia rodziny Ratzingerów oraz dowiaduje się, jak zaczęła się miłość Josepha do kotów, skąd wzięły się jego zainteresowania muzyką Mozarta oraz jakimi zabawkami bawił się jako mały chłopiec. Dużo uwagi poświęca Autor wizycie kard. Michaela Faulhabera w rodzinnej parafii Ratzingerów, która zrobiła na czteroletnim Józefie tak duże wrażenie, że malec ogłosił, iż w przyszłości zostanie kardynałem. Kolejny rozdział obejmuje szczególnie trudny czas w życiu Ratzingerów, jakim była dominacja nazizmu, który od 1933 roku był systemem państwowym. Joseph był świadkiem wrogiego stosunku nazistów do chrześcijaństwa. W tej części książki czytelnik przypomina sobie okoliczności przymusowego wcielenia obu braci Ratzingerów do Hitlerjugend. Na szczęście formacja ta nie złamała ich kręgosłupa moralnego, gdyż odtrutkę na nieludzki system dostali w domu rodzinnym, szczególnie dzięki postawie ojca, który był zdeklarowanym przeciwnikiem Hitlera.
Kolejne części obejmują lata kapłańskie i biskupie Josepha Ratzingera. Rozdział opatrzony tytułem Ksiądz na nowe czasy przedstawia marzenia przyszłego papieża o kapłaństwie, które zrodziły się już we wczesnym dzieciństwie. Także tu można przeczytać, że Benedykt XVI do końca życia zachował w swoim prywatnym archiwum tekst swojego kazania z niedzieli 23 kwietnia 1950 roku, które wygłosił do dzieci we Fryzyndze. Bohaterem kazania był św. Jerzy, który walczył ze smokiem, a młody duchowny wyjaśniał dzieciom znaczenie tej legendy. W tym samym rozdziale pojawiają się wzmianki o wielkich pasjach ks. Josepha, do których należały: katecheza szkolna, spowiadanie i głoszenie kazań. W posłudze duszpasterskiej korzystał z roweru, którym docierał w dalsze zakątki Monachium. Natomiast rozdział Mistrz teologii to przede wszystkim ukazanie życia naukowego ks. Ratzingera, który w krótkim czasie wyrósł na wybitnego teologa. Nieocenioną rolę w rozwijaniu pasji młodego naukowca odegrał kard. Joseph Frings, który będąc pod wrażeniem jego wykładu, zaprosił go do współpracy i zlecił mu przygotowanie projektu konferencji przed Soborem Watykańskim II. Trzeba podkreślić, że czas soboru był szczególnie ważnym okresem w życiu niemieckiego teologa, który szybko zyskał tytuł peritusa, czyli teologa soborowego. Nieco krótszy rozdział zatytułowany Arcybiskup Monachium ukazuje zasadnicze rysy posługi pasterskiej Ratzingera na urzędzie arcybiskupa metropolity monachijskiego, nie pomijając przyznanej mu godności kardynalskiej.
Dalsze rozdziały obejmują aktywność Josepha Ratzingera w Rzymie. Wynikała ona z decyzji papieża Jana Pawła II, który mianował bawarskiego kardynała prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Właśnie na tym urzędzie doczekał się on pejoratywnego określenia Panzerkardinal, gdyż jego przeciwnicy zarzucali mu nieprzejednane stanowisko wobec tak drażliwych spraw, jak celibat, święcenia kobiet, aborcja, homoseksualizm i dogmat o nieomylności papieża. Tymczasem – jak podkreśla Autor – prefekt najważniejszej watykańskiej dykasterii stworzył serdeczną i twórczą atmosferę, z szacunkiem odnosząc się do swoich dyskutantów. Znalazło się tutaj miejsce także na anegdoty o intrygujących tytułach: Spacer z prefektem czy Kardynał stawia schabowe i piwo w „Piekle”. Joseph Ratzinger był wiernym przyjacielem Polski i Polaków, co Autor przypomniał w rozdziale zatytułowanym Amicus Poloniae. Zamieścił w nim wspomnienia i anegdoty związane z polskimi wątkami w życiu przyszłego Ojca Świętego, a więc np. rozsmakowanie w polskiej kiełbasie, znajomość z polskimi księżmi pracującymi w Kongregacji Nauki Wiary czy zestaw jego wizyt w Polsce z okazji różnych uroczystości. W tym temacie nie brakowało jednak zgrzytów i sytuacji trudnych, o czym świadczą opory władz komunistycznych w sprawie nadania kard. Ratzingerowi tytułu doktora honoris causa KUL.
