EN

Podczas Nocy Muzeów w siedzibie IPN w Rzeszowie stanie wystawa Wyszyńskiego i Wojtyły gramatyka życia. Została przygotowana przez Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego oraz Instytut Pamięci Narodowej.

Projekt ekspozycji powstał w 2018 roku z okazji 70-lecia jubileuszu objęcia przez bp. Stefana Wyszyńskiego tronu prymasowskiego oraz 40. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Na całość wystawy składają się zdjęcia archiwalne i cytaty, których zestawienie daje widzowi przestrzeń do refleksji. Kluczem do jej zrozumienia jest otwarty katalog pojęć będących filarami, na których opiera się – jak to nazwał Karol Wojtyła – „gramatyki życia” zarówno jednostek jak i całych społeczności. Przywołane wartości pojawiają się w myślach wszystkich, którzy świadomie chcą przeżywać swoje istnienie.

Wystawa Wyszyńskiego i Wojtyły gramatyka życia, IPN Rzeszów, ul. Juliusza Słowackiego 18, g. 19.00-24.00. WSTĘP WOLNY.

Ukazała się książka poświęcona ojcom i braciom posługującym w Świętej Lipce. Jezuici w Świętej Lipce Edgara Sukiennika – historyka związanego z Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego – to monografia poświęcona wielowymiarowej działalności Towarzystwa Jezusowego przy sanktuarium świętolipskim, gdzie kult maryjny rozwija się od 700 lat.

Umiłowanie Świętej Lipki jest charakterystyczną cechą badawczą dr. Edgara Sukiennika – historyka Kościoła, pracownika naukowego Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, autora kilku opracowań związanych z dziejami przepięknego i budzącego podziw sanktuarium maryjnego na pograniczu Warmii i Mazur. Przed dwoma laty historyk zredagował wspólnie z o. dr. Aleksandrem Jacyniakiem obszerną pracę zbiorową Święta Lipka. Perła na pograniczu ziem, kultur i wyznań, w której znalazły się referaty z sympozjum upamiętniającego 50-lecie koronacji obrazu Matki Bożej Świętolipskiej oraz 400-lecie oddania Świętej Lipki pod opiekę króla Zygmunta III Wazy i jego następców. Rok temu ogłosił drukiem samodzielną publikację – bogato ilustrowany album zawierający życiorysy 100 postaci szczególnie zasłużonych dla rozwoju sanktuarium, parafii i domu zakonnego jezuitów. Dlatego z dużym zainteresowaniem przeczytałem wersję próbną kolejnej książki dr. Edgara Sukiennika – tym razem traktującej w sposób naukowy o jezuitach posługujących tu od 1632 r.

Myliłby się ten, kto sądziłby, że o Świętej Lipce napisano już wszystko i nie da się dodać do tego, nic poza powtórzeniem już znanych faktów. Powstało wiele przewodników i albumów ukazujących przede wszystkim wartość artystyczną kościoła, słynnych organów, obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem czy krużganków odpustowych. Nie brakuje także opracowań ukazujących zmagania konserwatorów o ocalenie zabytku narażonego na destrukcyjne działanie niesprzyjających warunków klimatycznych. Brakowało natomiast publikacji poświęconych samym jezuitom – gospodarzom tego miejsca, stróżom kultu Matki Bożej Świętolipskiej i współtwórcom Jej krajobrazu religijnego, bez których trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie sanktuarium w obecnym kształcie. Dr Edgar Sukiennik konsekwentnie wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom i prezentuje publikację przygotowaną według wymogów warsztatu naukowego historyka – publikację, której głównymi bohaterami nie są wcale słynne organy, ani pięknie wyzłocone figury, ani nawet cudowny obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem – główny cel pielgrzymów. Głównymi bohaterami opracowania są sami jezuici i to przez pryzmat ich działalności autor prowadzi narrację poświęconą historii klasztoru, sanktuarium i parafii.

[…] Dr Edgar Sukiennik kilka razy podkreślił, że historię tworzą konkretni ludzie. Jego najnowsza książka przypomina tę prawdę w całej pełni. Bez ludzi nawet najpiękniejsze perły architektury będą puste i martwe. To działalność człowieka ożywia je i nadaje im kształt. Dobrze, że dr Edgar Sukiennik uchwycił tę zależność i pokazał ją na przykładzie pracy misyjnej, duszpasterskiej, inwestycyjnej i kulturalnej konkretnych jezuitów. Dzięki temu czytelnicy otrzymają wartościowe opracowanie naukowe, ukazujące zupełnie nowe spojrzenie na Świętą Lipkę – spojrzenie od strony ludzi będących jej gospodarzami i kierownikami duchowymi.

[z recenzji x. prof. Józefa Mandziuka]

Edgar Sukiennik, Jezuici w Świętej Lipce, Warszawa 2023

Książka dr. Edgara Sukiennika dostępna jest w Sklepie Mt 5,14.

Konferencja naukowa  w ramach projektu Karol Wojtyła Polsce – Jan Paweł II światu  

Karol Wojtyła wobec wyzwań PRL, 18 maja 2023, godz. 10.00-17.00

Rejestracja i program konferencji

 

Czyż może historia popłynąć przeciw prądowi sumień?

