EN

W rocznicę agresji rosyjskiej na Ukrainę 24 lutego o godz. 20, Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego zaprasza do udziału w niezwykłym wydarzeniu poświęconemu tragicznej karcie historii Ukrainy. W Miejskim Domu Kultury w podwarszawskim Sulejówku zaprezentowana zostanie wystawa Jesteśmy w Europie, przygotowana przez Mt 5,14 oraz Fundację Mosty. Prezentacji wystawy towarzyszyć będzie pokaz filmów dokumentalnych Polacy z Donbasu oraz Wiara. Nadzieja. Miłość.

Wystawa Jesteśmy w Europie prezentuje zdjęcia współczesnej Ukrainy, zestawione z nieustająco aktualnymi słowami Jana Pawła II, skierowanymi do jej mieszkańców. Ojciec Święty był głęboko przekonany o ważnej politycznej i religijnej roli Ukrainy, jako pomostu między Wschodem a Zachodem. Była ona istotnym ogniwem w jego wizji zjednoczonej Europy oddychającej „dwoma płucami”, gdzie dwie tradycje – wschodnia i zachodnia – uzupełniają się i są sobie niezbędne.

Jan Paweł II wspierał Ukrainę w poszukiwaniu i pogłębianiu własnej tożsamości, podkreślając jej chrześcijańską proweniencję, zapoczątkowaną chrztem Rusi Kijowskiej w 988 r. Przypominał, że to właśnie Kijów był kolebką wschodniego chrześcijaństwa. To przekonanie potwierdził w czerwcu 2001 r., gdy mimo protestów prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, odbył pielgrzymkę na Ukrainę. Papież przypomniał piękną, ale często dramatyczną przeszłość Ukrainy, jej wspaniałe tradycje i kulturę, cytował najwybitniejszych poetów, pisarzy i myślicieli, nucił ukraińskie dumki. Mówił Ukraińcom: Papa Was lubyt! („Papież was kocha!”), a oni odpowiadali: My kohajemo Papu! („My kochamy Papieża!”). Słowa, które wygłosił Jan Paweł II przed ponad 20 laty na Ukrainie, zdumiewają swoją aktualnością. Papież powiedział m.in.: „Wolność jest wymagająca i w pewnym sensie kosztuje więcej niż niewola!”. I dalej: „Dziękuję tobie, Ukraino, która broniłaś Europy w niezłomnej i heroicznej walce przeciwko najeźdźcom”.

Prezentacji wystawy towarzyszyć będzie projekcja filmów Polacy z Donbasu i Wiara. Nadzieja. Miłość w reżyserii Magdaleny Juszczyk, która weźmie udział w pokazie i odpowie na pytania red. Piotra Pogorzelskiego, dziennikarza Biełsat TV i twórcy podcastu Po prostu Wschód.

POLACY DONBASU (reż. Magdalena Juszczyk)

Film dokumentalny opowiadający o osobistych doświadczeniach Polki Stelli Nesterowej oraz historii jej rodziny, która została ewakuowana z Donbasu na początku wojny w Ukrainie w 2015 r. Film został nakręcony tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r.

WIARA. NADZIEJA. MIŁOŚĆ (reż. Magdalena Juszczyk)

Zrealizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego film dotyka spraw związanych z Ukrainą, polskością w Ukrainie i wojną. W wyniku konfliktu na Ukrainie 2015/2016 Polacy zamieszkujący tereny Doniecka, Ługańska i Mariupola zwrócili się z apelem do państwa polskiego o pomoc. Rząd Rzeczpospolitej Polskiej zdecydował się przeprowadzić ewakuację. Do Polski przybyło wówczas ponad trzystu osób. Projekt obejmuje działania związane z dokumentowaniem śladów polskiej historii oraz losów Polaków powracających ze wschodniej Ukrainy.

Wystawa Jesteśmy w Europie, sobota 24.02, godz. 20.00, Miejski Dom Kultury, Sulejówek, ul. Wojciecha Bogusławskiego 14

WSTĘP WOLNY

Wystawa Jesteśmy w Europie [ready to print]

„O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna, kiedy z pączka zamienia się w kwiat?” – śpiewał kard. Karol Wojtyła chorym, podopiecznym bł. Hanny Chrzanowskiej. Współpracę metropolity krakowskiego z Hanną Chrzanowską w zakresie duszpasterstwa chorych wspomina x. prof. Łukasz Kamykowski, wówczas wolontariusz przyszłej Błogosławionej.

Panią Alinę Rumun, przyjaciółkę mojej Mamy, znałem odkąd sięga moja pamięć. Była naszą (moją i moich dwóch braci) nieformalną „ciotką”. A ona z kolei żyła nieformalnym dziełem stworzonym przez „cioteczkę” – Hannę Chrzanowską. Wobec tego, w miarę naszego dorastania, zaczęła nas wciągać w to, czym żyła: w pomoc przewlekle chorym po domach, suterenach, oficynach starego Krakowa…

W tworzeniu tego dzieła pani Chrzanowska znalazła oparcie w księdzu profesorze, potem biskupie, arcybiskupie, wreszcie kardynale Karolu Wojtyle. Z dziejów ich wzajemnych relacji w moją pamięć zapadło kilka obrazków, szczególnie dwa, które tu postaram się odmalować (z pamięci).

Odrobinę szczęścia w miłości

Późną wiosną 1967 r. u księży salwatorianów w Trzebini trwały właśnie rekolekcje dla chorych. Były one okazją, by ludzie od lat uwięzieni w swoich mieszkaniach mogli przeżyć parę dni w oderwaniu od ponurej codzienności, mieć szansę na odnowę duchową, psychiczną, na trochę święta. Posługiwałem tam (chłopak na rok przed maturą) głównie przy noszeniu chorych z piętra na piętro, gdyż dom rekolekcyjny nie miał windy. Właśnie wtedy nowo kreowany kardynał wracał z Rzymu po odebraniu purpurowego biretu (kapeluszy już wtedy chyba nie rozdawano). Wracał pociągiem przez Wiedeń i Zebrzydowice. Z drogi dał znać pani Hannie, że wysiądzie z pociągu w Trzebini, żeby się spotkać z chorymi. Więc najpierw Msza Święta. Trzeba zgromadzić możliwie wszystkich chorych na pierwszym piętrze domu, gdzie da się zaimprowizować kaplicę. (Jednym z zadań pomocników takich jak ja jest przenieść na ten poziom z góry i z dołu takich, co sami nie przejdą po schodach. Jest w tym celu odpowiednia „lektyka” z krzesła i dwóch drągów). Po Mszy – spotkanie kardynała z chorymi. Spotkania indywidualne, rozmowy dłuższe lub krótsze pewnie nie rzadko połączone ze spowiedzią. Na koniec tych spotkań Karol Wojtyła rzuca: „to teraz pośpiewamy”. Ktoś z opiekunów proponuje tytuł jakiejś pieśni pobożnej, ale odpowiedź jest zdecydowanie negatywna: dość już było pobożności. I nowo kreowany kardynał intonuje: „O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna, kiedy z pączka zamienia się w kwiat?”. Natychmiast obecna wśród opiekunów gitara próbuje się dostroić, chwycić odpowiedni akord, a coraz śmielszy i liczniejszy chórek podchwytuje i ciągnie dalej: „Kiedy śpi, gdy się ocknie, za czym tęskni najmocniej, czego chce, aby dał jej świat? Odrobinę szczęścia w miłości, odrobinę serca czyjegoś, jedną małą chwilę radości, przy boku kochanego”. Rozglądam się i (wstyd powiedzieć) mam łzy w oczach. Widzę, jak to o czym śpiewają zgodnie purpurat, zespół prowadzący łącznie z siostrami zakonnymi, a przede wszystkim chore na wózkach, krzesłach i łóżkach wypełnia się treścią i ich życia, ich wspomnień i marzeń, często pewnie boleśnie niespełnionych: „Stanąć z nim na ślubnym kobiercu, nawet łzami zalać się…”. Dla mnie wówczas to absolutna nowość. Łowię okiem panią Hannę. Widać, że się cieszy, że oczekiwała od kardynała Karola czegoś w tym stylu właśnie. Wtedy nie umiałbym tak tego nazwać, ale poczułem, że to właśnie jest Boży Kościół. Ten, którego Głową jest Chrystus.

To pierwszy obrazek. Drugi – po odejściu „Cioteczki” z tej ziemi.

Jeśli ona by nie miała być świętą, to nie rozumiem, czym jest świętość

Dzień jest wyjątkowo brzydki, jak na tę porę roku (2 maja 1973 r.). Zimno, mżawka. Niewielki kościół sióstr karmelitanek naprzeciw domu przy Łobzowskiej, gdzie mieszkała Pani Chrzanowska, gdzie też parę razy w ostatnich latach wpadłem prosić o pomoc, bo nie umiałem sobie poradzić z problemami chorych, którym służyłem pomocą, i gdzie zostałem za każdym razem wysłuchany z uwagą, gdzie otrzymałem potem krótkie, ale trafne wskazówki. Ten kościółek w momencie, gdy się zjawiłem, był już nabity po brzegi tymi chorymi, którym najbardziej deszcz mógłby zaszkodzić. Wypełniony po brzegi był też niewielki skwer przed kościołem… Wszyscyśmy trwali w oczekiwaniu na księdza kardynała, który, jak się to często zdarzało, spóźniał się. Opóźnienie początku ceremonii pogrzebowych jeszcze wzrosło, kiedy nadjechał, bo szedł ku zakrystii co chwilę przystając przy którymś lub którejś z chorych, błogosławiąc lub zamieniając także parę słów. Trwało to i trwało, ale tymczasem deszcz (prawie) ustał, niebo pojaśniało, słońce dawało poznać, że chce się przebić przez chmury.