W kontekście treści przekazywanych na ekspozycji głównej Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego kluczowy wydaje się rozdział zatytułowany Tandem Wojtyła-Ratzinger, w którym Autor ukazał szczególną więź łączącą Jana Pawła II z prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Niemiecki kardynał wspominał kiedyś, że był pod wrażeniem bezpośredniości, otwartości i serdeczności kard. Wojtyły. Właśnie te cechy umacniały go w przekonaniu, że hierarcha z Polski będzie odpowiednim papieżem na czas przełomu tysiącleci, co skłoniło Autora do wysunięcia przypuszczenia, iż właśnie na niego oddał swój głos podczas pamiętnego konklawe 16 października 1978 roku. Jan Paweł II obdarzył Ratzingera dużym zaufaniem i do końca życia korzystał z jego doświadczenia i mądrych porad. W tym wątku kluczowe okazują się wspomnienia niedawno zmarłego prof. Stanisława Grygiela, który był uczestnikiem wielu rozmów polskiego papieża z jego następcą.
Rozdziały końcowe dotyczą trwającego osiem lat papiestwa Benedykta XVI oraz prawie 10-letniego okresu po jego ustąpieniu z tronu papieskiego, po którym zamieszkał na terenie klasztoru w Ogrodach Watykańskich jako papież-emeryt. Autor przemierzył poszczególne etapy posługi biskupa Rzymu podkreślając, że nowy papież nie miał zamiaru naśladować wielkiego poprzednika i bić jego rekordów. Świadom ograniczeń wynikających z podeszłego wieku bardzo zracjonalizował i ograniczył obowiązki sternika Kościoła. Część z nich scedował na współpracowników, rezygnując na przykład z przewodniczenia beatyfikacjom i rezerwując dla siebie tylko kanonizacje. Mimo iż miał zupełnie inną osobowość niż jego poprzednik, szybko zaskarbił sobie sympatię wiernych swoją bezpośredniością, uczciwością i wyrafinowanym poczuciem humoru. Nowy papież nie miał problemu z tym, żeby założyć na głowę kask strażacki w czasie audiencji czy pobłogosławić misia, którego podała mu dziewięcioletnia dziewczynka. O tym, jak dużym szokiem dla całego świata była rezygnacja Benedykta XVI z zajmowanego urzędu, przypomina rozdział Papież emeryt. W tej części książki Autor nie tylko wspomina konsekwencje tej decyzji, lecz także porusza kwestię „dwóch papieży” mieszkających za murami Watykanu i uosabiających dwie wizje Kościoła. Podkreśla jednak, że emerytowany biskup Rzymu pozostał całkowicie lojalny wobec swego następcy Franciszka, a regularne spotkania obu dostojników były najlepszym potwierdzeniem życzliwych relacji obu dostojników. Mimo to zdarzały się między nimi kontrowersje, jak choćby te dotyczące osoby abp. Georga Gänsweina – byłego prefekta Domu Papieskiego. W tej części książki czytelnik poznaje dużo zakulisowych historii odnośnie relacji papieża emeryta z jego następcą. Jedna z nich dotyczy prywatnych spotkań Benedykta z Franciszkiem, podczas których papież przynosił swojemu poprzednikowi butelkę wina oraz puszkę kremu popularnego w Argentynie, Benedykt zaś odwzajemniał mu się butelką limoncello, wyrabianego z cytryn rosnących w klasztornym ogrodzie.
