EN

AKTUALNOŚCI

przewiń w dół

NIKT JUŻ TAK NIE OPOWIE O LOLKU… ODESZLI EUGENIUSZ MRÓZ I HALINA KRÓLIKIEWICZ-KWIATKOWSKA

17 listopada 2020

NIKT JUŻ TAK NIE OPOWIE O LOLKU… ODESZLI EUGENIUSZ MRÓZ I HALINA KRÓLIKIEWICZ-KWIATKOWSKA

17 listopada 2020

W odstępie zaledwie 10 dni zmarli ostatni świadkowie młodości Karola Wojtyły. 3 listopada w wieku 100 lat odszedł Eugeniusz Mróz, sąsiad i kolega z gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach. 13 listopada media doniosły o śmierci 99-letniej Haliny Królikiewicz-Kwiatkowskiej, partnerki aktorskiej Karola ze sceny amatorskiej w Wadowicach. Razem występowali także w konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym, zorganizowanym przez Mieczysława Kotlarczyka w okupowanym Krakowie. Oboje – Mróz i Królikiewicz-Kwiatkowska – od wyboru Karola Wojtyły na papieża dawali piękne świadectwo o swoim wielkim koledze w niezliczonych publikacjach oraz wywiadach. To już naprawdę ostatni, „co tak poloneza wodzili” po świecie dzieciństwa i młodości Karola Wojtyły.

 

Wraz z ich śmiercią ten świat, przywoływany w wspomnieniach, odchodzi bezpowrotnie. Nikt już tak nie opowie o Lolku – z taką swadą, uczuciem, a w przypadku pani Haliny – na najwyższym aktorskim poziomie. Nie usłyszymy, jak Eugeniusz Mróz relacjonuje wyprawę z Lolkiem i jego ojcem na Giewont, kiedy w okolicach Czerwonych Wierchów, Karol Wojtyła senior zniknął nagle we mgle. Wówczas Lolek padł na kolana i zaczął się żarliwie modlić. Zdruzgotani, pełni najgorszych przeczuć koledzy wrócili do pensjonatu w Zakopanem, a tam czekał na nich ojciec Karola z gorącą herbatą. Celowo wspominam ten właśnie epizod z młodości Karola Wojtyły, który znamy dzięki fenomenalnej pamięci Eugeniusza Mroza, gdyż na naszej ekspozycji w Mt 5,14 mamy eksponat związany z tą wyprawą. Jest nią laska Karola Wojtyły seniora, której używał podczas górskich wycieczek.

Pani Halina już więcej nie opowie o przebiegu konkursu recytatorskiego w Wadowicach… Zajęła wtedy pierwsze miejsce za interpretację wiersza Leopolda Staffa Deszcz jesienny, a nastoletni Karol był drugi, choć jego wykonanie fragmentu Promethidiona Cypriana Kamila Norwida, utworu bardzo wymagającego dla aktora, było niezwykle dojrzałe. Karol Wojtyła doskonale to pamiętał. Kiedy po ponad 60 latach Halina Królikiewicz-Kwiatkowska przyjechała do Castel Gandolfo na spotkanie koleżanek i kolegów papieża, Jan Paweł II na jej widok powiedział: „Tyś mnie wtedy pokonała!”.

Z Eugeniuszem Mrozem znaliśmy się od lat. Był dla mnie kopalnią wiedzy o Karolu Wojtyle i jego kolegach z wadowickiego gimnazjum. To z jego gawęd i wspomnień wyłaniał mi się obraz chłopca niezwykłego pod każdym względem, bardzo koleżeńskiego, ale już wtedy „odrębnego”, patrzącego głębiej i dalej niż jego rówieśnicy.

Nie zapomnę cyklu nagrań o młodości Karola Wojtyły, który nakręciłem z panem Eugeniuszem w Wadowicach z ekipą Religia.TV. Nasz bohater, który liczył wówczas prawie 90 lat, wydawał się niezmordowany. Żar lał się z nieba, koledzy filmowcy padali z nóg, wydawało się, że o Lolku Wojtyle powiedziano wszystko, a starszy pan oznajmił: „Ale jeszcze nie byliśmy w Sokole”. Idziemy, niemalże podpierając się nosami, do dawnej siedziby Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, gdzie młódź wadowicka krzepiła ongiś ciała ćwiczeniami. Nagraliśmy długi monolog pana Eugeniusza, wydawało się nam, że to już koniec, kiedy on oznajmił: „Jeszcze pójdziemy do parku TUMWiO”. „A co to jest to TUMWiO?”. „Towarzystwo Upiększania Miasta Wadowic i Okolic” – wyjaśnił. „A jaki to ma związek z Lolkiem?” – spytaliśmy. „Jak pójdziecie, to się dowiecie”. Okazało się, że w tamtejszym parku był kort tenisowy, na którym grała Tesia Kluger, siostra Jurka, żydowskiego przyjaciela Karola Wojtyły. I czasem właśnie Lolek stawał po przeciwnej stronie siatki, aby zagrać z Tesią, o czym mało kto wiedział.