Zaczęła się Msza pogrzebowa. Na zewnątrz można było złowić tylko niektóre frazy. Chyba dotarł do mojej świadomości początek kazania: „Dziękujemy Ci, Pani Anno, za to, że byłaś wśród nas, że byłaś taka, jaka byłaś. Dziękują Ci za to chorzy, dziękują Ci za to opiekunki chorych, siostry zakonne, pielęgniarki, młodzież akademicka – cały Kościół krakowski. Dziękuję Ci za to jako biskup Kościoła krakowskiego. Byłaś dla mnie ogromną pomocą i oparciem”. Od tego momentu moje myśli poszybowały w przeszłość. Krążyły wokół wspomnień o niej. Resztę kazania doczytałem chyba potem w „Tygodniku Powszechnym”. Ale myśli miałem – jak się okazuje – zbieżne z tym, co w kazaniu było istotne, a co było przytoczeniem jej przesłania do stworzonego przez nią zespołu: „Niech Ksiądz Arcybiskup powie im, że fakt mojego odejścia w niczym nie może umniejszyć ich zapału, że ja im tylko pomogłam, a teraz muszą się trzymać same naszej linii pielęgnowania ludzi w ich psychofizycznym całokształcie, służenia prostą obsługą, umiejętną, mądrą, ale właśnie prostą. Niech się trzymają razem, niech stanowią jedno, niech się cieszą radością z miłosierdzia – jak mówi św. Paweł; ale niech też – jak On zaleca – płaczą z płaczącymi”. W trakcie Eucharystii słońce – na chwilę tylko, ale wyraźnie – przebiło się przez wszystkie mgły i mroki i rzuciło swe światło na Hostię uniesioną nad głowę celebransa. Dźwięczały mi tymczasem wciąż w uszach ostatnie słowa kaznodziei. Po wyrażeniu nadziei na pomyślną przyszłość jej dzieła wśród nas, powiedział: „nade wszystko myślimy z ufnością, z nadzieją o tej Twojej teraźniejszości, która się zaczęła razem ze śmiercią i poprzez śmierć, do której weszłaś tak przygotowana, tak właściwie bardzo pragnąca już odejść […]. Modlimy się za Ciebie, ażeby światłość wiekuista świeciła Ci, ażebyś znalazła wieczny odpoczynek, ażeby się wypełniło do końca Twoje powołanie; ażebyś spotkała Tego, którego tak bardzo pragnęła Twoja dusza poprzez wszystkie pragnienia życia na ziemi”. Zelektryzowało mnie, że właściwie mówił o Cioteczce tak, jak się mówi o świętych, ale jednocześnie jakby z pewnym wahaniem w głosie. Wtedy westchnąłem patrząc ku niebu: „Panie Boże, jeśli ona by nie miała być świętą, to nie rozumiem, czym jest świętość”.

x. Łukasz Kamykowski

Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego przygotowuje na swoją ekspozycji stałej strefę wystawienniczą «Innowator», poświęconą krakowskiemu okresowi Karola Wojtyły (1946-1978), począwszy od jego święceń kapłańskich aż do konklawe, które wybrało go na papieża. W związku z tym publikujemy cykl artykułów, związanych z tym okresem. Powyższy artykuł został napisany na naszą prośbę przez x. prof. Łukasza Kamykowskiego – wybitnego teologa z Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie, jednego z wolontariuszy Hanny Chrzanowskiej, wówczas studenta matematyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Goście związani z apostolatem misyjnym w Mt 5,14

Mt 5,14 Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego odwiedziło 24 stycznia br. dwóch gości zagranicznych, zaangażowanych w dzieło apostolatu misyjnego. Byli to: ks. dr Jean-Claude Angoula CSSP, Kameruńczyk, ze zgromadzenia duchaczy i ks. Jiri Slegr, Czech, z diecezji Hrabec-Kralove. Towarzyszył im. o. prof. Jarosław Różański OMI z UKSW.

Goście bardzo dokładnie zwiedzili ekspozycję. Największe wrażenie zrobiła na nich strefa „Będziesz Miłował”. Duchowny z Kamerunu zachwycił się orędziem biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku ze słynną frazą ,,przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Zapowiedział, że przesłanie tego orędzia będzie starał się upowszechniać w czasopismach misyjnych we Francji, gdzie obecnie pracuje.

Kiedy w Czechosłowacji władze komunistyczne przystąpiły do brutalnej rozprawy z Kościołem katolickim, młody jezuita, zaledwie rok po tajnych święceniach kapłańskich, również w warunkach konspiracyjnych, otrzymał sakrę biskupią. W wieku 27 lat został najmłodszym biskupem katolickim na świecie, a o tym, że jest hierarchą nie wiedziała nawet jego rodzona matka.

Sto lat temu, 22 stycznia 1924 r. przyszedł na świat kardynał Ján Chryzostom Korec – Słowak, hierarcha który nie dał się złamać reżimowi komunistycznemu i który od zamiatacza ulic, poprzez więzienie, doszedł do godności kardynalskiej.

Świadek „nocy barbarzyńców”

Kardynała poznałem wiosną 1997 r. w Wiedniu, podczas promocji jego książki Die Nacht der Barbaren, która w Polsce ukazała się pod tytułem Po barbarzyńskiej nocy. Nie miał w sobie wiele z „księcia Kościoła”: skromny, bezpośredni, łatwo nawiązujący kontakt. Nie epatował cierpieniem, właściwie w ogóle nie mówił o sobie.

Niedługo potem spotkałem go w Gnieźnie, gdzie kardynał Korec uczestniczył w uroczystościach z papieżem Janem Pawłem II. Żeby z nim porozmawiać nie musiałem się „przebijać” przez sekretarzy, bo ze Słowacji kardynał przyjechał sam.

Owa tytułowa „noc barbarzyńców” opisywana przez kardynała to wydarzenia z 13 na 14 kwietnia 1950 r., kiedy to funkcjonariusze Státní Bezpečnosti (tajnej milicji politycznej) w brutalny sposób zlikwidowali wszystkie 89 klasztorów męskich w Czechosłowacji, osadzając zakonników w więzieniach. Dało to początek okrutnym prześladowaniom Kościoła, włącznie z mordowaniem księży. Latem 1950 rozprawiono się z zakonnicami, likwidując 720 klasztorów żeńskich.

To właśnie z powodu prześladowań, paraliżujących działalność duszpasterską Kościoła u naszych południowych sąsiadów, jezuicki kleryk Ján Chryzostom Korec, został wyświęcony potajemnie na księdza. Gdy zaś powstało realne zagrożenie, że w Czechosłowacji zostanie zlikwidowana hierarchia, bp Pavol Hlinica w największej konspiracji udzielił mu sakry biskupiej. Pracował fizycznie, prowadząc potajemnie działalność duszpasterską i pełniąc posługę biskupa. Szacuje się, że potajemnie wyświęcił ponad 120 księży!

Zamiatacz ulic

11 marca 1960 r. aresztowali go funkcjonariusze tajnej policji politycznej. Został oskarżony o nielegalne duszpasterstwo studentów i utrzymywanie kontaktów z Watykanem. Po krótkim procesie skazano go za zdradę stanu na dwanaście lat więzienia. Wyrok odsiadywał w Vadlickich Samotkach na Morawach, w dawnym klasztorze kartuskim, wraz kilkuset duchownymi czeskimi i słowackimi, ale także z pospolitymi przestępcami.

Nawet w tych warunkach nie poddawał się, podtrzymywał innych na duchu. Narażając się na dodatkowe represje prowadził rekolekcje, podczas spacerów w pudełeczkach od zapałek przekazywał współwięźniom rozważania biblijne. W tym czasie był  naocznym świadkiem morderstwa niejednego kapłana.

Wyszedł z więzienia po ośmiu latach zrehabilitowany, ale poważnie chory. Po opuszczeniu szpitala podjął prace jako zamiatacz ulic w Bratysławie, a następnie robotnik w fabryce chemikaliów. Ponieważ nie zaprzestał działalności duszpasterskiej, cofnięto mu rehabilitację i osadzono w więzieniu na cztery lata.

Opuścił je wcześniej z powodu złego stanu zdrowia. Przez jakiś czas pozostawał bezrobotny, bo stracił nawet pracę zamiatacza ulic. W okresie 1970-1989 był 30 razy przesłuchiwany przez słowacką milicję.

Łzy kardynała

Ordynariuszem został mianowany dopiero 6 lutego 1990 r., kiedy miał już za sobą prawie 40 lat biskupstwa. Tego dnia Jan Paweł II ustanowił go ordynariuszem Nitry,  jednego z najstarszych miast słowackich, gdzie w 880 r. powstała pierwsza stolica biskupia w Europie wschodniej. Rok później, 28 czerwca 1991 r., został kreowany kardynałem. W 1998 r. Jan Paweł II poprosił go o wygłoszenie rekolekcji wielkopostnych dla niego i Kurii Rzymskiej.

Kardynał Korec był człowiekiem niezłomnym, ale gdy 1 lipca 1995 r. witał Jana Pawła II w Nitrze, co jeszcze kilka lat temu wydawało się niemożliwe do wyobrażenia, przypomniał sobie dramatyczne wydarzenia z niedalekiej przeszłości, na dłuższą chwilę zaniemówił i się rozpłakał. W wywiadzie dla KAI tak mówił o papieżu-Polaku: „Dla nas Jan Paweł II jest nie tylko wielkim papieżem w dziejach Kościoła, ale kimś bardzo bliskim nam, katolikom na Słowacji. Jest szczególnie ważną postacią dla Kościoła na Słowacji, gdyż już jako kardynał krakowski bardzo nam pomagał. Jego wybór na Stolicę św. Piotra w Rzymie był dla nas wielkim umocnieniem wiary, ale także wielkim znakiem nadziei dla naszego prześladowanego Kościoła. Choć my, Słowacy, w tamtych czasach nie mogliśmy podróżować, to dzięki transmisjom telewizji austriackiej śledziliśmy bardzo uważnie jego pielgrzymki zagraniczne. Dzięki temu jego nauczanie było obecne na Słowacji, bardzo mocno nas kształtowało, podtrzymywało w wierze i wierności następcy św. Piotra”.

Uznawany powszechnie za wielki autorytet moralny w rodzinnej Słowacji kard. Jan Chryzostom Korec zmarł 24 października 2015 r. w wieku 91 lat.

Grzegorz Polak, Mt 5,14  

 

Miłą niespodziankę sprawił nowy nuncjusz apostolski w Polsce, abp Antonio Guido Filipazzi, odwiedzając w sobotę 20 stycznia Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Towarzyszyli mu pracownicy Nuncjatury: x. radca Pavol Talapka, Słowak, oraz x. kan. Paweł Rokicki z Diecezji Płockiej. Gości oprowadził po ekspozycji Grzegorz Polak, zastępca dyrektora Mt 5,14.

Nuncjusz, który w wywiadzie dla KAI wyznał, że jako młody kapłan „wzrastał z Janem Pawłem II”, a rok poświęceniach, jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego, w 1988 r. pielgrzymował na Jasną Górę, z zainteresowaniem obejrzał całą ekspozycję przedstawiającą drogę życiową i nauczanie dwóch naszych patronów. Bez trudu rozpoznawał na fotografiach nie tylko włoskich purpuratów, jak kardynałowie Giovanni Colombo czy Giuseppe Siri, który wyświęcił go na kapłana, ale także zagranicznych kardynałów, jak arcybiskup Wiednia Franz König czy prymas Belgii, Leon-Joseph Suenens.

Oglądając sekwencję z ostatnich dni Jana Pawła II, gdy na filmie ukazał się widok audiencji generalnej z 23 marca 2005 r. przedstawiający papieża nie mogącego wydobyć z siebie słowa, abp Filipazzi powiedział: „Byłem wówczas na Placu Świętego Piotra”.

W księdze pamiątkowej Mt 5,14 nuncjusz apostolski zapisał słowa: „Święty Janie Pawle II i błogosławiony Stefanie, módlcie się za nami”.

Jak Karol Wojtyła został arcybiskupem metropolitą krakowskim

Rozmowa z prof. Michałem Białkowskim z UMK 

Edgar Sukiennik: Panie Profesorze, czy moglibyśmy najpierw uporządkować chronologię wydarzeń związanych z nominacją bp. Karola Wojtyły na urząd arcybiskupa metropolity krakowskiego?

Michał Białkowski:  Rzeczywiście w literaturze przedmiotu zdarzają się drobne rozbieżności w tym temacie. Przede wszystkim możemy być przekonani, że papież Paweł Vi podjął decyzję o nominacji wikariusza kapitulnego bp. Karola Wojtyły na stolicę archidiecezjalną w Krakowie jesienią 1963 r. w trakcie obrad II sesji Soboru Watykańskiego II. W Pro memoria prymasa Stefana Wyszyńskiego znajdujemy wpis poświadczający, iż bp Wojtyła był już wcześniej pytany o wyrażenie konsensusu kanonicznego na objęcie urzędu kościelnego. 30 grudnia 1963 r. Paweł VI zadzwonił do niego i poinformował go o swojej decyzji, ale ta decyzja była wynikiem wcześniejszego rozeznania i pytania postawionego Wojtyle. Natomiast bulla nominacyjna została podpisana 13 stycznia 1964 r. Z Pro memoria wiemy też, że 17 stycznia 1964 r. prymas przyjął bp. Wojtyłę w Warszawie i zadał mu kluczowe pytanie: „Czy wyraża zgodę na objęcie stolicy św. Stanisława ze Szczepanowa?”. Wojtyła wyraził zgodę i nominację przyjął. Następnego dnia w L’Osservattore Romano ukazał się oficjalny komunikat o nominacji Karola Wojtyły na arcybiskupa metropolitę krakowskiego. 19 stycznia ta informacja została podana do publicznej wiadomości w Polsce przez Sekretariat Prymasa Polski. Dopełnieniem całej chronologii wydarzeń był uroczysty ingres do katedry na Wawelu 8 marca 1964 r. Ta data nie jest przypadkowa, gdyż wówczas przypadało wspomnienie bp. Wincentego Kadłubka, jednego z historycznych poprzedników Wojtyły na stolicy krakowskiej.

ES: Dlaczego komuniści zgodzili się na tę kandydaturę? Przecież w wielu innych diecezjach nie zgodzili się na proponowanych tam kandydatów…

MB: W tym czasie procedura przewidywała ternum, czyli zgłoszenie trzech kandydatur, z których na jedną władze komunistyczne mogły wyrazić zgodę. W przypadku obsadzenia wakatu na stolicy arcybiskupiej w Krakowie proces ten trwał dosyć długo, bo od 15 czerwca 1962 r. W tym dniu umarł w Warszawie abp Eugeniusz Baziak, który formalnie nie był metropolitą krakowskim, ale był administratorem tej archidiecezji. Te półtora roku to był czas rozpatrywania różnych kandydatur, które prymas Wyszyński składał władzom PRL w imieniu Stolicy Apostolskiej. Z różnych źródeł wiemy, że było kilku różnych kandydatów, m.in. ks. Andrzej Bardecki z archidiecezji krakowskiej. W pewnym momencie pojawiła się też kandydatura ks. prałata Bolesława Filipiaka, wysokiego urzędnika Kurii Rzymskiej. Jednakże te kandydatury były nie do przyjęcia dla komunistów, m.in. z powodu negatywnej oceny ks. Bardeckiego i z powodu pracy kurialnej ks. Filipiaka, który miał bezpośrednie powiązania z papieżem i centralnymi organami Kościoła katolickiego. Natomiast Karol Wojtyła zrobił dobre wrażenie na komunistach i trochę ich przechytrzył. Przypomnę, że on, w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów biskupów, próbował podejmować dialog. Ciekawym przykładem takiego dialogu była rozmowa dotycząca seminarium duchownego na Wolskiej w Krakowie, którego część została zajęta przez władze na potrzeby Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Wojtyła rozmawiał w tej sprawie z pierwszym sekretarzem KW PZPR w Krakowie Lucjanem Motyką i to na pewno pozostawiło dobre wrażenie. Niebagatelną rolę odegrał również Stanisław Stomma i jego kontakty z Zenonem Kliszko, odpowiedzialnym w Biurze Politycznym KC PZPR za sprawy ideologiczne.

Trzeba pamiętać też o tym, że sam premier Józef Cyrankiewicz, który dużą część okresu przedwojennego spędził w Krakowie, miał dobre rozeznanie tamtejszego środowiska, co nie pozostawało bez znaczenia dla akceptacji kandydatury Wojtyły. Dodam, że ks. Józef Gorzelany, budowniczy kościoła Arka Pana w Nowej Hucie, był znajomym rodziny Cyrankiewiczów. Nie można wykluczyć, że w sprawie Wojtyły zadziałała jakaś opinia. No i wreszcie ostatnia, kluczowa sprawa: władze komunistyczne przegapiły czas, kiedy mogły wypowiedzieć się na temat ternum, w którym prezentowany był m.in. Karol Wojtyła i z tego powodu nie mogły już złożyć sprzeciwu. Widzimy zatem, że zbieg różnych okoliczności spowodował, tak młody biskup objął ważną stolicę arcybiskupią.

ES: Czy można powiedzieć, że okres krakowski abp. Karola Wojtyły stanowił preludium do jego pontyfikatu papieskiego, a nawet była takim mini-pontyfikatem?

MB: Jestem przekonany, że tak właśnie było. Doświadczenie 14 lat sprawowania przez niego urzędu arcybiskupa krakowskiego miało kolosalny wpływ na 27-letni pontyfikat Jana Pawła II. Karol Wojtyła proponował Kościołowi krakowskiemu nowe formy i style pracy duszpasterskiej, które później wykorzystywał w trakcie swojego pontyfikatu. Przypomnijmy, że np. instytucja synodu, przywrócona po Soborze Watykańskim II, została umiejętnie zaaplikowana do życia Kościoła krakowskiego w postaci synodu duszpasterskiego tej archidiecezji. Do instytucji synodu Jan Paweł II powrócił już jako papież i korzystał ze wsparcia tej instytucji. Trzeba zwrócić też uwagę na szerokie kontakty międzynarodowe, wyjazdy, podróże, udział w kongresach naukowych, reprezentowanie Episkopatu Polski na wielu kontynentach – to wszystko spowodowało, że Wojtyła nabył dużego doświadczenia i praktyki w relacjach zwłaszcza ze światem zachodnim, które później wykorzystał w czasie swoich podróży apostolskich na całym świecie.

Rozmawiał dr Edgar Sukiennik Mt 5,14 

 

Sześćdziesiąt lat temu, 18 stycznia 1964 r., bp Karol Wojtyła został mianowany arcybiskupem metropolitą krakowskim.

Okazało się po latach, że 14-letnie rządy w archidiecezji krakowskiej wszechstronnie przygotowały go do pełnienia najważniejszej funkcji w Kościele katolickim. Właściwie wszystkie wątki nadzwyczajnej aktywności papieża Jana Pawła II miały swoją genezę w jego działalności jako arcybiskupa krakowskiego.

Doświadczenie społeczeństwa obywatelskiego 

Karol Wojtyła jak żaden inny biskup w Polsce, a może i na świecie, realizował dynamicznie autorską wizję pasterską obejmującą wszystkie warstwy społecznew oparciu o nauczanie Soboru Watykańskiego II. Fenomenem w skali światowej był zwołany przez kard. Wojtyłę Synod Archidiecezji Krakowskiej (1972-1979). Wprawdzie nawet w PRL odbywały się w Polsce synody diecezjalne, ale żaden z nich nie był tak znacząca aplikacją nauczania Soboru Watykańskiego II, co ten w Kościele krakowskim. W żadnym innym nie zanotowano tak znaczącego udziału laikatu, zgodnie z postulatem Vaticanum II o upodmiotowienie w Kościele ludzi świeckich.

„[To] doświadczenie nauczyło ludzi w archidiecezji czegoś o nich samych jako obywatelach. Nauczyli się, że mogą zorganizować i poprowadzić rozległy program studiów i działań, niezależny od pozwolenia rządu. Nauczyli się, że mogą w wolny sposób rozważać sytuację w społeczeństwie. Księża i świeccy, intelektualiści i robotnicy nauczyli się, że mogą pracować razem. To doświadczenie communio […] było także doświadczeniem tego, co antykomunistyczni opozycjoniści w Europie Środkowowschodniej nazwali później »społeczeństwem obywatelskim«. Jego reperkusje przerosły wyobraźnię komunistycznych aparatczyków, którzy dziwili się, dlaczego wszyscy ci ludzie spędzają tyle czasu, rozmawiając o dokumentach kościelnych” – ocenił po latach biograf Jana Pawła II, George Weigel.

Metropolita krakowski roztoczył parasol ochronny nad ruchem oazowym,  uczestnicząc aktywnie w działaniach najbardziej masowego ruchu kościelnego w PRL, zainicjowanego przez ks. Franciszka Blachnickiego. Ochrona arcybiskupa była wręcz konieczna, gdyż członkowie wspólnoty , a zwłaszcza jej  założyciel, stali się przedmiotem nieustannej inwigilacji i prześladowań ze strony Służby Bezpieczeństwa.

Wojtyła nadal prowadził duszpasterstwo turystyczne w gronie młodych przyjaciół skupionych w założonym przezeń „Środowisku”. Aby zaradzić kłopotom mieszkaniowym –  na mieszkanie w PRL czekało się nieraz 20-30 lat – zamierzał wybudować Osiedle Miłości dla młodych małżeństw. Na budowę przeznaczono grunt parafii mariackiej w Bronowicach, architekci przystąpili do tworzenia planów, jednak władze komunistyczne nie dopuściły do przełamania monopolu budowlanego.

Abp Wojtyła wraz ze swoją przyjaciółką dr Wandą Półtawską rozwinął na niespotykaną w Polsce skalę duszpasterstwo rodzin i poradnictwo rodzinne. Wspomagał inicjatywę bł. Hanny Chrzanowskiej, która stworzyła sieć pielęgniarstwa parafialnego, starając się docierać do ciężko chorych i zaniedbanych, pozbawionych państwowej opieki zdrowotnej.

Skupiał wokół siebie elity intelektualne – publicystów, twórców, naukowców.  Abp Wojtyła spotykał się z luminarzami polskiej kultury i nauki, co w tamtych czasach nie było dobrze widziane przez władze komunistyczne. W jego rezydencji przy  Franciszkańskiej 3 bywali profesorowie: znakomity filozof Roman Ingarden, znany historyk literatury polskiej Stanisław Pigoń, wybitny hematolog Julian Aleksandrowicz, fizyk Henryk Niewodniczański, współpracownik odkrywcy jądra atomu, noblisty Ernesta Rutheforda, czy historyk prawa, Adam Vetulani.

Mimo że przybywało mu obowiązków pasterskich  i funkcji w strukturach episkopatu Polski, a także w gremiach watykańskich, nadal prowadził wykłady dla studentów KUL i kleryków seminariów krakowskich, publikował artykuły i książki oraz rozwijał kontakty zagraniczne.

Syn oficera WP wychowuje żołnierzy LWP

Karol Wojtyła pełnił swoją posługę metropolity w czasach, kiedy konfrontacja władzy ludowej z Kościołem katolickim przybierała łagodniejszą formę, niemniej katolicy każdego dnia spotykali się z aktami dyskryminacji. Dotyczyło to zwłaszcza pozwoleń na budowę kościołów, na które czekało się latami. Dzięki uporowi abp. Wojtyły udało się m.in. uzyskać zezwolenie na budowę dwóch kościołów w Nowej Hucie, która miała być „miastem bez Boga”.

Metropolita krakowski starał się – bezskutecznie – o przywrócenie starej trasy procesji Bożego Ciała w Krakowie z Wawelu na Rynek Główny.   Została ona zlikwidowana przez Niemców podczas okupacji, a po wojnie władze komunistyczne nie zgodziły się na przywrócenie wielowiekowej tradycji. Mimo wielu petycji abp. Wojtyły władze PRL pozostały nieugięte. Podczas procesji Bożego Ciała 17 czerwca 1976 r. doszło do niecodziennego wydarzenia, które utrwalił w swoich wspomnieniach ks. Stefan Misiniec:

Podczas wygłaszania kazania kard. Wojtyła zauważył przechodzącą pod murem wawelskim grupę żołnierzy pod dowództwem kaprala. Wszyscy mieli czapki na głowach. Kardynał przerwał kazanie i podniesionym głosem, wyraźnie, powiedział: „W naszej tradycji polskiej i katolickiej, Najświętszy Sakrament niesiony w procesji Bożego Ciała jest szanowany – szanowani są także ludzie, którzy w niej uczestniczą”. I zawiesił głos. Żołnierze jak jeden mąż gwałtownie ściągnęli czapki z głów i szybko podążyli za dowódcą. Tak syn oficera Wojska Polskiego wychowywał, właściwie ewangelizował wojsko ludowe.

Abp Karol Wojtyła wspierał nurt kultury niezależnej – objął protektorat nad „Sacrosongiem”, powołał do istnienia Instytut Kultury Chrześcijańskiej Żywego Słowa im. Juliusza Osterwy, który miał przygotować animatorów teatru religijnego w parafiach oraz młodzież do recytacji podczas uroczystości kościelnych. Zajęcia prowadzili wybitni przedstawiciele scen krakowskich, m.in. Danuta Michałowska, Jerzy Stuhr, Krzysztof Globisz. Zamówił u wybitnego kompozytora Henryka Mikołaj Góreckiego monumentalne dzieło – psalm Beatus vir, z okazji  900 rocznicy śmierci św. Stanisława, biskupa i męczennika.

Wróg numer jeden Polski Ludowej   

Karola Wojtyłę nie przytłaczała wielkość prymasa Stefana Wyszyńskiego, wobec którego był aż do bólu lojalny. Bardzo szybko stał się postacią znaną w całej Polsce oraz  w wymiarze Kościoła powszechnego, do czego przyczyniła się jego aktywność na Soborze Watykańskim II i wygłoszenie rekolekcji dla papieża Pawła VI w 1976 r.

Rezonans w Polsce wywoływały jego homilie społeczne głoszone rokrocznie w sanktuarium w Piekarach Śląskich. Odważnie akcentował prawa należne ludziom pracy, zwłaszcza zaś przestrzeganie wolnej niedzieli i wolności sumienia. Obnażając słabe strony ówczesnego sytemu metropolita krakowski pośrednio wykazywał, że „przewodnia siła narodu”, jak sobie uzurpowała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, niewiele ma wspólnego z dobrem robotników.

Karol Wojtyła wspierał opozycję demokratyczną, spotykając się m.in. z członkami KSS KOR i okazując duchowe wsparcie niezależnemu ruchowi studenckiemu.

Władza ludowa nie mogła darować takiej postawy. Kiedy w 1977 r. „nieznani sprawcy” dotkliwie pobili ks. Andrzej Bardeckiego, jego bliskiego współpracownika,  abp Wojtyła skomentował następująco: „Dostał za mnie. W oczach władz teraz to ja jestem wrogiem jeden Polski Ludowej”.

Komuniści widzieli w kard. Karolu Wojtyle, obok ordynariusza przemyskiego, bp. Ignacego Tokarczuka, największego przeciwnika ideologicznego spośród członków episkopatu Polski. Ponieważ wiedzieli, że metropolita krakowski jest przewidywany na następcę prymasa Wyszyńskiego, planowali dyskredytować jego osobę i utrudniać działania.

Osławiony Urząd ds. Wyznań jako główne zadanie w polityce wyznaniowej państwa na rok 1977 wskazał pogłębienie polaryzacji wśród biskupów oraz „nacisk na Watykan na usunięcie względnie wyciszenie Tokarczuka i Wojtyły”. „Konieczna jest dyskredytacja Wojtyły i jego awanturniczej polityki, by zamknąć mu w przyszłości drogę do stanowiska przewodniczącego Episkopatu” –  czytamy w wytycznych Urzędu.

Komuniści nie zrealizowali swego szatańskiego planu. Ten, którego chcieli „wyciszyć”, został papieżem, a jako pasterz Kościoła Powszechnego przysporzył im więcej kłopotów niż jako arcybiskup Krakowa.

Grzegorz Polak Mt 5,14

Mt 5,14 I Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego przygotowuje na ekspozycji stałej strefę wystawienniczą pt. Innowator, poświęconą okresowi krakowskiemu Karola Wojtyły (1946-1978), począwszy od jego święceń kapłańskich aż do konklawe, które wybrało go na papieża. Powyższy tekst inauguruje cykl publikacji – wywiadów, wspomnień i artykułów, poświęconych tej tematyce. Materiały będą się ukazywać do czasu oddania strefy dla zwiedzających. 

 

Ukazała się monografia poświęcona Michałowi Roubie (1893-1941) autorstwa Izabeli Mościckiej, historyk sztuki z Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Bohaterem publikacji jest niesłusznie zapomniany wybitny malarz, działający w Wilnie w okresie XX-lecia międzywojennego.

Michał Rouba oprócz twórczości malarskiej z dużymi sukcesami uprawiał grafikę artystyczną i użytkową, wykonywał polichromie oraz obrazy kościelne, był również uznanym pedagogiem. Chociaż jego biogramy znajdują się w słownikach, a nazwisko przewija się w różnych publikacjach, to nie posiadał dotychczas szczegółowego opracowania dotyczącego jego działalności.

Lukę tę wypełnia kompleksowa monografia życia i twórczości malarza autorstwa Izabeli Mościckiej, doktor nauk humanistycznych z zakresu historii sztuki. Autorka prowadzi badania nad sztuką XX-lecia międzywojennego, dotyczące malarstwa z kręgu nowego klasycyzmu. Jej książka jest pierwszą pracą, która interesująco przedstawia losy i mniej znane fakty z życia Michała Rouby, wszechstronnie omawia jego dokonania na polu sztuki i kultury międzywojennego Wilna, w kontekście współczesnych mu wydarzeń.

W publikacji zaprezentowanych zostało 21 obrazów Michała Rouby, zawiera ona również katalog wystaw, w których brał udział artysta oraz wykaz jego prac, będących w zbiorach muzeów i instytucji polskich oraz zagranicznych, a także znajdujących się w kolekcjach prywatnych.

Książkę można nabyć w Sklepie Mt 5,14.

DR IZABELA MOŚCICKA – doktor nauk humanistycznych z zakresu historii sztuki i kustosz muzealny, pracownik Działu Zbiorów i Inwentarzy Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Prowadzi badania nad sztuka XX-lecia międzywojennego, dotyczące malarstwa z kręgu nowego klasycyzmu. Zajmuje się sztuką Kresów oraz grafiką lat 1939-1945. Jest członkiem Międzynarodowej Rady Muzeów ICOM oraz Stowarzyszenia Muzealników Polskich.

Spojrzeniu na pontyfikat Jana Pawła II w wymiarze geopolitycznym, społecznym, kulturowym i duchowym poświęcona była międzynarodowa sesja naukowa Papież światu, zorganizowana 17 października 2023 r. przez Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Zachęcamy do zapoznania się z najciekawszymi fragmentami wystąpień uczestników tego spotkania, a także poprzedzającej go sesji Karol Wojtyła wobec wyzwań w PRL.

Sprawdź jak eksperci z Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Węgier, Wielkiej Brytanii, Włoch, Ukrainy i Polski oceniają pontyfikat papieża Polaka. Wysłuchaj co mają do powiedzenia w kwestii światowego przywództwa i meandrów geopolitycznych czasów Jana Pawła II.

 

W trakcie pontyfikatu miało miejsce bardzo wiele przełomowych decyzji i wydarzeń, które zmieniły bieg relacji międzyreligijnych, ale także decyzji politycznych. Zapraszamy do reporterskiej podróży, szlakiem Jana Pawła II, która ukazuje pontyfikat spotkania i dialogu, odwagi i odpowiedzialności oraz nadziei i zaufania.

Papież światu – wystawa fotografii z okresu pontyfikatu.