Karol Wojtyła, Myśląc Ojczyzna… (1974)

Bieg historii okrutnie doświadczył ludzkość w XX w., totalitaryzm chciał zapanować nad ludzką wolnością. W latach 70. świat wydawał się być trwale podzielony militarnie i ideologicznie. Nic nie zapowiadało upadku systemu komunistycznego. W takiej rzeczywistości papież z Polski rozpoczął swój pontyfikat, mając za sobą lata doświadczeń życia w systemie komunistycznym, gdzie łamane były prawa człowieka, a inwigilacja i prześladowania ograniczały wolność jednostki.

Imię Karol Wojtyła pojawia się po raz pierwszy w aktach bezpieki w 1946 roku. Jako biskup krakowski był nieustannie obserwowany przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. W otoczeniu bp Karola Wojtyły działało kilkudziesięciu tajnych współpracowników. Byli wśród nich pracownicy kurii, kapłani z diecezji krakowskiej i osoby świeckie. Podsłuchy umieszczone były m.in. w mieszkaniach na ul. Kanoniczej, Franciszkańskiej oraz w Kurii, a także redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Metropolita krakowski miał świadomość prowadzonych wobec niego działań, dlatego wiele rozmów prowadził podczas spacerów.

Biskup Karol Wojtyła w swojej pracy administracyjnej mierzył się z wieloma trudnościami, które piętrzyli partyjni decydenci. W latach 60-tych z dokumentów urzędowych znika przychylność opinii dla jego wniosków i petycji. Wojtyła zaczyna być rozpoznawany jako przeciwnik groźniejszy dla komunistycznego porządku niż Prymas Stefan Wyszyński. Mimo tych doświadczeń, jako biskup miejsca jest coraz silniej rozpoznawalny przez chrześcijan jako orędownik dialogu, pojednania i budowania podmiotowości społeczeństwa.

O skali tej inwigilacji i formach opresyjności wobec Kościoła katolickiego oraz o metodach pracy biskupa Wojtyły afirmujących człowieka i jego wolność, będziemy rozmawiali podczas najbliższej konferencji „Karol Wojtyła wobec wyzwań w PRL”.

Jako arcybiskup Krakowa podejmował wiele starań, aby system totalitarny nie zdominował ludzkich sumień. Doświadczenia krakowskie przygotowały go do głoszenia całemu światu odważnego wezwania: „Nie lękajcie się” i wytyczenia kierunku jego pontyfikatu jako orędownika najsłabszych i obrońcy praw człowieka.

Na arenie międzynarodowej upominał się o prawa narodów i grup etnicznych dotkniętych konfliktem zbrojnym lub pozbawionych suwerenności do pokoju i poszanowania praw człowieka, m.in. przywrócenia wolności religijnej w Europie Środkowo-Wschodniej. W ONZ w 1979 r. jako pierwszy mówił, że każda propozycja rozwoju społecznego musi opierać na godności osoby, ponieważ to ona jest fundamentem pokoju i sprawiedliwości.

Zmiany, które inicjował, miały także swoje konsekwencje na gruncie religijnym i kulturowym. Jako pierwszy papież przemawiał do muzułmanów i przekroczył próg synagogi, wytyczając nową erę w stosunkach Kościoła katolickiego z Żydami i judaizmem. Był też pierwszym następcą św. Piotra, który wszedł do pagody i świątyni ewangelickiej. Światowe Dni Młodzieży, które zainicjował, zyskały miano fenomenu, który kontynuowany był przez kolejnych papieży – Benedykta XVI i Franciszka. Niezwykły gest przeproszenia za grzechy przeszłości w 2000 roku miał prowadzić ku pojednaniu i jedności. Swoją rolę pojmował jako służbę pojedynczemu człowiekowi, jak i społeczności międzynarodowej, wskazując w swoich wypowiedziach wartości, na których winny opierać się porządek moralny i społeczny wspólnoty ludzkiej.

Swoją postawą wiary i niezłomności w czynieniu dobra zmobilizował polityków, zdynamizował działania świeckich w Kościele, zainspirował do powszechnej solidarności. Pokazał, że historia nie może „popłynąć przeciw prądowi sumień”.

Obrony praw narodów, umiejętność dialogu międzyreligijnego, szacunku dla osoby, pomocy ludziom i  współpracy ze świeckimi uczył się z doświadczeń własnego kraju – z jego kultury, historii, tradycji. Pragniemy, aby obchody 45-lecia pontyfikatu skoncentrowały nasze rozważania na zasługach Jana Pawła II, które wciąż na nowo odkrywamy.

Głównymi wydarzeniami Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego są dwie konferencje:

Transmisja:

 

 

 

Współfinansowane:

Logotypy - Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Portal Gov.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach zadania Organizacja cyklu dwóch konferencji: ogólnopolskiej Karol Wojtyła Polsce i międzynarodowej Papież światu wraz z wydarzeniami towarzyszącymi.

Stefan Wyszyński był twórcą oryginalnej teologii pracy, którą wyraził w swej książce Duch pracy ludzkiej wydanej bezpośrednio po wojnie. Staraniem x. Josemaríi Escrivy de Balaguera, twórcy Opus Dei, została ona przetłumaczona na kilka europejskich języków. Najprawdopodobniej była znana także papieżowi Piusowi XII, który w 1955 r. ustanowił – obchodzone 1 maja – święto Józefa Robotnika. Ludzką pracę Wyszyński traktował jako istotną drogę do samorozwoju, uświęcenia się człowieka oraz uświęcania świata i budowania wspólnoty społecznej.