Eugeniusz Mróz uważał, że każdy szczegół z biografii młodego Wojtyły jest ważny, a jego misją jest go przekazać młodszym pokoleniom. Dlatego z niezwykłą dokładnością opisywał wydarzenia albo opowiadał o czasach młodzieńczych spędzonych razem z Lolkiem. Wiedział też, że dla słynnego kolegi wszystko – każdy epizod, każde miejsce – z miasta, „gdzie wszystko się zaczęło”, było bliskie sercu.

Przekonał się o tym cały świat, kiedy Jan Paweł II wymieniał miejsca swego dzieciństwa podczas uroczej gawędy na rynku w Wadowicach 16 czerwca 1999 r. Wśród nich nie zabrakło także wzmianki o „Sokole” i TUMWiO.

Eugeniusz Mróz posiadał niezwykły dar zjednywania sobie ludzi. Każdy chętnie słuchał jego opowieści o Lolku. Gdy przyjeżdżał z Opola do Wadowic, nie można było z nim spokojnie porozmawiać, gdy szedł przez rynek, bo odbierał zewsząd pozdrowienia czy ukłony i wdawał się w serdeczne pogawędki z mieszkańcami. „O, idzie kolega papieża” – padało zewsząd.

Halina Królikiewicz-Kwiatkowska, córka dyrektora męskiego gimnazjum w Wadowicach, uzupełniała pana Eugeniusza wspomnieniami o występach aktorskich Karola Wojtyły. Opisała je znakomicie w książce Wielki kolega, przetłumaczonej też na języki obce. Z niej pochodzi wiele kapitalnych, nieznanych wcześniej anegdot o Karolu Wojtyle, jak choćby monolog Byka w sztuce Kawaler księżycowy, odgrywany w trykocie sportowym i w rękawicach bokserskich.

Jej mąż, Tadeusz Kwiatkowski, był w czasach krakowskich przyjacielem Karola Wojtyły. Studiowali razem polonistykę. Monika Kwiatkowska, córka Haliny i Tadeusza, była pierwszym dzieckiem ochrzczonym przez ks. Karola Wojtyłę. Zaraz po tej ceremonii wyjechał na studia do Rzymu, zaopatrzony, co zauważyła jego koleżanka, w pajdy chleba ze słoniną na drogę. Gdy była już w sędziwym wieku, Halina Królikiewicz-Kwiatkowska recytowała wspaniale Tryptyk rzymski Jana Pawła II.

Niech żałują ci, którym nie dane było słyszeć monodramu pani Haliny o Karolu Wojtyle.

30 marca 2017 r. podczas Forum Inicjatyw Papieskich w Krakowie zapowiedziano jej występ. Z niepokojem obserwowałem, jak wychodziła na scenę, z trudem się poruszając, pochylona ku ziemi… Obawy prysły, gdy zaczęła mówić piękną polszczyzną, z nienaganną dykcją. To była fascynująca opowieść o Karolu Wojtyle, która wciągnęła wszystkich słuchaczy; ludzi, którzy o Janie Pawle II wiedzieli dużo. Gdy skończyła po prawie godzinie, rozległy się rzęsiste brawa.

Rok później, z zespołem Mt 5,14, nagrywaliśmy z panią Haliną notacje. Była w jeszcze lepszej formie! Po nagraniu, już nieoficjalnie, rozmowa zeszła niespodziewanie na samochody. To było kapitalne! 97-letnia pani, ze śladami piękności na szlachetnej twarzy, która przed drugą wojną światową była świadkiem początków automobilizmu w Polsce, rozprawiała ze znawstwem i iskrzącymi oczami o markach samochodów sportowych!

Na koniec przeszedłem do rozmowy o środowisku aktorów krakowskich. Okazało się, że pani Halina znała doskonale wszystkie gwiazdy Starego Teatru, wybitnych polskich aktorów, bo przygotowywała ich do zawodu w krakowskiej PWST.

Pan Eugeniusz i pani Halina. Ci, którzy mieli najwięcej do powiedzenia o Wielkim Koledze, żyli najdłużej. Dali o nim wspaniałe świadectwo i zasłużyli na naszą wdzięczność.

Grzegorz Polak, Mt 5,14

 

fot. Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie