AKTUALNOŚCI
42 LATA TEMU ROZPOCZĘŁO SIĘ HISTORYCZNE KONKLAWE
14 października 2020
14 października do Kaplicy Sykstyńskiej weszło 111 kardynałów z 49 krajów. Żaden z nich nie przeczuwał, że za dwa dni zmienią bieg historii.
Śmierć Jana Pawła I, po zaledwie 33-dniowym pontyfikacie, była ogromnym szokiem dla całego świata, także dla kardynałów. Chyba każdy musiał się zastanowić, co przez to doświadczenie chciał im powiedzieć Duch Święty. Nie mieli czasu na dogłębne analizy, bo termin nowego, drugiego już konklawe w roku 1978, zbliżał się wielkimi krokami. Gdy dotarli do Rzymu, doszła ich wiadomość o manifeście wybitnych ojców soborowych domagających się charyzmatycznego pasterza. Kardynałowie mieli świadomość, że nowy papież powinien być człowiekiem o silnej, wyrazistej osobowości, który byłby zdolny zahamować kryzys w Kościele. A ten – jak zauważył założyciel Wspólnoty św. Idziego prof. Andrea Riccardi – nie wynikał z zewnętrznych czynników, jak w czasach rewolucji francuskiej czy polityki państw ateistycznych, ale pochodził z wnętrza Kościoła.
Media, zwłaszcza włoskie, prezentowały prognozy i sylwetki tzw. papabile, czyli kandydatów na papieża. Wśród kilkunastu postaci pojawiało się też nazwisko kard. Karola Wojtyły, o którym plotkowano, że otrzymał kilka głosów na poprzednim konklawe po śmierci papieża Pawła VI.
W gronie purpuratów kard. Wojtyła miał dwóch wielkich zwolenników. Pierwszy to jego dobry znajomy kard. Franz König, arcybiskup Wiednia. Nazwisko drugiego mogło budzić zdumienie, ponieważ był nim arcybiskup z São Paolo kard. Paulo Evaristo Arns, słynny obrońca praw człowieka w Ameryce Łacińskiej, zwany „kardynałem ludu”. Brazylijski kardynał nie miał wątpliwości, że to Karol Wojtyła powinien zostać papieżem.
W przeddzień rozpoczęcia konklawe na pierwszej stronie watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” ukazał się komentarz redakcyjny sugerujący, jakie najpilniejsze działania stały przed przyszłym papieżem. Powinien – zdaniem redakcji – rozwijać kolegialność w kierowaniu Kościołem, dążyć do zwiększenia roli świeckich oraz angażować się jeszcze bardziej w ruch dążący do jedności chrześcijan.
14 października o godz. 10 rozpoczęła się Msza Święta De Spiritu sancto – de eligendo Summo Pontifice [O Duchu Świętym – na okoliczność wyboru papieża]. Po uroczystości kardynałowie powrócili do swoich cel w Kaplicy Sykstyńskiej.
Tego samego dnia po południu wszyscy uczestnicy konklawe zebrali się w Kaplicy Paulińskiej, skąd o godz. 16.30, przy śpiewie hymnu Veni Creator Spiritus wyruszyli do Kaplicy Sykstyńskiej. Jako jeden z pierwszych w procesji szedł kard. Stefan Wyszyński. Przed wejściem do Sykstyny prymas rozdawał elektorom obrazki Matki Bożej Jasnogórskiej.
Polscy kardynałowie przed konklawe
Kiedy rozpoczęło się konklawe, polscy kardynałowie od dawna byli w Rzymie.
Kard. Stefan Wyszyński wyleciał do Wiecznego Miasta 6 października po Mszy Świętej dla dziewcząt z Instytutu Świeckiego Pomocnic Maryi Jasnogórskiej Matki Kościoła (od 1993 r. nosi nazwę Instytutu Prymasowskiego). Na konklawe wyruszył z absolutnym przekonaniem, że papieżem powinien zostać „Italczyk” (tego sformułowania kard. Wyszyński używał bardzo często).
Przed wyruszeniem na lotnisko wydał „ostatnie zlecenia” sekretarzowi Episkopatu bp. Bronisławowi Dąbrowskiemu. W Rzymie zamieszkał tradycyjnie w Papieskim Kościelnym Instytucie Polskim przy via Pietro Cavallini. 13 października podczas Kongregacji Kardynałów poprzedzającą konklawe wylosował celę nr 21 z zaplombowanymi oknami, która była jego mieszkaniem do czasu wyboru papieża.
Nazajutrz, przed rozpoczęciem konklawe, pytał samego siebie: „Co ty robisz tutaj, wśród tylu wybitnych ludzi, skromny człowiecze?”. Zauważył, że większość kardynałów stanowią „ludzie zmęczeni życiem, z widocznymi oznakami ciężaru drogi przebytej”.
Kard. Karol Wojtyła wyruszył do Rzymu już 3 października, aby nazajutrz uczestniczyć w pogrzebie papieża Jana Pawła I. Zamieszkał – jak zwykle – wśród dobrych znajomych w Papieskim Kolegium Polskim przy Piazza Remuria.
13 października przed południem zawiózł swoje rzeczy do celi nr 91, sąsiadującej z Kaplicą Sykstyńską. Tego dnia wieczorem poprosił pracującego w Papieskim Kolegium Polskim brata zakonnego Mariana Markiewicza, aby go ostrzygł. „Żebym jakoś wyglądał na tym konklawe” – tłumaczył. Zakonnik schował dyskretnie obcięte włosy.
Tuż przed konklawe brat Marian zawiózł kard. Wojtyłę beżowym audi 60 do polikliniki Gemelli, gdzie leżał nieprzytomny po wylewie jego przyjaciel bp Andrzej Deskur. Zaraz potem zakonnik odwiózł kardynała na konklawe.
Grzegorz Polak, Mt 5,14