W okresie przedwojennym działającego na polu robotniczym x. Stefana Wyszyńskiego, jego krytycy nazywali „czerwonym księdzem”. W latach 30. we Włocławku był on nie tylko redaktorem naczelnym „Ateneum Kapłańskiego” i wykładowcą w seminarium duchownym, ale aktywnie działał w chrześcijańskich związkach zawodowych. Znał rzeczywistość trudnego życia robotnika. Upominał się o prawa robotników chodząc jako ksiądz do właścicieli zakładów pracy. Znał szarość życia ludzi ciężkiej pracy fizycznej i walczył o ich prawa.

Duch pracy ludzkiej

Prowadził Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, był asystentem kościelnym Chrześcijańskich Związków Zawodowych oraz publicystą. Prowadził też wykłady z ekonomii społecznej w Seminarium Duchownym we Włocławku. Działał również w Akcji Katolickiej, organizował m.in. Katolicki Związek Młodzieży Robotniczej, sieć Katolickich Uniwersytetów Ludowych. Zaangażowanie społeczne x. Wyszyńskiego dostrzegł August kard. Hlond, który w 1937 r. zaprosił go do Rady Społecznej przy Prymasie Polski.

x. Stefan Wyszyński, Duch pracy ludzkiej (1946)

Wydana po wojnie jego książka nosi tytuł Duch pracy ludzkiej. Jest to jasny i głęboki wykład teologii pracy. Ten temat przez lata był obecny w jego myśli i homiletyce. Św. Josemaría Escrivá de Balaguer, założyciel Opus Dei, znał tę książkę i polecał ją jako lekturę duchową swoim duchowym podopiecznym. Z jego inspiracji książka ta została przetłumaczona na kilka języków europejskich.

Teologia pracy ludzkiej

Przedmiotem szczególnego zainteresowania x. Stefana Wyszyńskiego, jeszcze jako młodego kapłana, było zagadnienie pracy. Tym bardziej, że to wokół tematyki pracy i związanego z nią wyzysku klasowego toczył się wówczas podstawowy spór pomiędzy przedstawicielami katolickiej nauki społecznej a różnych nurtów marksizmu.

Prymat człowieka – podkreślał x. Wyszyński – w życiu społeczno-gospodarczym stawia szczególne postulaty w dziedzinie stosunków pracy. Już w czasie swych studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim zajmował się polityką społeczną, której problematyka skupiała się wówczas na zagadnieniu pracy najemnej. Nieobce były mu też kwestie wychowania, do czego przywiązywał ogromną wagę oraz miejsce jakie Kościół winien zajmować w rzeczywistości publicznej. Obronił pracę doktorską poświęconą relacjom pomiędzy szkoła, Kościołem a państwem, pod kierunkiem x. prof. Antoniego Szymańskiego, jednego z najwybitniejszych w Polsce znawców nauczania społecznego Kościoła, autora słynnej Polityka społecznej.

W latach 30. jako profesor seminarium duchownego we Włocławku i redaktor naczelny „Ateneum Kapłańskiego” x. Wyszyński miał okazję w bardzo praktyczny sposób zapoznać się z problematyką dotyczącą pracy. Prowadził wówczas Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy oraz był asystentem kościelnym Chrześcijańskich Związków Zawodowych, pozostających wówczas w opozycji wobec związków o obliczu socjalistycznym bądź komunistycznym. Te ostatnie były silnie rozwinięte we Włocławku. Dzięki codziennej ich obserwacji dobrze poznał główne założenia marksizmu, wobec którego aż do końca życia był nadzwyczaj krytyczny.

Przepis na rozwój wewnętrzny

Wydana bezpośrednio po wojnie jego książka Duch pracy ludzkiej jest jasnym i głębokim wykładem teologii pracy, który to temat przez lata był obecny w jego myśli i homiletyce. Jak zauważyła podczas konferencji poświęconej 75. rocznicy pierwszej edycji książki dr Justyna Majewska z Mt 5,14, „Stefan Wyszyński stworzył kompleksową teorię dotyczącą rozumienia pracy od jej strony duchowej: wyprowadził jej podstawy z Pisma Świętego i nauczania Kościoła; oparł ją na ascetyce chrześcijańskiej polegającej na pracy wewnętrznej. Koncepcja ta stała się doskonałym przepisem na rozwój wewnętrzny, udoskonalanie się i świętość, dając jednocześnie możliwość osiągania celów zawodowych. Jest propozycją stylu życia nie tylko dla mnichów, ale i pracowników”.

Konferencja Trudny obowiązek czy twórcze wyzwanie? Praca w myśli prymasa Stefana Wyszyńskiego, Mt 5,14, 3 września 2021 r, 

Ludzką pracę x. Wyszyński traktował jako istotną drogę do samorozwoju, uświęcenia się człowieka oraz uświęcania świata i budowania wspólnoty społecznej. Pracę pojmował nie tylko jako rodzaj działania umożliwiającego człowiekowi zdobycie środków na utrzymanie, ale również w kategoriach metafizycznych. Odnosił ją bezpośrednio do Boga, który stworzył świat i który sam pracował. Ukazywał sumienne wykonywanie pracy jako drogę rozwoju i doskonalenia się człowieka – drogę do Boga i do czynienia „bardziej ludzką” otaczającej nas rzeczywistości. Krótko mówiąc chodziło mu o to, aby człowiek poprzez pracę kształtował się wewnętrznie, aby zbliżał się przez nią do Boga i do drugiego człowieka.

Ład w człowieku

Przypominał, że praca może być także modlitwą. Wskazywał, że przez pracę „składaną Bogu w ofierze łączymy się z dziełem zbawczym Jezusa Chrystusa, który pracując własnymi rękami w Nazarecie nadał pracy znamienną godność”. Zauważał, że bez pracy człowiek nie może „dojść do pełni rozwoju osobowości”. Wyjaśniał, że skoro natura ludzka zawiera zarówno elementy materialne jak i duchowe, to praca nie może służyć tylko postępowi materialnemu, lecz „rozwojowi całej osoby ludzkiej, a więc i postępowi duchowemu”. Wymagał więc rozwoju cnót związanych z pracą: miłości i pokory, pracowitości, sumienności, obowiązkowości, odpowiedzialności, cierpliwości, wytrwałości, stałości i wreszcie cichości, która zapewnia wewnętrzny ład w człowieku.

Zarazem był konsekwentnym promotorem koncepcji „płacy rodzinnej” czyli takiej, która pozwoli pracownikowi na utrzymanie rodziny. Podkreślał – co było nowością w jego czasach – że także kobieta ma prawo do pracy zawodowej a nawet do kariery uniwersyteckiej, ale przy tym nie powinna rezygnować ze swej pierwotnej misji bycia żona i matką.

źródło: Katolicka Agencja Informacyjna (KAI)  

sobota 29 kwietnia – g. 12.00-19.00 (ostatnie wejście g. 18.00)

niedziela 30 kwietnia – g. 12.00-19.00 (ostatnie wejście g. 18.00)

poniedziałek 1 maja – zamknięte (tego dnia zapraszamy do Niepokalanowa na wycieczkę rowerową z cyklu Koło puszczy)

Dzień Flagi 2 maja – g. 10.00-17.00 (ostatnie wejście g. 16.00)

Święto Konstytucji 3 maja – g. 10.00-17.00 (ostatnie wejście g. 16.00)

Przyszłość człowieka zależy od kultury!
Tak! Pokój na świecie zależy od prymatu Ducha…
Pokojowa przyszłość ludzkości zależy od miłości!

Jan Paweł II, 2 czerwca 1980 r.

Od piątku 28 kwietnia br. obowiązywać będzie porozumienie pomiędzy Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego oraz Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II w Wadowicach. Zgodnie z przyjętym dokumentem, instytucje partnerskie udzielają rabatu na bilety osobom, które wcześniej zakupiły bilet w jednym z muzeów.

Umowa stanowi kontynuację współpracy rozpoczętej w grudniu 2022 roku. Wówczas w obecności kardynała Kazimierza Nycza dyrektorzy obu instytucji: Piotr Dmitrowicz (Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego) oraz ks. Łukasz Piórkowski (Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II) podpisali list intencyjny. Zgodnie z przyjętym dokumentem, muzea podjęły współpracę merytoryczną i promocyjną.

Podpisane porozumienie zakłada udzielenia rabatu na bilet normalny i ulgowy na zwiedzanie indywidualne w wysokości 30 proc. od ceny regularnej osobom, które okażą dowód zakupu biletu z drugiego z muzeów (ważny przez 6 miesięcy), a także wspólne działania promocyjne.

Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie jest państwową instytucją kultury, współprowadzoną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Archidiecezję Warszawską. Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II w Wadowicach jest instytucją kultury współprowadzoną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Województwo Małopolskie, Gminę Wadowice oraz Archidiecezję Krakowską.

Historia ludzi takich jak ja szuka Ciała, które Ty im dasz.
Każdy w historii traci swe ciało i każdy odchodzi ku Tobie.
W chwili odejścia każdy jest większy niż dzieje, których
cząstkę stanowi (fragment jakiegoś stulecia
lub dwóch stuleci fragmenty scalone w jedno życie).

Karol Wojtyła, Wigilia Wielkanocna 1966

 

Niechaj misterium Wielkiej Nocy pozwoli nam odnaleźć Boży pokój i radość, zaś spotkanie ze Zmartwychwstałym Chrystusem pomoże w rozpoznaniu Prawdy w historii ludzkości i Człowieka.

Dyrektor Piotr Dmitrowicz

wraz z zespołem Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego

I. INWOKACJA

1. ROZPOCZYNA SIĘ ROZMOWA Z SOBĄ
Czy to znaczy, że trafiam w treść, co do której umówili się ludzie,
by ją nazwać ważną i wielką – i głosić sobie nawzajem?
Czy to znaczy, że jestem zgodny w rachubie lat z kronikarzem Thietmarem z Merseburga
– że widzę przeszłość podobnie jak mistrz Wincenty,
że chcę być w harmonii z tym, co minęło?
(a może przedkładam widzenie dróg przeszłości wyczytane z kronik
ponad widzenie w mroku wykopalisk Wiślicy?)

To znaczy, że trafiam na korzenie własnego drzewa,
że zagłębiam się w jego tajemny wzrost,
który i mnie się udzielił i ze mnie ma swe ciało.

Czuje, ze jestem w nim i ono we mnie.

Drzewo jest ciałem fizycznym.
Historia ludzi takich jak ja szuka swojego Ciała.

2. ROZPOCZYNA SIĘ ROZMOWA Z BOGIEM
Ciało ludzkie w historii umiera częściej niż drzewo, umiera wcześniej

Trwa człowiek poza progiem śmierci w katakumbach i kryptach.
Trwa człowiek, który odszedł, tych, co po nim przychodzą.
Trwa człowiek, który nadchodzi, w tych, co odeszli.
Trwa człowiek poza wszelkim odejściem i przyjściem
w sobie
i w Tobie.

Historia ludzi takich jak ja szuka Ciała, które Ty im dasz.
Każdy w historii traci swe ciało i każdy odchodzi ku Tobie.
W chwili odejścia każdy jest większy niż dzieje, których
cząstkę stanowi (fragment jakiegoś stulecia
lub dwóch stuleci fragmenty scalone w jedno życie).

3. ROZPOCZYNA SIĘ ROZMOWA Z CZŁOWIEKIEM, SPÓR O ZNACZENIE RZECZY
W tym punkcie nie możemy się zgodzić.
On mówi, że człowiek jest tylko skazany na to, by stracić swe ciało.
Historia ludzi nie szuka niczego innego prócz ciała rzeczy:
te zostają, gdy człowiek umiera, żyją nimi potem pokolenia.
Rzeczy nie są śmiercią osób, człowiekowi pozostaje nieśmiertelność rzeczy.

Mówię: ogromnie wiele z człowieka umiera w rzeczach,
więcej niż pozostaje. Czy próbowałeś ogarnąć to,
co umiera? Czy próbowałeś znaleźć dla tego przestrzeń i profil? –

– Nie mówi o niewiadomych! Niewiadomą nie jest człowiek!
– Człowiek napełniony jest zawsze tym, co człowiecze.
– Nie odłączaj człowieka od rzeczy, które ciałem są jego historii!
– Nie odłączaj ludzi od Człowieka, który stał się Ciałem ich historii:
tego, co wskroś człowiecze, nie ocalą rzeczy – tylko Człowiek!

Stoimy przed frontem przeszłości, które się dla nas zamyka
i równocześnie otwiera. Jedność odejść i przyjść nie zamykaj
świadomością jakąś oderwaną, tętniły bowiem życiem i ociekały krwią.

– Powracaj na każde miejsce, na którym umierał człowiek, jeszcze
bardziej na miejsce, na którym się rodził. Przeszłość jest czasem
narodzin, nie śmierci.

4. WŁAŚCIWA INWOKACJA, CZYLI WOŁANIE DO CZŁOWIEKA, KTÓRY STAŁ SIĘ CIAŁEM HISTORII
Do Ciebie wołam, Człowieku, Ciebie szukam – w którym
historia ludzi może znaleźć swe Ciało.
Ku Tobie idę, i nie mówię „przybądź”,
ale po prostu „bądź”,
bądź tam, gdzie w rzeczach żaden nie widnieje zapis, a człowiek był,
był duszą, sercem, pragnieniem, cierpieniem i wolą,
gdzie go trawiły uczucia i palił najświętszy wstyd –
bądź jak wieczysty Sejsmograf tego, co niewidzialne a Rzeczywiste.
Człowieku, w którym ludzkie dno się spotyka ludzki szczyt,
w którym wnętrze nie jest ciężarem i mrokiem, lecz właśnie sercem.

Człowieku, w którym każdy człowiek odnaleźć może zamysł najgłębszy
i korzeń własnych uczynków: zwierciadło życia i śmierci wpatrzone w ludzki nurt,
do Ciebie – Człowieku – stale docieram przez płytką rzekę historii,
idąc w stronę serca każdego, idąc w stronę każdej myśli
(historia – myśli stłoczeniem i śmiercią serc).
Szukam dla całej historii Twojego Ciała,
szukam Twej głębi.

II. OPOWIEŚĆ O DRZEWIE ZRANIONYM

1.
Był wokół sad, szczepiono drzewa.
Mieszko przechadzał się w cieniu i patrzył.
Nie widział ogrodnika, nie widział drzew, nie widział szczepów.
Myślał: nie skosztuję już tych owoców, gdy wzejdą.
Skosztuje syn, skosztują wnuki, prawnuki.
Czy sad obrodzi? Jaki owoc uznają ludzie za dobry?
Nie lęka się ogrodnik nacinać kory. Wierzy drzewu:
życie będzie silniejsze od nacięć, na nowo wzbierze…

Na siebie patrzeć muszę jako na pień –
rozrasta się przeze mnie też ZRANIONE DRZEWO.

2.
Dlaczego przeze mnie rozrastać się ma ZRANIONE DRZEWO?
Dlaczego patrzeć mam na siebie jak na jego owoc?
Korzeń, z którego wyrastam, jest mną – do rozkwitu dochodzę:
jest to rozkwit własny,
jest to własne piękno i brzydota scalone w jeden twór,
własne dobro i zło wypełnia moją świadomość i od niej zależy.
Gdy owoc spada z drzewa historii – własnym opada ciężarem
i dojrzałością istnienia, po którym zostaje znak.
I znak mnie zasklepia.

Drzewo nie wciągnie mnie w swe arterie: w cieśniny życia.
nie przejmuję jego kory ni cienia, który roztacza…

3.
A jednak przyjąłem DRZEWO ZRANIONE, choć mu się wciąż sprzeciwiam.

Przyjąłem, by rosło przeze mnie, przez moich wnuków, prawnuków,
by rodziło nas jako owoce –
owoce nacięć, w których przyjmuje się szczep.

Zrozumiałem: musi być zranione, by szczep miał gdzie utkwić.
Zrozumiałem: musi być zranione, aby mogło przesączyć się życie.
Zrozumiałem: muszę się otworzyć…
(granice mego życia przesuwają się tak, ze to, co nie-moje, staje się moje –
czyż nie muszą się przesunąć tak, że co moje stanie się nie-moje?)

4.
DRZEWO mówiło tak:
nie lękaj się, gdy umieram – nie lękaj się ze mną umrzeć,
nie lękaj się śmierci – bo patrz, odzywam: śmierć tylko dotknęła kory.
Nie lękaj się ze mną umrzeć i odżyć. Zasklepi się znak.
Dojrzeje w nim wszystko na nowo –
i owoc nie opadnie ciężarem własnym.
DRZEWO odda owoce temu, kto je szczepił –
będziecie pożywać owoce wyrosłe ze Mnie, Zranionym Drzewie.

DRZEWO mówiło „na Mnie” – nie czułem jego obcości,
znikło poczucie przeciwieństw pomiędzy Nim a mną
(może zrazu na chwilę?).

Odchodziłem, a DRZEWO stało obejmując przeszłość i przyszłość.

5.
Mówiłem: dobrze, przerośnij mnie, gdy masz moc taką,
przerośnij wszystkich ludzi albo ich wchłoń
(nie wchłania się ludzi, można ich przerosnąć:
wtedy powstaje przestrzeń, w której mieści się każdy –
każdy zostaje sobą, choć zaczyna na nowo żyć).

III. SPOJENIA

Chodzimy po spojeniach. Ziemia zdawała się gładka, zdawała się równa.
Długi czas myślano, że płaski jej krąg oblany jest wodą od dołu, od góry słońcem.
Potem przyszedł Kopernik: ziemia straciła zawiasy, zawiasem ziemi stał się ruch.
Chodzimy po spojeniach inaczej niż przedtem. (Kopernik zatrzymał słońce, a ziemię pchnął.)

Na spojeniach stawiamy stopy, na spojeniach kładziemy myśl:
chodzi o zasięg spojeń (mówisz tak: przyjmuję te które widzę –
chcę widzieć wszystkie – jeśli nie ujrzę, nie dotknę – nie przyjmę spojeń.)

Mieszko stąpał po spojeniach, często odczuwał lęk:
nie tylko z lęku składał ofiary, nie tylko – żeby przeważyć los.
Gdy szukał bóstw w spojeniach świata i niewiadomych losu,
gdy do wielu docierając bóstw, wypowiadał z lękiem imiona (najstarsze w języku praojców),
stało się jawne, że Bóg nie mieszka w spojeniach świata, w zawiłościach ludzkiego losu,
lecz przemawia własnym językiem, mową najprostszej szczerości.
Przenikła szczerość Boga poprzez spojenia świata:
(oto mowa nie złożona z dociekań, nie mowa poszukiwań, lecz odnalezień).
Ktoś stanął i mówił. Słowa były ludzkie, słowiańskie.
Świat był w nich ważny i nieważny. Śmierć surowa i obiecująca.

SPOJENIA (CIĄG DALSZY)

Do spojeń świata przywiąż myśl! lecz zwolnij serce i duszę otwórz!
Ciało umrze i zmartwychwstanie. Życie potwierdzi się poza życiem,
(Gdy będziesz starał się zrozumieć to wszystko z śmiertelnych zmagań Słowian,
pozwól, że spojrzę przez spojenia duszy – mej własnej,
wracając duszą do dusz moich Wiślan i Polan)

Spojeniem dusz jest słowo, jest mowa – mowa wzajemna.
Chrztem nazwijmy ten moment –
(gdy Bóg wyszedł ze spojeń świata, z zawiłości ludzkiego losu)
gdy przemówił do Mieszka tak, że Mieszko mógł odpowiedzieć.

Ach, to spojenie osób – niewidzialne, niedotykalne – przecież musi mieć swój znak!
Ach, to wciągnięcie w ojcostwo, które jest bardziej wewnętrzne niż
jakichkolwiek widzialny świat –
to wciągnięcie przez Słowo: przez milczenie bardziej niż przez mowę –
to wciągnięcie przez Miłość, która porusza i zarazem unieruchamia –
to wciągnięcie – mysterium tremendum et fascinum – mieć swój znak!
W znak chodzimy od wieków. Myśl nie przylega do spojeń –
sama się staje spojeniem, zawiasem wszelkiego ruchu, jaki przenika człowieka.
W znaku chodzimy od wieków. Znak zastąpił spojenia i
zawiłość ludzkiego losu.

IV. ROZWÓJ JĘZYKA

Nie znam tych słów najstarszych. Gdy wracam do zapisów, jeszcze
jestem daleko od żywych słów
napełnionych tchnieniem i dźwiękiem historycznym człowieka.
Śmierć odsunęła ten dźwięk poza tyle stuleci. Został zapis, jedyny
ślad dla żarliwego potomka – na nim urywa się ścieżka –
a wiadomo przecież,  że dalej prowadzi…)
…a wiadomo przecież, że musi prowadzić do pierwszych natchnień języka,
do tych w człowieku odkryć, którym odpowiada przedmiot.

Jedność natchnień i znaczeń.
Kiedyż zaczęły brzmieć tym nurtem dźwięków, którym płyną do dzisiaj w nas?
Jak rzeźby sobie łożysko kształtów najprostszych, którymi wciela się duch?
Wyróżniają się rody, plemiona, naród?
Długo trwała fala narodzin skupionych w łonach matek, skupionych
w słów tożsamości,
przekazywanych wraz z życiem –

Jak zaczęło w tej fali brzmieć słowo „Bóg” i jak zaczęło znaczyć,
nim doszło do znaczenia, jakie ma w odwiecznym Słowie?
Człowiek doszedł –
może nie wiedział, że dochodzi –
czy znaczenie nadaje się umysłem, czy także sercem?
(Kiedy wracam do tego momentu, jestem już „ja”, a nie „on”
– znaczenie słów dojrzało, jak wypowiada się serce?)
Ty jeden, który chodzisz za sercem, który osłaniasz korzenie
naszego wzrostu –
wielości słów przyniosłeś jedność.

V. ECHO PIERWORODNEGO PŁACZU

1.
Czy przyniosłeś nam jedność chceń?
Jak ogarnąć tę jedność przez taką wielość chwil – w każdej wola
może się rozszczepić na dobro i zło
(wola, wola – pierworodny płacz zalega dno historii).
Jesteś czuły, jesteś wrażliwy -każde rozszczepienie ma w Tobie
swoje miejsce i swój ślad.
Zostałeś dla nas na zawsze w znaku naszych rozszczepień.
W znaku naszych rozszczepień objawia się Twoja jedność,
jedność Człowieka i Słowa: tą jednością idziesz w rozszczepienia
rozsiane szeroko wśród nas
– w rozszczepieniu rozsiane jak ziarno, by było płodne –  .
by rosło w bogactwo, by rosło też przeciw jedności człowieka w Słowie.
Po latach, po tysiącu lat, przyniesiemy Ci bogactwo chceń,
przyniesiemy Ci bogactwo klęsk
(wola, wola: płacz pierworodny zalega dno historii).
Twój znak – znak naszych rozszczepień, stał się znakiem naszego bogactwa –
w tym znaku bronisz wolności: wolność rodzi nasze bogactwo.
Wypełniłeś naszą wolnością Twój znak. Czy wolność jest przeciw Tobie?

Przez tyle pokoleń idziemy – każdy z nas idzie – na spotkanie wolności,
która się nie sprzeciwi miłości, ale miłością wypełni
Przez tyle pokoleń idziemy – każdy z nas idzie – w stronę swej
własnej wolności.
Czy wolność jest próżnią…

2.
(Wielką próżnią człowieka i próżnią historii – na tej próżni
zaszczepiono bogactwo i ubóstwo, zwycięstwo i klęskę –
na tej próżni łamano piony i ścieśniano horyzonty – granice wolności –
wolność potwierdzała się wciąż – wolność przewyższała ludzi –
odchodzili ludzie, nie wiedząc, ze jej nadużyli – gdy widzieli,
odchodzili z poczuciem winy – czasem spadały głowy –
wolność pozostawała wielką próżnią do wypełnienia).
Wypełniłeś naszą wolnością TWÓJ ZNAK.

3.
Pozwól mi patrzeć własnymi oczyma i poprzez własne „ja”:
ojczyzna posiada bliskość niewysłowioną – ruch, który przenika
stulecia, który pozwala wyłonić z pokoleń nie treść, lecz właśnie
osobę, jej życie mierzyć swym życiem – i nagle znajdować
wzajemność – to Ktoś inny moją stał się miarą.

VI. OBRZĘD

1.
Ziemia nasza stała się obrzędem, znakiem odnalezienia, w którym
odnalazł się CZŁOWIEK,

Czy pojednanie z ziemią może zastąpić konieczność,
czy może zastąpić przymus istnienia, jakim jest ziemia –
każda ziemia, nawet ta, którą sercem wybierasz ze wszystkich ziem?

Gdy w niej się zakorzenisz na życie i śmierć wtedy ona ściera
ciebie na proch.
Z trudem przezierasz i z trudem jesteś przejrzany poprzez
konieczność ziemi.

Jest trud dźwigania stale tylu ludzi z przymusu ziemi –
ten trud nazywa się historią
Historia nie jest zmartwychwstaniem jest stałą zgodą na śmierć –
daje tylko przejrzystość ciągowi ludzkich umierań
Nie dosięga ona obrzędu jakim stała się ziemia, nasza ziemia.
Stąd nasza miłość do niej. Miłość nie płynie ze śmierci,
lecz wybiega poza nią.

Z miłości, która wybiega poza śmierć, obrzędem stała się ziemią.
Z miłości, która wybiega poza śmierć, nasza ziemia stała się obrzędem.

2.
Jest to obrzęd wielu wód tryskających z ziemi na podobieństwo roślin
– rośliny tej ziemi to rzeki, jak woda ziemią jest roślin –
rzeki marzną na zimę, marzną jeziora i stawy, tryskają źródła:
życie wody rozsadzi lód.
Ziemia nasza będzie bliżej słońca, bliskości wystarczy dla życia.
Ożyje woda, ożyją drzewa, OŻYJE ZIEMIA, stanie się obrzędem –
wprowadzi cię poza krąg umierania, jaki w niej samej tkwi.

Czyż konieczność ŻYCIA – jak mówi ziemia i Woda każdej wiosny
– nie jest głębsza niż konieczność śmierci?
-tak mówią ziemia i woda, szemrząc do siebie wzajemnie.

Jak przetłumaczysz ich szemranie wzajemne na twoją własną mowę?
Śmierć oraz życie ziemi jak zaszczepisz w myśli?

Obrzęd wód przemawia inaczej wiosną, gdy życie przywraca ziemi,
inaczej latem, gdy człowiek wysycha z pragnienia, jakby łożysko rzeki,
gdy ciało błaga o czystość i chłód… Wówczas człowiek chłonie obrzęd wód – jest w nim równowaga.

Człowiek przechodzi w równowagę wewnętrzną wody,
w której łączy się bieg przeznaczeń właściwy każdej fali
i pokój całości – ten pokój nie jest zastojem.

Woda mówi bardziej o trwaniu niżeli o przemijaniu –
trwaj w biegu swoich przeznaczeń, wodo!
Mówię tobie człowiecze ogarniony wodą –
ze jesteś przeznaczeniem ziemi.

Ziemia nasza stała się obrzędem roślin i drzew,
które pękają jak myśl dojrzała mądrością –
ta Mądrość jest naszą ojczystą, którą wybraliśmy sercem za przyzwoleniem ziemi.

3.
Człowiek ima się światła oburącz jak wioślarz, który prowadzi łódź,
przechodzi przez nią całą swą substancją, brzmieniem czynów i słów.
Czy chce się w nim zatrzymać? czy chce zatrzymać je w sobie?
czy z siebie urodzić?
Odczuwa mrok, odczuwa cień, kruchą warstewkę światła
nosi czasami w dłoniach
jak narodzone dziecię, jak niemowlę,
śpiewa światłu piosenki podobne piosenkom piastunek –
potem milknie, piosenki świecą, dopokąd nie ogarnie dziecięcia
cień istnienia.

Ziemio, która nas rodzisz, nie rodzisz wraz z nami światła –
rodzisz warstewkę cienką i kruchą, która starczy dla roślin i zwierząt.

Jakże innego światła trzeba dziecku, którego substancji nie ogarniesz
uściskiem piastunki.
Jak innego światła trzeba dziecku…

Z wierności dla ciebie, ziemio, mówię, którego ty dać nie możesz,
mówię o ŚWIETLE: bez niego nie spełni się CZŁOWIEK,
bez niego i ty się nie spełnisz – ziemio – w człowieku.

W obrzędzie wody i światła jesteś obecna i milczysz.

Człowiek przejdzie po obrzędzie życiem, przejdzie śmiercią,
pomyślisz, ze zdepce…
Przejdzie człowiek, przejdą ludzie – przebiegną, wołając „życie jest walką” –
z walki wyłonią kształt ziemi nowej czy tylko nowej śmierci
(gdy ziemia zostanie poza walką ludzi, pełna własnego spokoju)?
pomyślisz, że zdepcą?…

VII. WIGILIA WIELKANOCNA

Jest taka Noc, gdy czuwając przy Twoim grobie, najbardziej
jesteśmy Kościołem –
jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją:
ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów,
napełnia je wszystkie w głąb
(wszystkie one – gdy tracą swój sens? czy go wtedy właśnie zyskują?)

tej Nocy obrzęd ziemi dosięga swego początku.tysiąc lat jest jak jedna Noc: noc czuwania przy twoim grobie.

Karol Wojtyła, 1966

 

4 kwietnia – Wielki Wtorek / otwarte (godz. 10.00 – 17.00, ostatnie wejście godz. 16.00)

5 kwietnia – Wielka Środa / otwarte (godz. 10.00 – 17.00, ostatnie wejście godz. 16.00)

6 kwietnia – Wielki Czwartek / zamknięte

7 kwietnia – Wielki Piątek / zamknięte

8 kwietnia – Wielka Sobota / zamknięte

9 kwietnia – Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego / zamknięte

W Niedzielę Palmową w Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego miało miejsce niecodzienne widowisko multimedialne. Koncert Droga Krzyżowa malowana piaskiem uczcił 18. rocznicę śmierci patrona Muzeum, papieża Jana Pawła II.

Okres Wielkiego Postu skłania nas do rozważania tajemnicy męki i śmierci Chrystusa. Niejako na nowo odkrywając to misterium, kompozytor Hubert Kowalski stworzył niezwykły utwór Drogi Krzyżowej malowanej piaskiem. Jego muzyka została oparta na tradycyjnych melodiach wielkopostnych, zaś tradycyjne rozważania kolejnych stacji Via crucis tym razem zastąpiły sceny kształtowane przez sypany piasek.

Utwór Huberta Kowalskiego został zaaranżowany na kameralny chór wielogłosowy oraz zespół instrumentalny. Szczególnym elementem artystycznym okazał się śpiew solistki – Basi Pospieszalskiej, której akompaniował znany kontrabasista Michał Bąk.

Tymczasem odbiorcy mogli doświadczyć w Mt 5,14 nieustannie zmieniających się obrazów, które towarzyszyły nastrojowej muzyce. Kompozytor i reżyser Hubert Kowalski świadomie zrezygnował ze słów na rzecz… sypania piaskiem, układającym się w biblijne i historyczne obrazy. Wyczarowała je artystka „malująca piaskiem” Katarzyna Perkowska, która jako jedna z pierwszych w Polsce zaczęła rozwijać tę technikę. Z rozłożonych na multimedialnym stole milionów ziaren piasku w trakcie koncertu układała sceny Męki Pańskiej, wśród obrazów pojawiła się także postać papieża Jana Pawła II.

Przestrzeń Mt 5,14, słynna „łódź” papieska, okazała się idealną przestrzenią do zaprezentowania Drogi Krzyżowej malowanej piaskiem. W planach organizatorów są już kolejne kameralne koncerty.