Opisane tutaj w dużym skrócie wydarzenia to tylko niektóre z wielu wspomnień i anegdot dotyczących Benedykta XVI. Świadczą one o tym, że o poważnym papieżu, wybitnym intelektualiście i strażniku wiary, którego nieżyjący już kard. Joachim Meissner z Kolonii słusznie nazwał „Mozartem teologii”, można opowiedzieć także w sposób nieoczywisty. Grzegorz Polak na kartach swojej publikacji pokazał, że Benedykt XVI był człowiekiem w całej pełni. Potrafił cieszyć się życiem, twórczo wypoczywał, grał na fortepianie, żartował w wyrafinowany sposób, czytał i pisał książki oraz utrzymywał życzliwe kontakty ze swoim starszym bratem Georgiem. Będąc bowiem kardynałem, a później papieżem, nie był pozbawiony swoich pasji i zainteresowań, które w miarę możliwości starał się rozwijać. Omawianą książkę z całkowitą pewnością można polecić zarówno wytrawnym badaczom pontyfikatu Benedykta XVI, jak i czytelnikom poszukującym bardziej popularnych treści. Z pewnością znacząco uzupełnia ona wiedzę o życiu i posłudze Josepha Ratzingera oraz jest ważnym przyczynkiem do odbrązowienia człowieka, którego zachodnie media niesłusznie opatrzyły mianem „pancernego kardynała”, „wstrętnego Niemca” czy „bezdusznego inkwizytora”.
Dr Edgar Sukiennik
Grzegorz Polak, Nasz Benedykt czyli kwiatki Josepha Ratzingera, Wydawnictwo WAM, Kraków 2023, ss. 269.
Jan Paweł II przeszedł do historii jako pierwszy papież, który zorganizował wielkie spotkanie międzyreligijne w Asyżu, jako pierwszy papież, który odwiedził synagogę, przekroczył progi pagody – świątyni buddyjskiej i był w meczecie.
Żarliwie protestował przeciwko używaniu religii do zastosowania przemocy i pretekstu do fanatyzmu religijnego, co ujawniło się zwłaszcza w jego wystąpieniach po ataku islamskich fundamentalistów na World Trade Center 11 września 2001. Zaledwie kilkanaście dni później, wbrew radom swoich współpracowników, udał się z pielgrzymką do Kazachstanu, kraju muzułmańskiego.
Jan Paweł II ze szczególnym zaangażowaniem włączył się w dialog trzech „religii Abrahamowych”: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, przypominając, że postać tego patriarchy łączy trzy monoteistycznie religie księgi, których wyznawcy uważają się za spadkobierców jednego ojca wiary. Z mocą podkreślał, że Żydów, chrześcijan i muzułmanów łączy wiara w jednego Boga: wszechmogącego, miłosiernego i sprawiedliwego. Dla dialogu z Żydami Jan Paweł II zrobił więcej niż wszyscy papieże przed nim razem wzięci. On jako pierwszy duchowny nazwał ich naszymi „starszymi braćmi w wierze”, co miało miejsce podczas historycznej wizycie w Wielkiej Synagodze w Rzymie 13 kwietnia 1986.
Kilka miesięcy później, 27 października 1986 roku Jan Paweł II zaprosił przedstawicieli różnych religii oraz Kościołów chrześcijańskich, na pierwszy Światowy Dzień Modlitw o Pokój. Do Asyżu przybyło 47 delegacji reprezentujących – poza chrześcijaństwem – 13 religii świata, m.in. buddyzmu, hinduizmu, islamu i judaizmu. Było to pierwsze w historii tak wielkie zgromadzenie wyznawców różnych religii. Fotografie utrwaliły to niezwykłe, niespotykane w dziejach ludzkości wydarzenie: w bazylice św. Franciszka, pośrodku półokręgu stał papież. Po jego prawej ręce miejsce zajęli reprezentanci wyznań chrześcijańskich poczynając od przedstawiciela prawosławnego Patriarachatu Ekumenicznego, arcybiskupa Metodego, a po lewej – delegacje innych religii, poczynając od buddyjskiego Dalajlamy. Tak wyjaśnił sens spotkania Jan Paweł II: „Już sam fakt, iż tak wielu przywódców religijnych zebrało się na modlitwie, jest zachętą dla współczesnego świata, by uświadomił sobie, że istnieje inny wymiar pokoju, że obok negocjacji politycznych, kompromisów lub ekonomicznych przetargów istnieje inny sposób szerzenia pokoju. Jest nim modlitwa, która bez względu na zróżnicowanie religii wyraża związek z potęgą najwyższą, która znacznie przekracza granice naszych ludzkich możliwości”.
Po raz drugi Jan Paweł II zorganizował podobne spotkanie 24 stycznia 2002 r. Telewizje całego świata – w tym obecna w Asyżu oglądana przez miliony wyznawców islamu katarska stacja Al Dżazira, która nadawała wystąpienia Osamy bin Ladena po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 r. – pokazywały, jak katoliccy kardynałowie idą ręka w rękę z rabinami, mułłami i buddyjskimi mnichami. W Asyżu stawili się przedstawiciele 31 wyznań chrześcijańskich oraz muzułmanie, Żydzi, hinduiści, buddyści, wyznawcy konfucjanizmu, zoroastryzmu, szintoizmu, dżajnizmu i animistycznych religii afrykańskich. Reprezentowali oni 80 proc. ogółu wszystkich wierzących na świecie.
„Tylko Ty mogłeś zorganizować takie spotkanie” – mówił do Papieża rabin Israel Singer z USA podczas uroczystości w Asyżu.
Organizując spotkania w Asyżu Jan Paweł II podjął olbrzymie ryzyko posądzenia o synkretyzm. Nie chodziło jednak mu o to, aby przedstawiciele wszystkich religii modlili się o pokój na świecie wspólnie, lecz czynili to osobno: każda religia zgodnie z własną tradycją.
Spotkania w Asyżu, zwłaszcza to pierwsze, uznawana są za jedno z najważniejszych wydarzeń pontyfikatu Jana Pawła II. Nigdy przedstawiciele religii nie byli tak blisko siebie, a świat ujrzał ich pokojowe, piękne oblicze.
Warto tutaj wspomnieć o innym wielkim bezprecedensowym wydarzeniu, jakim było spotkanie Papieża z młodzieżą muzułmańską na stadionie w Casablance 19 sierpnia 1985 r. Przeszło ono do historii jako pierwsze masowe spotkanie papieża ze światem islamu. Na arenie sportowej zgromadziła się 80-tysięczna rzesza młodzieży muzułmańskiej, a na zewnątrz stadionu – ok. 2 mln. młodych Marokańczyków. O zabranie głosu poprosił Jana Pawła II inicjator spotkania, król Hassan II, który podkreślił, iż „moralnym obowiązkiem papieża jest przemawiać do wszystkich, bez względu na różnice religijne”. Ojciec Święty stwierdził, że wszyscy ludzie powinni się wzajemnie szanować, przezwyciężyć wszelki rodzaj dyskryminacji i służyć sobie wzajemnie. Papież zachęcił młodzież muzułmańską do wspólnego z katolikami dawania świadectwa tzw. zamysłowi Boga, to znaczy odczuciu obecności Boga, do kochania i pomagania każdej osobie ludzkiej, która jest stworzeniem Boga i w pewnym sensie Jego darem, do budowania świata bardziej ludzkiego, sprawiedliwego, braterskiego. Papież życzył młodzieży muzułmańskiej, aby mogła przyczyniać się do budowy takiego świata, w którym Bóg zajmowałby pierwsze miejsce, oraz zapewnił ją, iż na tej drodze spotka się z szacunkiem i współpracą swoich rówieśników, braci i sióstr katolików.
Podczas spotkania międzyreligijnego w Delhi (2 lutego 1986) Jan Paweł II podkreślił: „Dzisiejszy świat odczuwa potrzebę współdziałania wszystkich religii dla dobra ludzkości, czynić zaś należy to w perspektywie duchowej natury człowieka”.
O dialogu, zwłaszcza w kontekście relacji katolicko-żydowskich, będziemy dyskutowali 17.10. 2023 podczas międzynarodowej konferencji w Mt 5,14| Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Udział zapowiedział rabin Jack Bemporad, wybitny uczestnik dialogu chrześcijańsko-judaistycznego, długoletni profesor studiów międzyreligijnych na watykańskim Uniwersytecie Angelicum, założyciel i dyrektor Centrum Porozumienia Międzyreligijnego, człowiek, który wniósł duży wkład w prace nad ustanowieniem stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Izraelem.
Czy można znaleźć piękne fragmenty przyrody w tak młodej dzielnicy jak Wilanów? Przecież brak tu starych drzew, ogrodów i skwerów, a jeszcze kilkanaście lat temu rozpościerały się tu pola.
W czasie spaceru „Co w wilanowskiej trawie piszczy?” wspólnie sprawdzimy, jakie zwierzęta i rośliny zakolonizowały, dzielnicę która, (podobno) jest tą częścią Warszawy bez przyrody. Sprawdzimy jak nowe budynki kolonizują ptaki. Odwiedzimy pliszki, które już rok temu zamieszkały na budynku dzielnicy Wilanów. Zobaczymy czy dzwońce karmią jeszcze młode, a kulczyki dalej zajadle śpiewają ze szczytów tuj.
Patrząc w górę będziemy podążać za jerzykami i oknówkami. A gdy spojrzymy pod nogi, poznamy tak wspaniale odporne rośliny jak rdest ptasi, życicę trwałą lub babkę zwyczajną.
Spotykamy się 15 lipca (sobota), g. 17.00 na skwerze u zbiegu ulic Klimczaka i Przyczółkowej – obok Urzędu Dzielnicy.
Wstęp wolny. Obowiązują zapisy
Zarzewie wojny w swoim pierwszym i podstawowym znaczeniu kiełkuje i dojrzewa wszędzie tam, gdzie owe niezbywalne prawa człowieka są naruszane.
Jan Paweł II, Przemówienie w ONZ, 2.10.1979.
Pontyfikat Jana Pawła II charakteryzował się tym, że powiązał on ze sobą ściśle pojęcia wolność i prawa człowieka. Definicja wolności osadzona jest w jego personalistycznej koncepcji osoby. Osoba to integralny duchowo-cielesny byt, który wyraża się poprzez czyn. Cała osoba, włącznie z ciałem, zostaje powierzona samej sobie i właśnie w jedności duszy i ciała jest podmiotem własnych aktów moralnych. W rozważaniach zawartych w książce Osoba i czyn (1969 r.) Karol Wojtyła określił wolność jako samopanowanie i samostanowienie człowieka. Rozwinął ten temat w encyklikach Veritatis splendor (1993 r.) i Evangelium vitae (1995 r.). Wyraził w nich przekonanie, że każdy człowiek jest osobą ludzką i zawiera w sobie transcendencję. Bycie stworzonym na obraz i podobieństwo Boże oznacza, że wolność religijna jest tym obszarem, w którym człowiek spotyka się ze swoim Stwórcą. Transcendentność osoby sprawia, że nie możemy jej traktować w kategoriach użytecznych czy przedmiotowych. To w wolności religijnej i w zakresie jej przestrzegania widać czy traktujemy człowieka podmiotowo.
Jan Paweł II podkreślał, że wolność religijna należy do najważniejszych i niezbywalnych praw człowieka. Dlatego uczył, że prawo do niej jest tak ściśle powiązane z pozostałymi prawami podstawowymi, że poziom poszanowania wolności religijnej można traktować jako sprawdzian rozumienia i przestrzegania pozostałych praw. Jeżeli państwo przestrzega prawa wolności religijnej to znak że przestrzega pozostałe prawa podstawowe. W przemówieniach na Światowe Dni Pokoju rozwijał tę myśl pokazując, że wolność religijna jest warunkiem współżycia w pokoju (1.01.1988). Doniosłym, historycznym wydarzeniem było jego wystąpienie na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych (2.10.1079). Apelował do słuchaczy o odpowiedzialność za wszelkie działania na świecie związane z ochroną praw człowieka. Co jednak jeszcze ważniejsze wskazał, że wszędzie tam, gdzie łamie się prawa człowieka lub w imię interesów międzynarodowych lub partykularnych grup, nie przeciwdziała się tego typu procederom, jest się odpowiedzialnym za niszczenie pokoju i przyzwolenie na wojnę między narodami. Brak pokoju zaczyna się od łamania praw osoby. Personalistyczny model antropologiczny, który wdrażał Karol Wojtyła zakłada, że nie wystarczy dbać i zabiegać o dobro dla wspólnoty, grupy, narodu. Wszędzie tam, gdzie jedna tylko osoba doznaje niesprawiedliwości, tam nie ma mowy o rozwoju społeczeństwa i stałym pokoju.
*****
O poziomach i obszarach odpowiedzialności za człowieka, będziemy rozmawiali 17.10. 2023 podczas międzynarodowej konferencji w Mt 5,14| Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. W tym kontekście szczególnie zapraszamy na panel Odpowiedzialność za człowieka i wystąpienia prof. Rocco Buttiglione (Włochy) oraz prof. Chantal Delsol (Francja).
Polska nie leży tylko w Polsce, ale leży w całym świecie i nie tylko w Europie […], ponieważ sprawy, które toczą się w Polsce, mają znaczenie światowe.
Jan Paweł II, posiedzenie Rady Głównej Episkopatu Polski, Jasna Góra, 5.06.1979 r.
Pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski ze względu na osobowość papieża, ale także pytanie, jaki przyjmie model współpracy z władzami w Polsce, cieszyła się niezwykłym zainteresowaniem społeczeństw i mediów na całym świecie. Podczas wizyty na Jasnej Górze 5 czerwca 1979 r. odbyło się posiedzenie Rady Głównej Episkopatu Polski, na którym obecny był także Ojciec Święty.
Historycy uznają treść protokołu z tego spotkania za modelowy przykład diagnozy sytuacji Polski i świata tamtego okresu. Lektura tego dokumentu pozwala zobaczyć, jak bardzo dojrzała i usystematyzowana była wizja Jana Pawła II odnośnie do kroków milowych, które należy wykonać, by zminimalizować wpływy systemu komunistycznego nie tylko w ojczyźnie papieża, ale również w krajach ościennych. Jan Paweł II nakreślił założenia polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej oraz przedstawił stanowisko Kościoła wobec najważniejszych kwestii społeczno-politycznych. Podczas tego spotkania padły ważne dla dalszego przebiegu pontyfikatu słowa:
Musimy sobie zdać wspólnie sprawę u początku tej rozmowy, że Polska nie leży tylko w Polsce, ale leży w całym świecie i nie tylko w Europie. […] sprawy, które toczą się w Polsce, mają znaczenie światowe.
Jeśli chodzi o perspektywy świata, to w tej chwili dużo mówi się o obudzeniu potrzeby ducha, o potrzebie novum sacrum […]. To rozbudzenie sacrum idzie przez świat, idzie przez młodzież, ze wszystkich stron.
Za 10 lat będzie tysiąclecie chrztu Rusi kijowskiej. Chcemy się do tego przygotowywać przez 10 lat […]. Ukraińcy powinni czuć się dowartościowani. Ktoś bowiem powiedział o nich ich historyczną prawdę. Kościół nie ma prawa odbierać im historycznej prawdy o nich w imię ekumenizmu. Tak samo krzyczące pod adresem Rosji, jak i Rumunii jest zniszczenie Kościoła unickiego, zniszczenie administracyjne.
Cały Zachód jest obciążony kompleksami, wielorakimi kompleksami przeciwstawienia się. Jest w pewnym sensie ideologicznie rozłożonym. Zaczyna się obecnie trochę wydobywać. Myślę, że cała ta inicjatywa parlamentu europejskiego, jednoczenia się Europy jest po to, żeby się z tego kompleksu wydobyć.
Spotkanie członków Episkopatu Polski z Janem Pawłem II na Jasnej Górze oraz bilans pielgrzymki przygotowany przez kard. Stefana Wyszyńskiego wyraźnie pokazały, jak wielką rolę odegrał Prymas Tysiąclecia w tworzonej przez papieża koncepcji międzynarodowego porządku opartego na ochronie praw człowieka, wolności jednostki i narodów.
* * *
Podczas międzynarodowej konferencji Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II, która odbędzie się 17 października 2023 r. w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, zaproszeni goście będą rozmawiać na temat najtrudniejszych wyzwań, z jakimi mierzył się papież. Uczestnikami spotkania będą m.in. red. Valentina Alazraki oraz prof. Piotr Czauderna.
Rozpoczęła się 13. edycja muzealnej gry miejskiej Raz, dwa, trzy, warszawiakiem jesteś Ty! Hasło tegorocznej akcji to Szczęśliwa trzynastka? Warszawskie mity i przesądy. Jak co roku, w programie bierze udział Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.
Kto urodził się w Zuzeli? Kim byli „warszawscy robinsonowie”? Chcesz się dowiedzieć, co robił wiwern w Czersku? A może zaciekawi Cię, dlaczego nasza noblistka (która?) podczas rejsu przez Atlantyk miała problem ze zgaszeniem światła w swojej kabinie? Czy bez i lilak to ta sama roślina? I czy to prawda, że pod Warszawą spadł meteoryt? A może cały deszcz meteorytów?
Wakacje spędzane w mieście nie muszą być nudne! Zapraszamy do detektywistycznej zabawy w naszym Muzeum! W ramach akcji przygotowaliśmy dla młodych odkrywców misję specjalną, którą można wypełnić zwiedzając naszą ekspozycję. W rozwiązaniu zagadek chętnie pomogą pracownicy Mt 5,14.
Dla uczestników, którzy wykonają zadania z co najmniej siedmiu miejsc przewidziana jest nagroda.
Zadania są dostępne na internetowej stronie projektu. Do gry zapraszamy rodziny z dziećmi w każdym wieku, wszyscy znajdą coś dla siebie!
Każda pierwsza encyklika nowego papieża uznawana jest za programową. Pierwsza encyklika Jana Pawła II Redemptor hominis („Zbawiciel człowieka”) zasługuje na to miano tym bardziej, gdyż jest punktem wyjścia dla pozostałych, a tematy w niej poruszone papież ten rozwijał w adhortacjach, listach apostolskich, homiliach i przemówieniach podczas całego pontyfikatu.
Chrystus jest nie tylko obrazem ludzkiej egzystencji, przykładem, jak powinniśmy żyć, ale „w pewien sposób zjednoczył się z każdym człowiekiem” – napisał w swojej pierwszej encyklice Redemptor hominis Jan Paweł II.
Wedle słów samego Jana Pawła II poświęcona jest ona „prawdzie o człowieku, która w pełni i do końca odsłania się w Chrystusie”. Człowiek – podkreśla Papież w jednym z kluczowych zdań encykliki – nie może siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa.
Na tę encykliką nie tylko katolicy, ale dosłownie cały świat, czekali z ogromnym zainteresowaniem. Spodziewano się, że papież pochodzący z kraju, gdzie po drugiej wojnie światowej ustrój chciał zawładnąć całym człowiekiem, z jego duszą i sumieniem, skonfrontuje się w niej z marksizmem i ateizmem.
Tymczasem Papieżowi przyświecał inny cel. Wyjaśnił to po ponad 20 latach w przemówieniu do rektorów uczelni polskich w Castel Gandolfo (30.08.2001 r.). Wyznał, że pisząc swoją pierwszą encyklikę towarzyszyło mu pytanie o tajemnice lęku, jaki przeżywa współczesny człowiek. „Spośród wielu jego źródeł wydawało mu się słuszne podkreślić jedno: poczucie stałego zagrożenia ze strony tego, co jest własnym wytworem człowieka, owocem pracy jego rąk, a zwłaszcza pracy jego umysłu i dążeń woli. Wydaje się, że dziś, na początku nowego tysiąclecia, to poczucie jeszcze bardziej narasta. Zbyt często zdarza się bowiem, że to, co człowiekowi udaje się wytworzyć dzięki wciąż nowym możliwościom myśli i techniki, podlega swoistej «alienacji» – jeśli nie całkowicie, to przynajmniej w jakiejś mierze wymyka się spod kontroli twórcy i kieruje się przeciw niemu” – tłumaczył Jan Paweł II.
Tym można uzasadniać, że w zakończeniu encykliki znalazło się jedno z wyznań św. Augustyna: „Stworzyłeś nas, Boże, dla siebie i niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie”. W tej myśli dostrzega papież odpowiedź na niepokoje współczesnego świata. Niepokój, głód duchowy i strach, dowodzi Jan Paweł II, można usunąć włączając się w pełni w posłannictwo Chrystusa.
Ze wszystkich encyklik w historii Kościoła, Redemptor hominis ma najpełniejszy wymiar antropologiczny. Do teologii i kaznodziejstwa przeszło zdanie: „człowiek jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła”. Ma ono charakter rewolucyjny, gdyż dotychczas uważano odwrotnie, a i dzisiaj znajdziemy w Kościele przejawy takiego archaicznego myślenia.
Dokonując analizy Redemptor hominis kard. Joseph Ratzinger zauważył, że przed zdaniem „człowiek jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła”, papież napisał: „Jezus Chrystus jest zasadniczą drogą Kościoła. On sam jest naszą drogą «do domu Ojca». Jest też drogą do każdego człowieka”. W rezultacie, wskazał kardynał Ratzinger, również powiedzenie papieża, że „człowiek jest pierwszą drogą Kościoła”, kontynuuje myśl: „drogą, wyznaczoną przez samego Chrystusa, drogą, która nieodmiennie prowadzi przez Tajemnicę Wcielenia i Odkupienia”.
Według papieża, antropologia i chrystologia są nierozłączne. Kardynał Ratzinger tłumaczył to w sposób następujący: „Właśnie w Chrystusie zostało objawione, kim jest człowiek i jaką drogą powinien pójść, aby znaleźć życie. Chrystus jest nie tylko obrazem ludzkiej egzystencji, przykładem, jak powinniśmy żyć, ale «w pewien sposób zjednoczył się z każdym człowiekiem». Dosięga nas w głębi naszego wnętrza, u samych korzeni egzystencji, stając się w ten sposób — od wewnątrz — drogą człowieka. Chrystus przełamuje izolację «ja». Jest rękojmią niezniszczalnej godności każdej istoty ludzkiej, a równocześnie przezwycięża indywidualizm poprzez tworzenie komunii, której człowiek pragnie całym swoim jestestwem”.
Encyklikę tę Jan Paweł II „miał w głowie” już po wyborze na papieża. Jak wyznał swojemu biografowi George’owi Weiglowi, „przywiózł ją ze sobą z Krakowa”. Była on podsumowaniem wieloletnich rozważań Karola Wojtyły w dziedzinie chrześcijańskiej antropologii, jak również jego obserwacji i doświadczeń duszpasterskich w Archidiecezji Krakowskiej.
* * *
Amerykański teolog George Weigel weźmie udział w międzynarodowej konferencji 17 października 2023 r. Papież światu. 45-lecie pontyfikatu Jana Pawła II w Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Wraz z nim w panelu poświęconym geopolityce czasów Jana Pawła II wezmą udział dyplomaci: Eduard Habsburg-Lothringen (Węgry), Janusz Kotański (Polska) oraz Marek Lisansky (Słowacja).